Bum! Rewolucja w piłce nożnej – sędziowie będą używali materiału wideo do oceny spornych sytuacji! Rewelacja, która w kręgach zbliżonych do sportowych zakwitała od przynajmniej dwóch lat, zelektryzowała nagle przekaz medialny. Wraz z newsem kolorowa mozaika telewizyjnych obrazków i dym kadzidełek entuzjastycznych głosów spikerów i prezenterów zakryły szpetne łajno, na które nikt nie zwrócił uwagi. Zrozumiałe, bo nikt nie zwraca uwagi odkąd pamiętam i wszyscy się już przyzwyczaili do – według mnie – przykrego smrodu.
Pamiętam pewne wiadomości, w których małoletni adepci piłkarstwa chwalili się przed dziennikarzem, że uczą się strzelać bramki, podawać, kiwać przeciwnika i... realistycznie udawać faule. Z uśmiechem, poczuciem uczestniczenia w czymś wartościowym, przeświadczeniem, że jest to element sportu. Ten rys „wychowania” uwidacznia się następnie w dorosłym uprawianiu rożnych dyscyplin.
Jeszcze w podstawówce grywałem w piłkę nożną i nikt mi nie wmówi, że piłkarz nie wie, czy dotknął piłki ręką. Są oczywiście akcje, gdzie nikt nie będzie pewien co zaszło (np. niekiedy spalone), ale spora część z nich jest znana dla zawodników. Ci jednak milczą. Milczą nawet jeśli drużyna przeciwna straci przez to awans do mistrzostw, milczą nawet jeśli przez nieuwagę arbitra zdobędą puchar. A nawet są aktywni w obronie korzystnej dla siebie decyzji. Czasem, widząc gdzieś przelotnie rozgrywki, wydaje mi się, że znaczna liczba fauli to zupełne mistyfikacje (nic się faktycznie nie stało) lub po części, żeby tylko pokazywać, że oberwało się bardziej niż miało to w rzeczywistości miejsce. Zachowanie jest nieuczciwe. Nie obchodzi mnie, czy wszyscy tak robią – jest nieuczciwe i zaprzecza idei sportu.
Pienia nad wspaniałością nowego narzędzia dla sędziów futbolowych, jednocześnie między wierszami kryją więc pytanie: czy fakt, że piłkarze są trenowani do nieuczciwości o czymś przypadkiem nie świadczy? W moim odczuciu świadczy o tym, że nie mamy do czynienia ze sportem w znaczeniu szlachetnej rywalizacji, ale ze sportem-widowiskiem, w którym gaża i splendor zależą od wyniku, zdobytego wszelkimi metodami.
Niby powinienem ostrożnie napisać, że teza nie dotyczy wszystkich... ale czy na potwierdzenie znacie przypadek, że zawodnik przekonywał sędziego do niekorzystnego, acz prawdziwego scenariusza?
Podobne przyzwolenie wydaje się być w polityce. Zgorszył mnie zaproszony do publicznej rozmowy o polityce profesor, przedstawiony jako etyk, który nie zareagował na twierdzenie, że w czasie kampanii padają zapewnienia nieprawdziwe, ale „wybory kierują się swoimi prawami”. Tak jakby cokolwiek (w tym przypadku pożądany wynik) usprawiedliwiało oszustwo.
Powinniśmy potępiać kłamstwo. Wszelki fałsz, jeżeli nie jest rozpoznany, prowadzi do niewłaściwego osądu i nieadekwatnych decyzji. Przez krętactwo nie wygrywa najlepszy.
(Grzegorz Żochowski/ Obywatel Gie Żet/ Foto: sxc.hu/ referee)
Komentarze opinie