Koleżanki z pracy pytają ”Podobno kandydujesz. Co Cię do tego skłoniło?” O rany! Mam im zasuwać tekst z wyborczej ulotki? Że na listach wyborczych widzę mnóstwo znajomych. I uwierzyłem, że zamiast się kłócić, możemy się dogadać. Coś wspólnie zrobić. Załatwić kilka spraw. Ale kiedy przyglądam się kampanii, moja pewność mija. Mój idealizm coraz bardziej wydaje mi się naiwnością.
Mam wrażenie, że kandydaci wcale nie rywalizują, kto ma lepszy program, ale kto się lepiej zareklamuje. Jak wiodące proszki do prania.
Jak wygląda wyborcza reklama? Ludzie są znudzeni kolejnymi ulotkami wyciąganymi ze skrzynek pocztowych. Bez czytania wyrzucają je do kosza. Zamiast więc programu wystarczy zgrabne hasło i twarz na każdym płocie. Ulice pełne są wielkich banerów. Zamówiłem zatem banery. Aby zawiadomić wyborców, że i ja biorę udział w tym wyścigu. Zamówiłem 10 poziomych do wywieszenia na ulicy i 2 pionowe na rower. Na piątek będą, zapewniał mnie pan w drukarni, najpóźniej na poniedziałek. Panie, na pionowych mi zależy szczególnie. Odpowiadałem. W piątek nie było. Przyjeżdżam w poniedziałek.
Są banery. Wszystkie poziome. Ani jednego pionowego.
Wpadłem do kumpla opodal.
- Ze złego komitetu idziesz – mówi. Dwa mandaty wezmą Ci, to jest pewne na bank. Jeśli pozostałe partie po jednym mandacie – wtedy masz szansę wejść. Ale tylko wtedy. Kto jest na pierwszych miejscach list? Organista? Nie masz bracie szans!
Tak mi opowiadał. Ani słowa o programie nie było. O celach i ideałach. Arytmetyka.
Zdarzały się też jednak momenty miłe. Podczas spotkań z ludźmi. Idę przez moje osiedle, a jakaś pani na parkingu mówi:
- Ale fajną ulotkę pan napisał! Całkiem inna niż wszystkie!
Wieczorem zadzwonił kolega
- Nie martw się swym idealizmem i naiwnością. Znacznie lepsze to niż przebiegłość , cwaniactwo i wyrachowanie. Powinieneś cieszyć się, żeś nadal pozostał taki głupi.
Komentarze opinie