Małżeństwo można unieważnić. Nie tylko rozwód w sądzie jest jedynym wyjściem z trudnej sytuacji, ale także prawo kościelne dopuszcza możliwość unieważnienia związku małżeńskiego. Są Białostoczanie, którzy skorzystali z tego prawa.
Pani Karolina (nazwisko do wiad. red.) wyszła za mąż, kiedy miała 18 lat. Była wówczas w ciąży z córką. Małżeństwo nie przetrwało, bo jak nam powiedziała, nie chciała nigdy wyjść za człowieka, który ją skrzywdził. Została zmuszona do ślubu przez swoich rodziców. Po ponad roku odeszła od męża z dzieckiem i związała się z innym mężczyzną, z którym wzięła ślub cywilny. Postanowiła zawalczyć o unieważnienie ślubu kościelnego.
- W sumie zajęło mi to około pięciu lat. Łatwo nie było, bo trzeba było zgromadzić i dokumenty i świadków. Ale w końcu się udało. Dwa lata temu wzięłam ślub kościelny z obecnym mężem. Jak miałabym jeszcze raz przechodzić drogę unieważniania małżeństwa, to już bym się nie zdecydowała. Kosztowało mnie to i zdrowie, i pieniądze. W sumie wydaliśmy ponad 3 tys. zł., żeby móc się ponownie pobrać.
Do rozstrzygania sporów tego typu właściwy jest sąd biskupi, bo umożliwia mu to prawo kanoniczne. Proces musi wykazać, że małżeństwo rzeczywiście zostało zawarte nieważnie.
- Ja udowodniłam – mówi Pani Karolina – że zostałam do ślubu przymuszona. Nie było to moją decyzją, ani wolną. Trwało to tyle czasu, że momentami chciałam już się poddać, ale wspierał mnie mój obecny mąż. Normalne sądy są szybsze. Rozwód miałam już po trzech miesiącach od założenia sprawy.
Unieważnić małżeństwo zawarte w kościele katolickim można z wielu przyczyn, między innymi z powodu niezdolności do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich z przyczyn natury psychicznej czy choćby, jak w przypadku Pani Karoliny, z powodu bojaźni lub przymuszenia.
Komentarze opinie