Reklama

Odszedł białostoczanin. Na zawsze

Trudno było w to uwierzyć, kiedy pojawiły się pierwsze doniesienia o jego śmierci. Żył pełnią życia, kochał ludzi, uśmiechał się i miał wciąż wiele planów. Niestety, bardzo mocno chorował od dawna – o czym wiedziała rodzina oraz najbliżsi współpracownicy. Jarosław Dziemian zmarł 15 sierpnia 2018 roku, miał 68 lat.

Dziś odszedł właściciel radia i firmy JARD – Jarosław Dziemian.

Opuścił nas człowiek, który przez lata tworzył nasz lokalny świat. Nigdy nie był odtwórcą, zdecydowanie lepiej odnajdywał się w roli kreatora. Żył marzeniami, większość z nich udało mu się spełnić dzięki ciężkiej pracy i konsekwencji w działaniu. Kochał życie, ludzi, świat. Nie potrafił przejść obojętnie obok czyjegoś nieszczęścia. Był kimś niespotykanym. Łamał kanony, nie działał sztampowo, nie lubił schematów. Kochany mąż, ojciec, dziadek. Nietuzinkowy pracodawca, który spędzał z pracownikami większą część każdej doby. Miłośnik muzyki i motoryzacji. Człowiek wielu pasji. Z każdym potrafił znaleźć wspólny język, właściciel firmy, którą prowadził całym sercem. Spełniał marzenia licznego grona dzieci i młodzieży, chcących prowadzić audycje w radiu i telewizji. Odszedł Jarosław Dziemian – człowiek tej ziemi, białostoczanin, zawsze dumny ze swoich korzeni. Nie zdążył jednak zapisać wielu stron swojego życiowego kalendarza – pozostały plany, marzenia i cele. W związku z tym Radio Jard całkowicie zmieniło ramówkę. Gra stonowaną muzykę i wspomina właściciela” – przekazali pracownicy Radia Jard w środowe, świąteczne popołudnie.

Wielu białostoczan go znało, jeśli nie osobiście, to z nazwiska. W końcu stworzył w Białymstoku wiele miejsc i inicjatyw, które wrosły na stałe w przestrzeń. Nie chodzi nawet o jego biznes, miejsca do wypoczynku, rekreacji, czy hotele. Jarosław Dziemian był duchem naszego miasta, który nie wstydził się ani swoich korzeni, ani nie wstydził się pokazywać tego, jacy tak naprawdę jesteśmy. Nie udawał kogoś kim nie był, tak samo jak nie próbował pokazać i przedstawiać stolicy Podlasia, jaką nie była.

To właśnie dlatego powstało Radio Jard, jego ukochane dziecko. Chyba nic go tak w życiu nie cieszyło jak właśnie ta rozgłośnia, do której każdy mógł zadzwonić i poprosić o ulubiony utwór. To był ewenement na skalę ogólnopolską. To właśnie Jarosław Dziemian wpadł na ten pomysł i był pierwszym szefem radia, które zdecydowało się na muzykę disco polo w eterze. Był to prawdziwy przełom, za który sypała się na niego krytyka. Szybko jednak okazało się, że rację miał on, a nie ci, którzy krytykowali ten pomysł. Radio przypadło do gustu mieszkańcom Białegostoku i wszystkim, którzy mieli okazję go słuchać poza granicami miasta. Nic dziwnego, że bardzo szybko Radio Jard stało się najpopularniejszą rozgłośnią w regionie, która na dodatek najpopularniejszą pozostaje po dziś dzień.

To właśnie w Radiu Jard swoje pierwsze kroki w dziennikarstwie stawiało wielu późniejszych dziennikarzy. Niektórzy trafili do telewizji, większość do radia. Jeszcze inni zajęli się innymi zajęciami, ale dzięki doświadczeniu wyniesionemu z Jardu, potrafili robić kariery. Jarosław Dziemian nie lubił, kiedy ktoś mówił, że coś się nie uda. Musiało się udać. Uczył uporu i konsekwencji. Był optymistą do granic szczytu. Wciąż wymyślał nowe rzeczy, po czym stawiał przed sobą i współpracownikami poprzeczkę coraz wyżej i wyżej.

