Reklama

Pracownicy białostockiego sanepidu wykonują po 2 tys. telefonów dziennie. To dlatego nie można się dodzwonić

Narzekających na działanie sanepidu jest sporo, ale nie wszyscy wiedzą, że pracownicy tej instytucji pracują nawet po 20 godzin na dobę. Sanepid nie tylko bada dostarczone próbki z wymazów, ale także obdzwania osoby przebywające na kwarantannie. I to dlatego jest problem z dodzwonieniem się do tej instytucji.

Informowaliśmy już na naszych łamach, że Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna od dłuższego czasu ma trudności. W aktualnej sytuacji epidemicznej brakuje pracowników, a także miejsca dla pracowników, gdy tacy przychodzą do pomocy. Część kadry jest chora, inni musieli udać się na kwarantannę. Ale szybko wracają i od razu przystępują do pracy, której jest bardzo dużo.

O tym jak wygląda obecnie praca w sanepidzie opowiadał radnym wojewódzkim pełniący obowiązki Podlaskiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego w Białymstoku mgr Paweł Buczko. W czwartek, 5 listopada, odbywała się bowiem nadzwyczajna sesja Sejmiku Województwa Podlaskiego, na której o działaniach w okresie epidemii informował najpierw wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski, a następnie szef podlaskiego sanepidu.

- Sytuacja jest dynamiczna, dziś mamy 902 nowe zakażenia w ciągu doby. Niestety pięć zgonów, dwa nowe ogniska. Bardzo dużo mamy osób na kwarantannie, bo to jest 2231 osób. Dlatego nasze służby pracują wszystkimi możliwymi środkami i jesteśmy wspomagani przez różne instytucje. Są osoby pracujące z urzędu marszałkowskiego, z urzędu wojewódzkiego, z WOT-u, też z 18. brygady, z Krajowej Administracji Publicznej, z kuratorium oświaty również. Dlatego, że koronawirus dotyka nas wszystkich i musimy na niego wszyscy uważać – mówił do radnych Paweł Buczko szefujący sanepidowi.

W trakcie wyjaśnień i informacji składanych przed radnymi Sejmiku Województwa Podlaskiego padły także bardzo ważne słowa. Zwłaszcza teraz, kiedy wiele osób narzeka, że nie może się dodzwonić do sanepidu. Jak się okazało, wszystkie linie są zajęte, ponieważ na wszystkich liniach siedzą pracownicy i dzwonią do pacjentów oraz potencjalnych pacjentów. To obecnie obowiązek służb sanitarnych.

- Proszę o dużą wyrozumiałość, bo na pewno do państwa docierają sygnały, że ktoś oczekuje na wynik dłużej niż dobę, że nie ma informacji z sanepidu – mówił Paweł Buczko. – My naprawdę pracujemy po 20 godzin dziennie. Do nas nie można się dodzwonić z tych przyczyn, że my wykonujemy mnóstwo telefonów. Jeśli ja muszę obdzwonić dziennie 2200 osób tą samą ilością łączy telefonicznych, które i tak zwiększyłem dwukrotnie, to to trwa. Więc jeśli do państwa docierają takie informacje, to ja oczywiście je przyjmuję, zgadzam się ze wszystkimi i przepraszam. Ale tłumaczę dlaczego tak jest, bo naprawdę chylę czoła dla wszystkich pracowników inspekcji sanitarnej w tej sytuacji – dodał.

Jak widać od strony wojewódzkiej służby sanitarnej wygląda to inaczej, niż zapewne uważa duża część pacjentów oraz członków ich rodzin. Sytuacja epidemiczna w takiej skali zdarzyła się wszystkim po raz pierwszy. Jednak trzeba wiedzieć, że zarówno pracownicy sanepidu, jak i służby medyczne, starają się jak mogą, aby nikogo w tym trudnym czasie nie zostawić bez pomocy.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do