
Umowa Unii Europejskiej z Mercosur dotycząca wzajemnego otwarcia rynków budzi ogromne zaniepokojenie polskich rolników. Jeżeli wejdzie w życie - a wszystko wskazuje na to, że tak się stanie już niebawem - to może potężnie uderzyć w podlaskich rolników. Dotknie zwłaszcza branży mlecznej, która w naszym regionie jest podstawą działania dla wielu gospodarstw rolnych oraz zakładów przetwórczych. Jej siła powoduje, że podlaskie jest nazywane mianem "białego zagłębia". Jak dotąd umowa była blokowana przez kilka krajów: w tym Polskę i Francję. W czerwcu pojawiły się informacje, że Francuzi wycofują swoje zastrzeżenia, co spowoduje, że nie będzie przeszkód, aby stała się faktem.
Czym jest Mercosur? To skrót od słów Mercado Común del Sur co po polsku oznacza Wspólny Rynek Południa. Obejmuje on Brazylię, Argentynę, Paragwaj i Urugwaj. Boliwia jest w trakcie procesu akcesji, a Wenezuela ma ma razie zawieszone członkostwo w tej organizacji. Dlaczego umowa UE i Mercosur jest groźna dla polskich rolników? Ponieważ w zasadzie otwiera ona europejski rynek na żywność z tych krajów bez żadnych barier. W zamian kraje Ameryki Południowej otwierają swoje rynki głównie na produkcję przemysłową, w której specjalizują się kraje Europy Zachodniej. Najwięcej skorzystają na tym Niemcy, dla których rynki Mercosur są bardzo atrakcyjne zwłaszcza w produkcji przemysłu automoto. Jak bardzo może zaszkodzić niekontrolowany napływ taniej żywności z rynków, gdzie reguły produkcji żywności nie są tak rygorystycznie przestrzegane jak w krajach UE można było przekonać się przy okazji napływu zboża i innych produktów spożywczych z Ukrainy. Możliwości produkcji żywności (pozostającej poza rygorami produkcji i kontrolą UE) Mercosur są znacznie większe niż ukraińskie, a ceny uwzględniając brak konieczności stosowania drogich technologii produkcji obowiązkowych w UE i przy zniesieniu barier celnych mogą zrujnować podlaskie rolnictwo - zwłaszcza mleczarskie.
Skąd to wiadomo? Poinformował o tym wiceminister rozwoju Michał Baranowski. Działacz PSL napisał na platformie X, że Unia Europejska zbliża się do końca prac nad umową handlową z Mercosur. I chociaż ten tweet Baranowskiego nie wywołał większego odzewu w mediach krajowych zajętych wotum zaufania dla rządu Tuska i protestami wyborczymi to portale rolnicze i fora organizacji producentów żywności biją na alarm. Bo też treść wpisu Baranowskiego jest znacząca i jednoznacznie wskazuje, że porozumienie będzie zatwierdzone jeszcze przed wakacjami.
- „W sprawie Mercosuru czekamy na ostateczny tekst i zajmujemy się obawami państw członkowskich. Gdy projekt trafi do nas, wkraczamy na ostatnią prostą — dywersyfikacja UE pozostaje kluczowa, gdy dążymy do zrównoważonego, trwałego porozumienia” – napisał Baranowski. W oryginale brzmi to tak “On Mercosur, we’re awaiting the final text and addressing member-state concerns. Once the draft lands, we enter the home stretch—EU diversification remains key as we seek a balanced, sustainable agreement.”
Wszystko na to wskazuje, że Komisja Europejska nie zamierza zwracać się z tą sprawą do parlamentów państw członkowskich. Ten wariant gdy zostanie zastosowany w zasadzie wymagał będzie jedynie akceptacji Parlamentu Europejskiego i Rady UE. Niestety spowoduje to, że sprzeciw np. Polski, które oficjalnie protestuje przeciw umowie będzie zignorowany. Przyspieszenie prac nad ratyfikacją zbiegł się z końcem kampanii prezydenckiej w Polsce.
Podlaska Izba Rolnicza alarmuje, że zwiększony import jest wielkim zagrożeniem dla branży mlecznej i wołowiny. Grzegorz Leszczyński, prezes Zarządu Podlaskiej Izby Rolniczej, alarmował jesienią, że umowa Mercosur jest bardzo niekorzystna dla rolnictwa podlaskiego i polskiego.
- Województwo podlaskie, które jest potentatem i mleka, i wołowiny, i drobiu może na tym bardzo źle wyjść – podkreśla Leszczyński.
Wszystko przez to, że umowa przewiduje zwiększony import mięsa wołowego, drobiu i wieprzowiny z krajów Mercosuru, które są istotnym elementem produkcji podlaskich rolników co doprowadzi do obniżenia cen skupu i trudności w sprzedaży krajowych produktów.
Z punktu widzenia konsumenta pozornie sprawa wygląda korzystnie: ceny żywności spadną. Tyle, że ten medal ma dwie strony. Produkty z krajów Mercosuru, są wytwarzane po znacznie niższych kosztach, bo nie są objęte tak restrykcyjnymi regulacjami jak w Unii Europejskiej. Mercosur zezwala na stosowanie dowolnej ilości antybiotyków i hormonów, które w UE są zakazane. Poza tym bankructwo rolników spowoduje, że Polska może z eksporta żywności stać się importerem. W efekcie sytuacja taka jak np. COVID czy działania wojenne mogą spowodować, że dostawy żywności zostaną przerwane. A to - przy upadku lokalnych producentów żywności - może doprowadzić do kryzysu zarówno jeżeli chodzi o dostępność żywności jak i znaczącego wzrostu cen.
Umowa z Mercosur oznacza też poważne kłopoty podlaskiej gospodarki, dla której ogromne znacznie ma branża mleczna odpowiedzialna za znaczącą część PKB. Zwiększony import tańszych produktów mlecznych z Ameryki Południowej może zagrażać konkurencyjności podlaskich producentów, którzy w ostatnim czasie inwestowali w rozwój i dostosowywanie się do wysokich standardów unijnych. Polscy mleczarze obawiają się, że umowa doprowadzi do spadku cen skupu mleka, co bezpośrednio przełoży się na dochody rolników i stabilność tego kluczowego dla podlaskiego sektora. Po zamkniętej granicy z Białorusią będzie to kolejny potężny cios w lokalne biznesy.
Przyspieszenie prac nad ratyfikacją umowy z Mercosur zbiegło się z końcem wygaśnięciem polskiej prezydencji w UE. Od 1 lipca przejmie ją Dania, która nie jest przeciwna Mercosur. Bardzo wiele wskazuje, że Komisja Europejska celowo wstrzymała się z ratyfikacją porozumienia w pierwszej połowie roku przeczuwając problemy ze strony podlaskiego rządu.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie