
To już pewne. Neon z budynku dworca PKS Białystok zostanie zdemontowany i pozostanie w naszym mieście. Za jakiś czas zostanie umieszczony gdzieś w przestrzeni Białegostoku. Z pomocą neonowi z dworca, aby nie zginał, pospieszył Teatr Latarnia oraz Piotr Szydłowski – miłośnik i kolekcjoner neonów.
Blisko dwa lata temu kilku białostockich aktywistów zaangażowało się w uratowanie neonu nad kwiaciarnią „Żonkil”. Udało się zebrać pieniądze i odrestaurować zabytkowy neon. Niedawno pojawił się pomysł ocalenia innego – z dworca PKS. Budynek za chwilę zniknie z przestrzeni naszego miasta, a wraz z nim zginąłby bezpowrotnie także i neon, który dotychczas cieszył oczy. W tym przypadku także pojawili się aktywiści, którzy podjęli się rozmów z władzami PKS Białystok i wiadomo już, że neon zostanie.
- Bardzo się cieszę, że udało nam się przekonać Pana dyrektora co do naszej idei, a tym samy uchronić neony z białostockiego dworca przed wywiezieniem ich z miasta. To już pewnie – kultowe neony z dworca PKS mimo ofert m in. z Warszawy zostają w Białymstoku. Za kila dni zostaną zdemontowane i zabezpieczone. Zaopiekujemy się nimi my – czyli Fundacja Teatr Latarnia wraz z Piotrem Szydłowskim – miłośnikiem i kolekcjonerem neonów. Będzie to tym samym kolejny krok (po renowacji neonu z nad kwiaciarni „Żonkil”) inicjatywy kilka białostoczan pod nazwą „Neony Białegostoku” – mówi naszej redakcji Mateusz Tymura z Fundacji Teatr Latarnia.
Aktywiści chcieliby, aby zdemontowane i odrestaurowane neony pojawiły się ponownie na budynku dworca PKS, z tym że miałby to już być nowy budynek, w nowej bryle. Zarząd województwa podlaskiego, który jest w tym względzie inwestorem, takiej potrzeby jednak nie widzi. Dlatego neon z dworca będzie musiał pojawić się w jakimś innym miejscu. Ale dopiero po 15 grudnia będzie można mówić o potencjalnej nowej lokalizacji. Z pewnością, gdy miejsce będzie znane, poinformujemy o tym.
Białystok był niegdyś rozświetlony pięknymi neonami, które często były przykładem najlepszego designu i wyrazem nowoczesności poprzedniej epoki. Wykonywali je często najzdolniejsi plastycy – artyści i rzemieślnicy. W szarej scenerii PRL-u, te konkretne świetlne drogowskazy i niekomercyjne, proste punkty odniesienia: „kwiaciarnia”, „poczta”, „bar” musiały robić niezwykłe wrażenie. Dziś zastępuje się je zupełnie innymi reklamami świetlnymi, a prawdziwe neony znikają jeden po drugim.
- Dlatego cichlibyśmy stworzyć miejsce na mapie Białegostoku – podwórze, uliczkę które stałoby się plenerowym muzeum białostockich neonów, a zrazem niezwykle klimatycznym miejscem na mapie naszego miasta. Neony będą pochodziły głównie z prywatnej kolekcji Piotra Szydłowskiego który od lata gromadzi i ratuje historyczne neony lub pojedyncze ich elementy. Również tam pojawiły by się neony z białostockiego dworca PKS – wyjaśnia Mateusz Tymura.
Większość najciekawszych białostockich neonów nie udało się niestety zachować, nie przetrwały procesu transformacji: „Dama Kameliowa” „Dom Towarowy” „Rycerz”. Niektóre zostały unicestwione zupełnie niedawno: „Ciżemka”, wywiezione do warszawskiego muzeum: „Księgarnia”. Inne zaginęły kilka miesięcy temu: „Domus” i słynny „Fotel”. Dziś jesteśmy zalewani świetlnymi reklamami, ekranami ledowymi, banerami, kasetonami, niekoniecznie o szczególnej wartości artystycznej.
Aktywiści liczą, że urzędnicy lub nawet i władze Białegostoku włączą się w realizację pomysłu ochrony neonów i wspólnie uda się znaleźć dla nich jedno miejsce, które mogłoby stać się nietuzinkową wizytówką naszego miasta.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Świetnie