W Sejmie procedowany jest projekt przygotowany przez SLD. Przewiduje on zakaz agitacji wyborczej na terenie kościołów i w miejscach kultu religijnego innych związków wyznaniowych. Karą za złamanie zakazu byłaby grzywna 1,5 tys. złotych. Tymczasem 70% wiernych nie życzy sobie kazań politycznych z ambony.
Jeszcze w ubiegłym roku jesienią TNS Polska opublikował badania, z których jasno wynika, że 49% Polaków deklarujących się jako wierzący, uważają że Kościół katolicki ma zbyt duży wpływ na politykę. Jednak już aż 70% nie życzy sobie słuchać podczas kazań żadnych słów komentujących bieżące wydarzenia ze świata polityki. Nie zmienia to faktu, że Kościół ma prawo obecnie tak postępować, ponieważ wynika to z zapisów Konkordatu, a ponadto duchowni również stanowią integralną część polskiego społeczeństwa, która ma prawo spotykać się i wymieniać poglądy.
- Mi to się nie podoba, żeby ksiądz mówił o polityce – mówi Kazimierz Szewczul. – Można posłuchać, co mówią, ale nie powinno się to odbywać podczas mszy. Msza to msza, a nie wiec wyborczy.
- Ja do kościoła przestałam chodzić jakiś czas temu – opowiada Danuta Wilbik. – Byłam na mszy po katastrofie w Smoleńsku, jak był pogrzeb Krzysztofa Putry. To co tam usłyszałam bardzo zbrzydziło mnie do instytucji. Do Boga nie, ale do instytucji już tak. Od tamtej pory nie słucham co mówią księża.
Mimo takich wypowiedzi udzielonych naszemu portalowi w Białymstoku i okolicach nadal mieszka sporo osób, którym nie przeszkadza zabieranie głosu przez Kościół w sprawach bieżących. Są nawet tacy, którzy mówią, że kościół zdecydowanie za mało mówi o wielu sprawach.
- Widzi pani, nie tak dawno w Łapach bodajże radni postawili się tej diabelskiej ideologii – mówi Barbara Martyniuk. – I bardzo dobrze, że posłuchali kościoła. Do czego by to doszło, jakby tak każdy robił co chciał? Dzieci trzeba umieć wychować, a takie jakieś tam gender to demoralizacja i grzech. Dobrze, że kościół o tym powiedział, a władza posłuchała.
Nie wiadomo jaki los spotka projekt, który złożyło SLD w sprawie nakładania kar za agitację wyborczą w miejscach kultu religijnego. W obecnym stanie prawnym nie ma możliwości, aby takie zakazy wprowadzić. Jednak tematowi Kościół powinien przyjrzeć się sam i zastanowić się, czy odpływ wiernych nie ma przypadkiem związku między innymi z takim prowadzeniem nauk i debat publicznych, jak obecnie.
Komentarze opinie