Mieszkańcy ulicy Źródlanej w Krynicy-Zdroju prosili o załataniu dziury w jezdni wiele razy. Burmistrz tłumaczył się brakiem funduszy. Kiedy sami zakasali rękawy z jednym z miejscowych radnych okazało się, że mogą odpowiadać karnie, ponieważ naruszyli przepisy prawa budowlanego.
Naprawa kosztowała niewiele ponad 70 zł. Mieszkańcy ulicy zrzucili się na trzy worki asfaltu, chwycili za łopaty i sami załatali kilka dziur w ulicy. Za każdym razem kiedy padał deszcz ulica zamieniała się w bajoro i po ustaniu ulewy wyglądała jeszcze gorzej niż poprzednio. Czekać już dłużej nikt nie chciał. Tymczasem władze Krynicy tłumaczą, że sporna ulica jest przygotowywana do generalnej przebudowy, która ma kosztować nawet kilka milionów złotych. Zresztą jest to droga gminna i bez zgody burmistrza nikt nie powinien wykonywać na niej żadnych remontów. Mieszkańcy być może poniosą konsekwencje w związku z samowolą budowlaną.
Sprawa pewnie nie niosłaby się takim echem po Krynicy – Zdroju gdyby nie fakt, że pierwszym który chwycił za łopatę był jeden z radnych. Burmistrz uważa, że takim działaniem robi sobie kampanię wyborczą. Radny zaś tłumaczy, że nie po to nie pobiera diety (przekazuje na pomoc seniorom – dop. red.) aby zależało mu na kolejnych dietach z racji pełnienia mandatu.
A może tak tego radnego zaprosić do Białegostoku? Tutaj znajdzie się sporo ulic, które wymagają podobnego działania. Między innymi opisywana już przez nas ulica Południowa na Nowym Mieście.
Komentarze opinie