Można powiedzieć: Zaczęło się. Dziś rano wielu kierowców nie było w stanie odpalić swoich samochodów. Temperatura w nocy spadła prawie do -19 stopni. Nie wszystkie akumulatory dały radę oprzeć się takim mrozom.
Na wielu Białostockich osiedlach od rana słychać było przekleństwa i trzask drzwi od auta. Można powiedzieć, że zaczął się sezon na „Może pan mi pomóc na klemy odpalić?” Taksówkarze dziś z pewnością nie narzekali na brak wezwań do nagłych przypadków zaniku prądu w akumulatorach. Usługa kosztuje średnio 20-25 zł łącznie z dojazdem.
- Dziś miałem trzy kursy od szóstej rano tylko w sprawie odpalenia samochodu – mówi Jarosław Marciniak. – Wszystkie zakończyły się powodzeniem.
Podobnie od rana kilka aut i kierowców ratował z opresji Romuald Zagórski. Choć nie jest on zawodowym kierowcą taksówki, cztery samochody udało się odpalić, piątego już nie.
- Widziałem przez okno jak sąsiad się męczy – opowiada Romuald Zagórki. – Wziąłem klemy i zszedłem. Udało się. Potem podszedł drugi i też daliśmy radę. A później zadzwonił szwagier, który mieszka ulicę dalej, podjechałem i tam też jeszcze jego sąsiad męczył się z plakiem, ale nic z tego nie wyszło. Na klemy też nie poszło. Musiał wziąć taksówkę, żeby dojechać do pracy. A jak już wracałem z powrotem to jeszcze raz pod swoim blokiem odpaliłem na klemy jakiegoś starego forda młodej dziewczynie. Ostry poranek.
W ciągu najbliższych kilku dni temperatura spanie jeszcze bardziej. W nocy będzie nawet do -25 stopni mrozu. W tej sytuacji pozostaje zaopatrzyć się w kable rozruchowe albo zabierać akumulator na noc do domu, żeby mieć pewność, że rano da się dojechać gdziekolwiek.
Komentarze opinie