
Białostocki ratusz wziął chyba sobie do serca miażdżącą krytykę mediów oraz organizacji ekologicznych i zamierza naprawić wieloletnią rzeź drzew w stolicy Podlasia. Przypomnijmy, że wedle naszych wyliczeń w ostatnich dwóch latach z przestrzeni miejskiej Białegostoku ubyło około 35 tysięcy drzew. Gdyby doliczyć do tego planowane karczowanie pozostałości po Lesie Solnickim to liczba ta jeszcze znacznie wzrośnie. W zamian miasto w ostatnich dwóch latach posadziło łącznie 672 drzewa. W tym roku planuje dosadzenie 175. Na szczęście jest jeszcze akcja "Posadź drzewko na swojej działce".
Trudno powiedzieć czy ta akcja to zbliżające się wybory czy też u prezydenta Tadeusza Truskolaskiego obudził się nieużywane całkiem organy - ekologiczne sumienie i poczucie odpowiedzialności. Miasto ogłosiło akcję "Posadź drzewko na swojej działce" i w jej ramach chce przekazać białostoczanom sadzonki drzew. Tych, którzy już zacierają ręce na tą wiadomość, prosimy o mniejszy entuzjazm. Miasto na razie szuka firmy do realizacji tego projektu.
W ogłoszonym przetargu firma ma przygotować 3 tysiące sadzonek drzew (po 600 sztuk lipy drobnolistnej, brzozy brodawkowatej, klonu zwyczajnego, modrzewia europejskiego i świerka pospolitego), które trafią do białostoczan. Akcja ma być prowadzona na osiedlach z domkami jednorodzinnymi. Sadzonki liściastych drzew muszą mieć minimum 2 metry, iglaste - od 80 do 100 centymetrów. Drzewka wręczane białostoczanom mają mieć plakietki z logo akcji i biało-czerwone wstążki.
Akcja rozdawania drzewek ma odbywać się w dwóch miejscach jednocześnie w trzech terminach: 29 września, 6 października i 13 października.
Pomysł "Posadź drzewko na swojej działce" to niewątpliwie fajna akcja białostockiego magistratu i zapewne ucieszy białostoczan zmartwionych poważnie utratą statusu zielonego miasta przez stolicę Podlasia. Wycinanie drzew, które w rekordowym tempie odbywa się pod rządami obecnego prezydenta, niepokoiło lokalne organizacje ekologiczne i rodziło pytanie o stan umysłu prezydenta i jego urzędników. Utrata zielonych zasobów miasta skutkowało corocznymi powodziami, wzrostem temperatury oraz smogiem, które jeszcze dekadę temu były w Białymstoku zjawiskami nieznanymi.
Mimo aprobaty dla tej akcji (mniejsza już o to czy przedwyborczej) trudno nie zapytać miasta dlaczego nie wykorzystuje własnych gruntów do sadzenia drzew? Czy naprawdę w Białymstoku komunalne grunty są przeznaczone wyłącznie na potrzeby deweloperów i zalewania asfaltem i kostką brukową? Czy prezydent i jego ekipa nie powinna dać przykładu mieszkańcom i zamiast symbolicznych kilkuset drzewek w ostatnich dwóch latach (wycięto w tym czasie kilkadziesiąt tysięcy drzew na miejskich gruntach) zrobić coś więcej niż symboliczne nasadzenia? Pytanie jest otwarte i na pewno nie uzyska odpowiedzi z magistratu, który tradycyjnie ignoruje pytania z naszej redakcji. Stawiamy je licząc, że zadane zostaną prezydentowi na przedwyborczych przez białostoczan.
(Przemysław Sarosiek/ Foto: pixabay.com/ growth)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Tu nawet nie trzeba działek miasta, wystarczy zająć się pasami drogowymi. Ja rozumiem, że są miejsca gdzie drzew nie posadzimy ze względu na infrastrukturę podziemną jednak jak widzę nowo budowane ulice to tych drzew mogłoby być z dziesięć razy więcej, nie mówiąc już o krzewach i żywopłotach. Miasto woli jednak kostkę betonową i jakieś żółte pordzewiałe płoty ( doprawdy niepojęte jakie zadanie pełnią te płoty oprócz szpecenia miasta) . Przydałby się w Białymstoku poważny program zadrzewiania i zakrzewiania, bo miasto zmierza w niebezpiecznym kierunku ,gdzie każdy deszcz będzie powodzią, a smog będzie codziennością.
Właściciel wytwórni płotów sponsoruje projektantów białostockich dróg . Inaczej natrętnych płotów nie można wytłumaczyć.