Nie wiemy czy to taka moda, czy też rutyna urzędnicza, że w Białymstoku nie da się zrealizować praktycznie żadnej inwestycji bez naruszania stanu zieleni. W najbliższym czasie pod topór pójdzie ponad 30 dorosłych drzew na Węglowej, zaś koszt tej wycinki to blisko 300 tys. złotych.
Jeszcze latem ubiegłego roku wydana została decyzja o pozwoleniu na wycinkę ponad 30 drzew na Węglowej. Tak urzędnicy przygotowywali powoli teren pod budowę Muzeum Sybiru. Trudno zgadnąć w czym przeszkadzają drzewa i to duże, dorodne, które rosną dziś w większości tuż przy samym ogrodzeniu. To ogrodzenie – przypominamy – pojawiło się ostatniej zimy. Decyzję o pozwoleniu na wycinkę drzew wydał starosta białostocki, ponieważ zgodnie z wówczas obowiązującym prawem prezydent Białegostoku nie mógł sam sobie takich decyzji wydawać.
Aż 11 drzew przeznaczonych do wycinki ma pnie o obwodzie przekraczającym ponad 100 cm, pozostałe poniżej 100 cm. Łącznie ma zostać usuniętych 35 drzew i za to Miasto Białystok będzie musiało zapłacić blisko 300 tys. złotych. Dodamy, że kilka drzew, które będą wycięte to drzewa martwe lub zagrażające bezpieczeństwu sąsiadującego z nimi budynku. Takich drzew jest zaledwie kilka. Wszystkie pozostałe miasto postanowiło wyciąć w związku z budową Muzeum Pamięci Sybiru.
„W dniu 16 lipca 2015 r. pracownicy Starostwa Powiatowego w Białymstoku przeprowadzili oględziny w terenie w zakresie występowania w obrębie drzew wnioskowanych do usunięcia, gatunków chronionych oraz celem stwierdzenia zasadności wniosku. Przedstawiciel wnioskodawcy nie stawił się na oględziny” – czytamy w decyzji Starosty Powiatu Białostockiego.
Nieobecność podczas oględzin może tu być znamienna. Urzędnicy z naszego magistratu, jak widać nie pofatygowali się, aby zweryfikować swój wniosek i być może na miejscu zbadać, czy faktycznie wszystkie wskazane drzewa należałoby usuwać. Możliwe, że już wówczas pojawiła się w ich głowach nowatorska koncepcja dla planowanej inwestycji, nawiązująca do robót, które musieli wykonywać wywiezieni z Polski Sybiracy. Gdyby ktoś nie wiedział lub nie pamiętał, to całe rzesze Polaków wywiezionych na Sybir pracowało tam aż do wycieńczenia przy wyrębie drzew. I znając potencjał twórczy białostockich urzędników i ich zdolności do uzasadniania nieprzemyślanych decyzji, wcale byśmy się nie zdziwili, gdyby takie tłumaczenie się teraz pojawiło. Oczywiście – w kontekście wyjaśnień dla potrzeby wycinania praktycznie i doszczętnie całej zieleni przy Muzeum Pamięci Sybiru.
To jednak nie wszystko. Usunięte mają być również tory kolejowe, które jeszcze do niedawna miały być integralną częścią kompleksu muzealnego. Kiedy wybierano koncepcję nowej placówki, wszyscy, włącznie z prezydentem Białegostoku podkreślali, że tory kolejowe pozostać muszą – jako symbol wywózek Polaków na wschód. Kilka dni temu w ogłoszeniu o przetargu na wykonanie stanu zerowego nowego budynku Muzeum Pamięci Sybiru pojawił się zapis, że wykonawca robót będzie musiał dokonać rozbiórki torów kolejowych. Czyli będziemy mieć kolejny betonowy kloc z ogrodzeniem, bez drzew i bez torów pod tym klocem.
„Przedmiotem zamówienia jest wykonanie robót budowlanych. Ich zakres obejmuje wykonanie prac rozbiórkowych, w tym rozbiórki torów kolejowych kolidujących z budową, usunięcie istniejących nawierzchni z asfaltu i bruku. W dalszej kolejności wykonawca będzie zobowiązany do wykonania leżaków kanalizacji deszczowej, sanitarnej i technologicznej, ścian, słupów i stropu piwnicy, a także klatek schodowych piwnicy wraz z szybem windowym. Wszystkie prace, będące pierwszym etapem budowy Muzeum Sybiru, powinny zakończyć się do 15 grudnia 2016 r.” – informował magistrat już kilka dni temu.
