Sytuacja na Filipinach po przejściu tajfunu „Haiyan” jest niezwykle trudna. Nie brak jednak osób, które chciałyby wesprzeć poszkodowanych przez żywioł. Pewien białostoczanin postanowił osobiście pojechać na wyspy, aby pomóc swojej dziewczynie i jej najbliższym.
Tysiące ofiar, miliony mieszkańców pozbawionych dachu nad głową oraz ciężkie do oszacowania straty – doniesienia i relacje z regionu dotkniętego cyklonem przypominają sceny z filmu katastroficznego.
Przerażające obrazy ludzkiej tragedii nie wystraszyły jednak Mariusza, który rozpoczął zbiórkę funduszy w celu wyprawy na Filipiny, gdzie mieszka jego dziewczyna wraz z bliskimi.
Chociaż starania o pozyskanie potrzebnej kwoty ( 6 tys. złotych) rozpoczął w poniedziałek, już znaleźli się pierwsi chętni do wsparcia szlachetniej inicjatywy.
- Jedna z koleżanek przelała na moje konto 100 zł – mówi białostoczanin - Mam nadzieję, że znajdzie się więcej osób. Nigdy nie prosiłem nikogo o pomoc, więc nie wiem w jaki sposób organizować tego typu akcje.
W wyniku przejścia cyklonu życie straciło ponad 10 tys. mieszkańców archipelagu. Obecnie trwają szeroko zakrojone akcje ratunkowe oraz poszukiwania zaginionych. Swoje wsparcie zadeklarowała również społeczność międzynarodowa.
Wszyscy, którzy chcieliby pomóc Mariuszowi w organizacji wyjazdu, informację odnośnie wpłat, a także dane kontaktowe znajdą na portalu Facebook.
No pewnie, że pomagamy. :)
No to pomagamy :)