Reklama

O wyższości bezpartyjnych nad partyjnymi i odwrotnie



Jak tak sobie słucham argumentów i polemiki pomiędzy kandydatami i komitetami politycznymi to aż się chce powiedzieć, że „PKW płakało jak rejestrowało”. Zamiast rozmów o przyszłości najwięcej czasu zabiera jałowa gadka o wyższości jednych nad drugimi.

W pierwszej kolejności powiem, że od długiego czasu ludzie mają dość wszelkich partii politycznych. Jest to zasługa wszystkich ugrupowań i polityków bez wyjątku od co najmniej 1989 roku. Kiedyś zaryzykowałam taką tezę, że kiedy padała komuna ludzie cieszyli się, że pozbyli się jednego dużego burdelu. Teraz jeszcze większa część narodu zastanawia się jak posprzątać ten obecny. Powiem szczerze, że o ile pomysłów mi nie brakuje, to w sprawie posprzątania obecnego burdelu, nawet nie podejmuję się rzucić choćby skrawka pomysłu. Wydaje mi się, że to kompletnie niemożliwe w pokojowych warunkach.

Nie nawołuję do wojny, ani do bijatyk na ulicach. Ale od wielu miesięcy przestałam oglądać telewizję i programy publicystyczne, bo nic tam sensownego nie ma i nie zapowiada się, żeby było. Wiadomo, że jak Błaszczak otworzy usta, to na 100% usłyszymy „To wina Donalda Tuska”, jak Niesiołowski coś powie, to na bank będzie o „chamstwie opozycji”. Z kolei Miller nie omieszka wspomnieć, że to co dobre to „zasługa SLD”. Nikt nie pamięta i nie odnosi się do żadnych afer, chyba, że potrzeba jest doraźna. Wówczas się wypomni i dalej jak wyżej – wina Donalda Tuska, chamstwo opozycji, a co dobre to SLD. Do tego można dołożyć kilka innych wypowiedzi padających z ust polityków, których na szczęście już nie ma w życiu publicznym, więc zostaje im tylko komentowanie, raczej dla urozmaicenia tez przedstawionych powyżej.

Dlatego właśnie ludzie mają dość partii politycznych. Ale jeśli ktoś myśli, że kochają niepolityczne ugrupowania lub komitety, to sprowadzam na ziemię. Dziś niepolityczne komitety tworzą politycy partyjni lub bezpartyjni politycy powiązani z poszczególnymi partiami. Co to za różnica? W zasadzie żadna. Jeśli komuś się wydaje, że jak zdjął łaszki jednej partii, a założył łaszki drugiej, to wszyscy zapomną? Albo jak zdjął pantalony jednej partii, a teraz lata w innych bezbarwnych lub w ogóle bez pantalonów, to ludzie będą ręce wznosić do Boga? Nie będą. Może politycy mają krótką pamięć, ale wyborcy nie.

W jednym i w drugim przypadku jest tyle samo fałszu i obłudy. Jeśli ktoś, kto kandyduje na prezydenta dużego miasta mówi, że nie uprawia polityki, a dowodem na to ma być brak przynależności do partii politycznej, to po prostu kłamie. I kandydaci należący do partii politycznych i ci pozostali, wszyscy oni uprawiają lokalną politykę. Więc nie ma żadnego znaczenia czy się jest w partii czy nie, bo jest się w jakiejś drużynie uprawiającej mniej lub bardziej wyrafinowaną politykę. Jest w tym wszystkim jedna różnica. Jedna! Bezpartyjny może w każdej chwili pokazać partii środkowy palec lub nawet pokazać taki palec swoim członkom komitetu i odpowiedzialność się rozpływa. Partia bierze odpowiedzialność za decyzje swoich ludzi i ponosi konsekwencje w wyborach, jeśli było coś nie tak. Szczytem hipokryzji natomiast jest to, że najpierw działa się z jakąś partią, zwala na nią wszystko co złe, a idzie się z nowymi ludźmi robić dokładnie to samo, co było robione z partią, której się pokazało środkowy palec.

Wszystko jest wymierzone wyłącznie na wynik wyborczy. Po wyborach komitet najpewniej przestanie istnieć, bo nie będzie już nikomu do niczego potrzebny. Jeśli uda się osiągnąć zamierzony sukces, członkowie dostaną, to co chcą i do widzenia. Partia zazwyczaj zostanie. Może uszczuplona o kogoś, może w wyniku transferu straci większość, ale mimo wszystko zostanie. I teraz nasuwa mi się taka konkluzja. Czy bezpartyjny może być lepszy od partyjnego? Może, jeśli jest w 100% bezpartyjny, to znaczy nigdy nie należał do żadnej partii. I taki może być lepszy, bo nie jest skażony polityką. Równie dobrze może być i jeszcze gorszy, bo nieobeznany z realiami działania.  Ale ci, którzy byli w jednej czy drugiej partii, bezpartyjni nigdy nie będą. To tylko nazwa na potrzebę chwili. I czy są lepsi? Moim zdaniem są nawet gorsi od partyjnych. Po pierwsze dlatego, że kłamią w sprawie bezpartyjności. Po drugie musieli być nieudacznikami, skoro nikt ich nigdzie nie chciał. Więc skończyli bez żadnej partii. Co zrobili w tej sytuacji? Zebrali się do tymczasowej bezpartyjnej kupy, bo wiadomo… kupy przecież nikt nie rusza.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do