Reklama

Lecą wióry: Bo wszystkie Derektory to fajne chłopy!



Leśniczy Zdzisio stękał i jęczał. Poczta służbowa, zazwyczaj odbierająca mu resztki wiary w roztropność ludzką nie robiła na nim żadnego wrażenia i zamiast licznych urągliwych i kąśliwych uwag jakie czynił, komentując co ciekawsze i smakowitsze maile, wzdychał i sapał.

Nawet leśny biuletyn informacyjny, zazwyczaj sprawiający tyle złośliwej satysfakcji leśniczemu (dzięki niemu czuł, że jednak to nie jemu odebrało zdrowy rozsądek), był mu zupełnie obojętnym.

Wszystko to było wynikiem całonocnego ataku podagry, przerywanych sensacjami wywołanymi przez przerost gruczołu prostaty, na zmianę z bólem hemoroidów. Poza tym strasznie bolały go zęby i to wszystkie jakimi dysponował. O biegunce nawet nie warto wspominać, tak lekką wydawała się dolegliwością.

Nawet gdyby cała Inspekcja Lasów Państwowych, Derektor Jeneralny i wszystkie Audyty razem wzięte stanęły w progu drzwi kancelarii, nie zrobiłoby to na leśniczym Zdzisiu żadnego wrażenia, a nawet można by przypuszczać, że kazałby im pójść do wszystkich diabłów, czyli tam gdzie jego zdaniem było dla nich najwłaściwsze miejsce.

- Jak się jest takim schorowanym należy iść do lekarza, a nie usiłować prowadzić trwałą, wielofunkcyjną i zrównoważoną gospodarkę leśną! - zahuczała za ścianą małżonka leśniczego, rosła i postawna Kaszubka, której jęki małżonka nie pozwalały skupić się na audycji w Radio Największego z Derektorów.

- Głupia kobieto! Do prowadzenia takiej gospodarki wystarczającym jest sprawny umysł i dziarski podleśniczy! - wystękał leśniczy Zdzisio.



Podleśniczy, który również cierpiał po majowym długim weekendzie na przeróżne dolegliwości związane z oczyszczaniem się organizmu ze spożytego w absolutnym i bezrozumnym nadmiarze alkoholu, łypnął tylko na leśniczego, a potem czknął.

Stażysta Romuś, obdarzony nadludzką siłą i rozumem jarząbka, bawił się w kącie kablem drukarki, toteż cała leśna trójka, zamiast dumnie reprezentować polską myśl leśną, stanowiła obraz prawdziwej nędzy i rozpaczy.

- Chwała Bogu, że obecnie Derektorem Jeneralnym jest człowiek, który nawet takie leśne zera jak wy, jest w stanie zmusić do efektywnej pracy na rzecz TZW gospodarki leśnej! - buczała za ścianą małżonka- Zrobi porządek z Puszczą Białowieską! Już niedługo i za was się weźmie! Mówię ci Dzidek, bierz się do uczciwej roboty, bo cię na zbitą mordę wywalą!

- Derektory przychodzą i odchodzą, a ich mniej lub bardziej kretyńskie pomysły odchodzą razem z nimi. Ja zaś jako leśniczy, trwam na posterunku i trwam, niewzruszony jak głaz narzutowy z Bisztynka, ponieważ w sposób konsekwentny i dokładny realizuję wskazówki i zalecenia zawarte w Planie Urządzenia Gospodarstwa Leśnego i nigdy od wytycznych się nie odchylam! A następnym Derektorem Jeneralnym powinien zostać nasz Romuś! Ma dokładnie tyle intelektu ile potrzeba na tym stanowisku! Wprawdzie nie jest wybitnym strategiem, ale już by tam sobie zatrudnił jakichś gamoni do dywagacji na temat przyszłości lasów!

W tym momencie Romuś przegryzł kabel drukarki. Jego dzikie oblicze zajaśniało.

Być może właśnie taki wyraz twarzy miały dzieciątka w Fatimie widząc Matkę Boską. Co zobaczył Romuś – nie wiadomo, być może zobaczył oczami wyobraźni jak leśniczy z podleśniczym biorą się do uczciwej pracy, a widok ten tak nim wstrząsnął, że z okrzykiem przerażenia wyskoczył z kancelarii i pognał w las, w kierunku oddziału 222b i więcej go w tym dniu nie widziano.

(http://lecawiory.blog.pl/2016/05/05/bo-wszystkie-derektory-to-fajne-chlopy/ Foto: Flickr.com/ Miss C.J)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do