- Muzeum Pamięci Sybiru jest według "Społecznej koncepcji Węglowej" ważnym filarem przyszłości tego terenu. Kibicujemy jak najszybszemu powstaniu nowego budynku i przeprowadzce placówki do nowej, docelowej siedziby. Z drugiej jednak strony trudno się oprzeć wrażeniu, że obecne przygotowania do budowy są prowadzone w pośpiechu i nie do końca uwzględniają szczególne, społeczne oczekiwania wobec rozwoju dawnej wojskowej składnicy. "Społeczna koncepcja...", którą wspólnie wypracowało i poparło kilka tysięcy białostoczan, jako wartości i cele wskazuje między innymi ochronę układu przestrzennego terenu powojskowego, zachowanie śladów bocznicy kolejowej, a także ochronę starodrzewu - jako wartości kompleksu i jego znaku rozpoznawczego – mówi Piotr Jać ze Stowarzyszenia Kreatywne Podlasie, które współtworzyło koncepcję.
Zarówno zieleń, jak też i tory były symbolem Węglówki. Zresztą społecznicy i aktywiści, którzy przygotowywali zagospodarowanie i rewitalizację tego terenu, dość sceptycznie dziś oceniają pomysł niszczenia najbardziej charakterystycznych elementów Węglowej. Urzędnicy chyba rzadko się tam pojawiają i poza otwarciem placu zabaw oraz pikniku, nie uczestniczą i nie bywają na miejscu, które miało być wsypą kultury oraz ostoją spokoju, jak też miejscem do rozwijania różnych pasji.
- Mamy nadzieję, że zostaną wycięte tylko te drzewa, które rosną w obrysie nowego budynku albo uniemożliwiają prowadzenie prac budowlanych, lub których stan bezpośrednio zagrażałby bezpieczeństwu placu budowy albo nowemu budynkowi. Szczególną stratą byłaby wycinka najstarszych drzew, które na terenie kompleksu mają ponad 100 lat i pamiętają jeszcze czasy zaboru rosyjskiego. Mamy też nadzieję, że zostaną usunięte tylko niektóre zabytkowe tory kolejowe i przynajmniej część oryginalnej, wojskowej bocznicy pozostanie bezpośrednio połączona z dworcem Białystok Fabryczny. Z różnych środowisk – zarówno mieszkańców, jak i ekspertów – od lat płyną głosy, że historyczna infrastruktura kolejowa Węglowej należy do jej najcenniejszych walorów – komentuje naszej redakcji Piotr Jać.
Dziś jest mało prawdopodobne, że ktokolwiek wycofa się z pomysłu wycinki zieleni, jak też rozbiórki torów kolejowych. Przetarg ogłoszono, w którym zapisano między innymi te elementy, jako zadania dla wykonawcy robót. Szkoda, że urzędnicy nie pofatygowali się wcześniej na oględziny stanu zieleni i nie weryfikowali potrzeby usuwania praktycznie całej zieleni wokół magazynu, który ma być siedzibą muzeum. Gdyby byli, widzieliby z pewnością, że drzewa w większości rosną tuż przy samym ogrodzeniu i trudno zgadnąć w czym miałyby przeszkadzać.
Zastanawiamy się w tym miejscu, czy to już jakaś chroniczna nienawiść do zieleni i platoniczna miłość do betonu lub asfaltu, który być może zastąpi zieleń na Węglowej? Innych sensownych wyjaśnień wobec tego stanu rzeczy, trudno nawet szukać. Bardzo szkoda, że kolejna inwestycja, która do tego ma być wizytówką muzealną naszego miasta, zaczyna się od niszczenia charakteru terenu, który w planach pierwotnych miała chronić. Chronić na dodatek przed takimi zakusami, które za chwilę się zrealizują na naszych oczach.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Czyli weglowka zostanie betonowa bez zieleni?
Załamka normalnie
Betonowy Białystok i nie ma co się dziwić.