Reklama

Obywatel Gie Żet: Patos BiKeR-a kontra notesik Gie Żet

Odkąd BiKeR zawitał do Białegostoku irytowało mnie, że w mediach podawane są tylko przyjemne fakty dotyczące tegoż rozwiązania. Skręcałem się wewnątrz, gdy słyszałem wyłącznie o kolorowych otwarciach, rekordowych zamknięciach. Uśmiechnięci studenci w ulicznym wywiadzie chwalili sobie korzystanie z miejskich rowerów, a telewizja propagowała pochwalcze wypowiedzi. Noż ludzie! Przecież ten obraz jest drastycznie niepełny. A ci co nie mają osobistej styczności z konkretem – mam na myśli przede wszystkim władzę i zarządzających urzędników – rozpływają się przez to bezzasadnie w samozadowoleniu.

Od kiedy jeżdżę miejskim wynalazkiem, odtąd twierdzę, że z każdej szczeliny wyzierają ewidentne, nachalne, grzmiące jak wiosenna burza niedoróbki. Nie przywołując „twardych” wad, takich w żelazie, niektóre z nich sprytny informatyk naprawiłby w ciągu dnia lub najwyżej kilku. Niemniej wydają się one nie do pokonania, na dodatek są niedostrzegalne dla tych, którzy mogą coś zrobić.

Dlatego na początku sezonu sprawiłem sobie notesik, zadbałem żeby zawsze na Karcie Miejskiej był bilet i kiedy tylko potrzebowałem, próbowałem wypożyczyć rower. Nie korzystałem przy tym z aplikacji na smartfona, która – jak zauważyłem – jest metodą wolniejszą od wad i mniej szargającą nerwy. Może dlatego, że opiera się w połowie na połączeniu telefonu z Internetem, a to połączenie jest w dużym stopniu niezawodne. Po prostu nie zależy ono od Nextbike'a, inaczej niż łączność stacji parkingowych z serwerem albo niekiedy inteligencji ich oprogramowania z jakąkolwiek rzeczywistością.

W roku 2017 najboleśniej dawało o sobie znać fatalne działanie stacji. Aż 38 proc. wypożyczeń odbyło się przeszkodami, z czego 16 proc. o poważnym charakterze, wymagającym natychmiastowej naprawy. Dwa przypadki dużych usterek trwały dłużej niż kilka dni. Nie mogę stwierdzić co działo się pomiędzy moimi obecnościami. BKM twierdzi, że wówczas jedna ze stacji działała normalnie, mimo że po dwa razy dziennie przez prawie tydzień widziałem ją zawieszoną. Była niema, nic nie dało się tam zrobić. Prawie dzień w dzień dzwoniłem na infolinię i mówiłem o usterce, praktycznie za każdym razem wywołując zdumienie u konsultanta, że ktoś coś zgłaszał dnia poprzedniego. Inna stacja miała swoistą wadę w jednym dniu i trzy tygodnie później. Jestem prawie pewien, mając na uwadze ogólny obraz jakości BiKeRa, że przez te 3 tygodnie owa stacja nie była przez nikogo naprawiana.

Typową sytuacją było informowanie przez system, że wybrany rower jest serwisowany. Drugi... też, tak samo każdy inny. Trzeba było wtedy wyjść z wyboru sprzętu, zacząć od nowa i nagle wszystkie stawały się wypożyczalne. Na Rynku Kościuszki elektroniczny totem pretendował do tytułu najbardziej stoickiego urządzenia w mieście. Nie dawał się łatwo sprowokować do pracy. Etc., etc. Tylko 41 proc. wypożyczeń nie rozczarowało.

Bajkowe podsumowanie, sprawdzi się w tym przypadku: król jest nagi!

(Obywatel Gie Żet/ Foto: ASM)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Gość - niezalogowany 2017-12-21 21:56:38

    Prawda

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    gość 2017-12-24 15:08:31

    Tak wypożyczenie często jest drogą przez mękę.Poważniejszym problemem jest stan techniczny rowerów, aż dziw bierze, że nikt sobie krzywdy nie zrobił jadąc. Konkrety, proszę : 1 Chwyty na kierownicy obracają się i zsuwają 2 Kierownica lata w górę i w dół 3 Siodełko lata w górę i w dół 4 Hamulec ręczny nie działa lub trzeba użyć końskiej siły aby zadziałał Usterki te dotyczyły w różnym stopniu 100% TAK 100% rowerów które wypożyczyłem.Podziwiam ludzi którzy są za to odpowiedzialni, że mogą spać spokojnie , gdyż wcześniej ,czy później dojdzie do tragedii.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do