Reklama

Nawet Misiewicz tak szybkiej kariery nie zrobił

Nowoczesna nie zdradza jak szybko od dnia wstąpienia do partii Przemysław Tuchliński otrzymał rekomendację, a następnie powołanie na zastępcę prezydenta Białegostoku. Ale jedno jest pewne – Misiewicz dłużej był PiS, niż Tuchliński w Nowoczesnej, kiedy udało mu się wdrapać na dobry stołek z równie dobrym wynagrodzeniem.

To już nawet nie zakrawa na groteskę, bo raczej przekroczyło poziom groteski. Nowoczesna, która publicznie piętnuje karierę Bartłomieja Misiewicza, sama wystawiła swojego „Misiewicza” do wysokiego stanowiska w Białymstoku i to jeszcze na podobnych zasadach. Z tym, że zrobiła to znacznie szybciej niż Misiewicz objął stanowisko w Ministerstwie Obrony Narodowej. Przemysław Tuchliński zapisał się do Nowoczesnej niedawno, a już został zastępcą prezydenta Białegostoku z ramienia tej partii. Jakby tego było mało, powołanie go na to stanowisko odbyło się w obecności posła Truskolaskiego, który piętnuje takie nominacje oraz Ryszarda Petru z Nowoczesnej.

Po co to wszystko? Oficjalnie, żeby budować szeroki front polityczny do wyborów samorządowych i parlamentarnych. Ale kiedy posłuchaliśmy polityków, ten front ma tylko jeden cel – zniszczyć PiS, bo PiS jest zły i wszystko psuje. Ostatnio najgorszym występkiem jest obniżenie wynagrodzenia Tadeuszowi Truskolaskiemu, który jest dyskryminowany politycznie. A przecież on chciał tylko oszczędzać i dalej pracować na rozwój miasta, w czym PiS mu tylko i wyłącznie przeszkadza.

- Ten gest i ta decyzja dzisiejsza pokazuje, jak można skutecznie w ramach opozycji współpracować. To jest przykład jak można rozszerzać się na różne partie, w ramach dobrego właśnie działania na rzecz – mówicie na to mała ojczyzna, ale ta ojczyzna nie jest taka mała. To jest największe miasto w tej części Polski. I mogę powiedzieć tyle, że to byłby dobry sygnał na przyszłość. (…) To, co ostatnio wyrabia PiS w Białymstoku blokując wszystkie inicjatywy, a tak naprawdę próbując się zemścić na prezydencie, pokazuje, że nie zależy im na rozwoju, tylko na walce politycznej – mówił Ryszard Petru.

Które konkretnie prorozwojowe inicjatywy PiS zblokował tego już Petru nie powiedział. Natomiast co do walki politycznej, jakoś nie widać, ani nie słychać, aby PiS poszerzał swoje szeregi i szukał sojuszników w walce z prezydentem Białegostoku. Za to prezydent Białegostoku i owszem. Dlatego najpierw powołany na zastępcę został szef klubu radnych Platformy Obywatelskiej, a chwilę później do Nowoczesnej zapisał się jego najbliższy współpracownik, który następnie niczym Misiewicz został natychmiast powołany na kolejnego zastępcę. Wszystko po to, żeby poszerzać front przeciwko PiS-owi. Przekaz słowny Tadeusza Truskolaskiego w tym przypadku zupełnie nie zgadza się z faktami. Bo cała sytuacja pokazuje, że to on walczy z PiS, a nie odwrotnie.

- To jest właśnie strategia na to, aby zmieniać naszą małą ojczyznę, a w konsekwencji aby zmienić również rządzących oczywiście w wyborach parlamentarnych za dwa i pół roku w naszej ojczyźnie. Bo jesteśmy tutaj najlepszy przykładem, że współpraca akurat z PiS-em układa się źle, moja również. Jestem pełen krytycyzmu dla działań tej formacji politycznej, dlatego też uważam, że tę działalność na niwie politycznej też należy wzmocnić poprzez ściślejszą współpracę z partiami opozycyjnymi – wyjaśniał Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku.

Więc dyskryminowany politycznie prezydent Białegostoku może budować front przeciwko formacji, która się z nim nie zgadza. Ale ta formacja przeciwko niemu już nie, bo to dyskryminacja. Jak nazwałby to samo działanie sił przeciwnych, nawet boimy się nazywać. Niemniej jego najbliższy współpracownik zrobił błyskawiczną karierę polityczną, choć do tej pory zajmował się głównie noszeniem wieńców i kwiatów za prezydentem, jego dokumentów i najważniejszym zadaniem jakie miał – nie dopuszczaniem nikogo do prezydenta osobiście. To akurat mogą potwierdzić setki osób, które po obejściu wszelkich możliwych pokoi i sekretariatów na Słonimskiej 1 i tak nie były w stanie przedrzeć się przez tę zaporę, jaką stanowił Przemysław Tuchliński. Kto przejmie po nim tę zaszczytną funkcję na razie nie wiadomo. Nie wiadomo także, czy nabyte doświadczenie w tym względzie nowy zastępca prezydenta wdroży w przypadku własnej osoby.