Nic dziwnego, że w Białymstoku powstała druga rozgłośnia – tak zwane Małe Radio Jard. Od początku prowadziły go dzieci. Jarosław Dziemian kochał dzieci. Pozwalał im na wszystko. W rozgłośni mogły robić co chciały, więc nie ma co się dziwić, że przychodziły bardzo chętnie. Z nich również urośli później dziennikarze oraz wzięci specjaliści od marketingu. Wychował całe pokolenia ludzi sukcesu. Nawet, kiedy ktoś odchodził z jego firmy, miał z powrotem otwarte drzwi. To ewenement na skalę co najmniej ogólnopolską, być może europejską. Dlatego ludzie wracali, często… Jarosław Dziemian po prostu lubił ludzi. Nie był w stanie przejść obojętnie obok ludzkiej krzywdy. Pomagał jak umiał, dawał wędkę, a nie rybę.

Trudno dziś sobie wyobrazić Białystok bez Hotelu Turkus, tak charakterystycznego obiektu, widocznego z wylotówki na Warszawę. Niektórzy krytykowali elewację w kolorach biało – czerwonych, która w zasadzie jest blachą falistą. Ale Jarosław Dziemian wiedział co robi. W tym samym stylu zorganizował inne obiekty, w których odbywały się i nadal odbywają się różnego rodzaju wydarzenia, gdzie serwowane są obiady, albo można w nich zrobić zakupy. Wszyscy wiedzą jakie budynki należą do Jardu i czego w nich można się spodziewać. To może nie imperium, ale z pewnością biznes wypracowany bardzo ciężką pracą połączoną z odwagą i z pasją.

Zawsze głowa była pełna pomysłów. Dlatego między innymi pojawiły się pierwsze w Białymstoku dyskoteki dla nieco starszych nastolatków. Zaczynały się niemrawo, ludzie jeszcze kilka czy kilkanaście lat temu, po skończeniu 40-50 lat, niechętnie wychodzili z domów. Ale pomysł się sprawdził. Ludzie coraz częściej zaczęli wychodzić i bawić się we wspólnym gronie, poznawali się i niektórzy poznawali swoją drugą połówkę, choć pierwszą młodość mieli już dawno za sobą. Połączył ich Klub Rozrywki Krąg, który nadal łączy, ale co więcej, daje też możliwość zrobienia zakupów zdrowej żywności.

Jarosław Dziemian jako pierwszy umożliwił pokazy taneczne dzieciom niesłyszącym i niedosłyszącym. W czasie turniejów i festiwali tanecznych prezentowały się grupy dzieci niepełnosprawnych. Choć żadne z nich nie słyszało muzyki, potrafiły tańczyć rytmicznie w ciekawych układach choreograficznych. Wszystko to odbywało się w Zajeździe nad Zalewem w Wasilkowie.

Jest cała masa innych rzeczy, które pozostawił po sobie Jarosław Dziemian. Trudno je wszystkie opisać, bo trwały latami, zmieniały się i wciąż dochodziły nowe. On nie mógł nie pracować, nie kreować, nie tworzyć. Po prostu był aktywnym człowiekiem do samego końca. Podróżował, podpatrywał wszelkie pomysły, wcielał je na miejscu. Po co? Bo kochał Białystok, prawdziwie. Jak sam mówił, był prostym chłopakiem z dzielnicy Bema, który młodość spędził przy Młynowej i później przenosił się na inne osiedla. Wydawało się, że mieszkał wszędzie, znał Białystok jak własną kieszeń, wiedział czego tu brakuje i jak zaspokoić te potrzeby.

Jarosław Dziemian był lokalnym patriotą, bez którego nasze miasto nie będzie już takie samo. Ciężka choroba okazała się jednak silniejsza, choć długo i dzielnie jej stawiał czoła. Nasza redakcja składa najszczersze kondolencje rodzinie oraz współpracownikom i pracownikom Przedsiębiorstwa Wielobranżowego Jard. Wieczny odpoczynek racz Mu dać Panie, a światłość wiekuista niech Mu świeci, niech odpoczywa w pokoju wiecznym... Amen.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: zrzut ekranu z youtube.com)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2018-09-24 00:32:16

    Sławmy Pana że ta tłusta, wyzyskująca ludzi świnia zdechła. Białystok ogromnie zyskał.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do