Reklama

Po wizycie w państwach bałtyckich premier Morawiecki przyjechał do strażników granicznych w okolice Krynek

To, że jest względny spokój na granicy polsko – białoruskiej w Kuźnicy, wcale nie oznacza, że można już spać spokojnie. Strażnicy graniczni, ale i polskie służby wywiadowcze alarmują, że nie ma żadnych oznak wskazujących na zażegnanie niebezpieczeństwa i konfliktu. Między innymi z tego powodu premier Mateusz Morawiecki od razu po powrocie ze stolic państw bałtyckich pojechał prosto na granicę w rejon Krynek.

O tym, że nie można mówić absolutnie o spokoju na granicy polsko – białoruskiej, świadczyć dobitnie powinien fakt ataków na polskich żołnierzy i funkcjonariuszy każdego dnia. Dochodzi do nich w różnych miejscach na granicy, a jak już powszechnie wiadomo, migrantom w atakach pomagają białoruskie służby mundurowe – straż graniczna i wojskowi. W efekcie tych ataków kilku funkcjonariuszy i żołnierzy zostało rannych, ale też zniszczone zostały pojazdy służbowe Policji oraz Straży Granicznej.

Polskie służby wywiadowcze, a za nimi rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn, cały czas alarmują, że sytuacja na granicy jest daleka od normalnej. Wciąż zagraża Polsce niebezpieczeństwo, które wyartykułował w minioną niedzielę, 21 listopada, premier Mateusz Morawiecki. To on przekazał, że na granicy z Polską może się niebawem pojawić wielu migrantów z Afganistanu. Większość z nich jest już na terenie Rosji, więc w każdej chwili mogą się pojawić na Białorusi, a później pod naszą granicą. Z naszych informacji natomiast wynika, że wśród nich są osoby przeszkolone wojskowo, które brały udział w działaniach zbrojnych, a także terroryści.

Taka sytuacja sprawiła, że premier Mateusz Morawiecki od razu po zakończeniu wizyt z szefami rządów Litwy, Łotwy i Estonii, przyjechał w minioną niedzielę późnym wieczorem pod granicę polsko – białoruską, w okolice Krynek. Tam spotkał się z polskimi służbami granicznymi i wojskowymi. Tam też odbyła się specjalna narada wraz z przyjęciem raportów odnośnie bieżącej sytuacji.

Właśnie dotarłem na granicę w okolicach Krynek, gdzie odbywa się specjalna narada i gdzie odbieram raporty od funkcjonariuszy pracujących na miejscu. W sprawie kryzysu na granicy działamy bez przerwy i we wszystkich możliwych obszarach, bez względu na dzień tygodnia czy porę dnia. I tak będzie aż do pomyślnego rozwiązania sytuacji” – poinformował na swoim profilu na Facebooku premier Mateusz Morawiecki.

W tym samym czasie Rosja jest bardzo aktywna na innym polu, które ma związek z tym, co się dzieje na granicy polsko – białoruskiej. Pod granicą z Ukrainą zgromadzono znaczne siły wojskowe Rosji, w wielkości ponad 90 tys. żołnierzy, a także sprzęt wojskowy, w tym czołgi. Oprócz tego w internecie trwa dezinformacja. Między innymi na Telegramie pojawiają się wpisy o „nagłych" i „wyjątkowo zawziętych" walkach na  obszarze Donbasu. Jest to nieprawda. Niemniej, takie nieprawdziwe informacje są rozpuszczane celowo, aby Rosja mogła w dogodnym momencie odpowiedzieć ogniem na rzekome ataki.

Tymczasem w Polsce nieustannie prowadzone są ataki na polskich żołnierzy i funkcjonariuszy dokonywane przez nielegalnych migrantów na granicy polsko – białoruskiej. Jak ujawnił kilka dni temu niezależny od reżimu Aleksandra Łukaszenki portal NEXTA, migranci są szkoleni do atakowania polskich mundurowych z udziałem noży i innych niebezpiecznych narzędzi.

(Cezarion/ Foto: Facebook.com/ Mateusz Morawiecki)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do