W minioną sobotę (29 kwietnia) podczas powołania Przemysława Tuchlińskiego na zastępcę prezydenta on sam dziękował Tadeuszowi Truskolaskiemu za zaufanie i podkreślał, że doświadczenie samorządowe zdobywał od najlepszych. A skoro trafił do samorządu dzięki Tadeuszowi Truskolaskiemu, za nim nosił teczki oraz kwiaty, to i doświadczenie zdobywał głównie od swojego ówczesnego i obecnego szefa. Zresztą za najlepszego pewnie uważał go już dawno temu. Kiedy w 2006 roku Przemysław Tuchliński trafił do urzędu miejskiego, nie miał żadnego doświadczenia. Za to już w 2008 roku obronił uniwersytecki tytuł magistra z pracą „Kształtowanie wizerunku samorządowca na przykładzie Prezydenta Miasta Białegostoku Tadeusza Truskolaskiego w wyborach samorządowych 2006 roku”. Ciut nie jak Misiewicz.

- Nadal będę pracował na rzecz miasta i mieszkańców, tak jak to robiłem przez ostatnie 10 lat. Doświadczenie samorządowe zdobywałem od najlepszych. Pragnę podziękować Nowoczesnej za rekomendację, dziękuję koleżankom i kolegom, że okazali mi zaufanie. Nie zawiodę – mówił Przemysław Tuchliński, który od 1 maja będzie już pełnił obowiązki zastępcy prezydenta Białegostoku.

Można zatem zakładać, że nowy zastępca prezydenta nauczony od najlepszych w jego mniemaniu, będzie teraz powielał wyuczone wzorce. I tylko nie wiadomo jak Nowoczesna sobie poradzi z tym, że krytykując Bartłomieja Misiewicza i władze PiS-u, zrobiła to samo w Białymstoku. Znając z doświadczenia tak zwaną prawdomówność Ryszarda Petru, pewnie będzie zbijać temat w bok pokazując wyłącznie jak zły i nieprofesjonalny jest PiS. Bo pakowanie Misiewicza na stołek było złe, ale pakowanie na stołek Tuchlińskiego jest dobre.

Jedno jest tylko pewne w tej sytuacji. Kampania do wyborów samorządowych ruszyła. Widać już wyraźnie, że prezydent buduje wokół siebie zaplecze, którym zapewne będzie rozgrywał. Rozgrywał będzie pomiędzy Platformą Obywatelską i Nowoczesną, aby mieć wymarzoną jedynkę do Parlamentu Europejskiego. Jeśli zmieni się ordynacja wyborcza i Tadeusz Truskolaski nie będzie mógł więcej ubiegać się o stanowisko prezydenta Białegostoku, jedyne co mu pozostaje, to emigracja zarobkowa do Brukseli. Na jedynkę do Sejmu raczej szans, przynajmniej w PO, nie będzie miał. W Nowoczesnej musiałby wygryźć własnego syna. Tymczasem zaczyna się długi majowy weekend, który miał być wolny od polityki.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2017-04-30 22:53:22

    A może warto porównać wykształcenie i CV obu Panów. Wiem, że Pan Misiewicz nie ma ukończonych studiów, a Pan Tuchliński jest magistrem (czego?). Pan Misiewicz swoje doświadczenie zawodowe zdobywał w aptece (nie wojskowej, przez ile lat? ), a Pan Tuchliński w urzędzie (jak długo?). Więcej faktów pozwoliłoby lepiej porównać oba przypadki. A tak to tylko stronnicze "bicie piany".

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Artur K - niezalogowany 2017-05-01 20:49:27

    Piep...e bzdur. Przemysław (znam osobiście) pracuje od 8? 10? 12? lat dla prezydenta Truskolaskiego. Misiewicz to jakaś komedia na miarę ucha prezesa wcielona w życie. Proszę takimi porównaniami nie obrażać ludzi.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    gość 2017-05-16 13:03:53

    Członkowie Nowoczesnej o tym, że pan Tuchliński jest w Nowoczesnej dowiedzieli się już po nominacji. Wcześniej w strukturach go nie było. I wielu członków .N (choć w sumie to jest ich niewielu) krzywo na rodzinne ustawki Panów Truskolaskich patrzy.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do