Reklama

Poseł Cimoszewicz wypowiedział się o spożywaniu alkoholu w pracy

Ubiegły tydzień w dużej polityce upłynął pod znakiem szczytu NATO, a w szczególności zachowania Jean-Claude Junckera, Przewodniczącego Komisji Europejskiej. Cały świat widział jak chwiał się na nogach podczas oficjalnego spotkania. Po czym wydano komunikat, że był to atak rwy kulszowej. W tej sprawie zabrał głos także podlaski poseł Platformy Obywatelskiej Tomasz Cimoszewicz.

W każdym miejscu pracy obowiązuje jedna zasada – obowiązki służbowe należy wykonywać sumiennie, ale nade wszystko na trzeźwo. Ta zasada wydaje się nie dotyczyć niektórych polityków. Kiedy tylko pojawia się zarzut o prowadzeniu samochodu w stanie wskazującym na spożycie alkoholu, albo wręcz złapie się takiego, kiedy wyraźnie widać, że w organizmie grasują jeszcze procenty, natychmiast najczęściej pojawia się jakieś głupie tłumaczenie. A w tym przypadku wyjątków być nie powinno. Skoro lekarzowi, nauczycielowi, czy urzędnikowi, nie wolno pracować w stanie nietrzeźwości, politykowi także nie powinno być wolno.

Powiem krótko.  Spożywanie alkoholu w pracy powinno się kończyć jej permanentnym końcem. Czy to dotyczy Junckera czy Terleckiego z Mazurek czy kogokolwiek z długiej listy polityków. Każde z nich pokazuje że nie są warci zaufania bo nie potrafią walczyć z nałogiem” – napisał na swoim profilu na twitterze poseł Platformy Obywatelskiej, Tomasz Cimoszewicz.

Trudno się nie zgodzić z takim zdaniem, tym bardziej, że przykładów z nietrzeźwością wśród polityków jest dosyć dużo. Jednak wydaje się, że ich prawo obowiązuje inaczej. Bo w przypadku Jean-Claude Junckera, Przewodniczącego Komisji Europejskiej, prawie natychmiast pojawiły się tłumaczenia o tym, że miał atak rwy kulszowej. Niestety, działo się to podczas bardzo ważnego spotkania, jakim był szczyt NATO z udziałem najważniejszych przywódców świata.

Bardzo szybko, kiedy wydano komunikat o ataku rwy kulszowej, internauci też mieli rwanie – tyle, że boków ze śmiechu. Każdy, kto choć raz miał do czynienia z tą chorobą wie, że człowiek nie zatacza się. Może chodzić zgięty w pół, poruszać się wolniej, ale nie zatacza się. Inna sprawa, że po wykonaniu choćby zastrzyku, organizm w ciągu kilku godzin potrafi wrócić do sprawności. Trudno uwierzyć, żeby Przewodniczącemu Komisji Europejskiej nikt nie był w stanie zaaplikować zastrzyku.

W Polsce przepisy precyzyjnie określają stan nietrzeźwości i wykonywanie w tym czasie obowiązków służbowych. Takie działanie jest karalne. Mówi o tym dokładniej art. 70. § 2 kodeksu wykroczeń, że karze podlega, kto wbrew obowiązkowi zachowania trzeźwości znajduje się w stanie po użyciu alkoholu lub podobnie działającego środka i podejmuje w tym stanie czynności zawodowe. Co oznacza, że w przypadku podejrzenia nietrzeźwości u funkcjonariusza publicznego, powinna na miejsce być wezwana policja, która by sprawdziła zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu lub odwiozła do szpitala – w przypadku odmowy poddania się badaniu.

Komisja Europejska najwyraźniej chyba jeszcze nie wie, że w Polsce mamy takie prawo. Być może swoim zwyczajem zacznie stosować naciski, aby to prawo zmienić. Wówczas ataki rwy kulszowej mogłyby zdarzać się w każdej okoliczności. To oczywiście żart, ale sprawa jest poważna. Bo skoro nasza przyszłość leży w rękach ludzi, którzy nie panują nad własnym ciałem i umysłem, a później tłumaczą to nieudolnie atakiem rwy kulszowej, to czy możemy czuć się bezpieczni?

(Cezarion/ Foto: sxc.hu)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do