Każdy dzień przynosi nowe wieści odnośnie wydarzeń na Krymie. Wczoraj Prezydent Rosji – Władimir Putin podczas konferencji prasowej chciał zamydlić oczy, jednak w opinii światowej, nie udało mu się to. Tymczasem nasi Tatarzy z Podlasia wspierają duchowo swoich braci na Krymie.
Z niepokojem w Kruszynianach Tatarzy patrzą na to, co się dzieje na Krymie. Jak udało nam się ustalić, pomoc nie jest tam na razie potrzebna. Bardziej pożądane jest obecnie wsparcie duchowe, moralne i modlitewne. Zdaniem Bronisława Talkowskiego, Przewodniczącego Gminy Muzułmańskiej w Kruszynianach, Tatarzy na Krymie są w bardzo trudnej sytuacji, przede wszystkim jako ludzie, którzy od wieków zamieszkiwali sporny obecnie teren Półwyspu.
- W niedzielę mieliśmy modlitwę w intencji Tatarów Krymskich. Oni zostali uwikłani w problem nie ze swojej winy. Krym od zawsze był tatarski, a od długiego czasu wpadają w ręce Rosjan, później Ukraińców. A teraz zwyczajnie nie wiedzą co robić, mimo że tak naprawdę są u siebie – wyjaśnia Bronisław Talkowski.
Tatarzy mieszkający w naszym regionie bardzo przeżywają to co się obecnie dzieje za naszą wschodnią granicą i na Ukrainie, i na Krymie. Solidaryzują się, modlą, bo inaczej na razie pomóc nie można.
- Jeszcze nikt nas o pomoc na Krymie nie prosił. Wcześniej pomagaliśmy Ukraińcom na Majdanie – mówi Bronisław Talkowski. – Niektórzy tam nawet pojechali osobiście. Martwi nas, że bracia krymscy stoją przed zagrożeniem integralności i suwerenności.
Trudno powiedzieć, jak sytuacja na Krymie rozwinie się dalej, bowiem ostatnie doniesienia mówią o wykupieniu wszelkich mundurów w krymskich sklepach oraz przyborach, które mogą się przydać w walce. W Kijowie i zachodniej Ukrainie ludzie masowo wykupują w sklepach żywność o długotrwałej przydatności, jak kasza, makarony, konserwy czy ryż, ponieważ obawiają się wojny.
Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Flickr.com/ The moments Paweł Makowiecki
Komentarze opinie