Inspirują. Nas także. Gra, śpiewa… programuje – Maciej Korsan.
Wielkie wytwórnie muzyczne głowią się nieustannie jak wypuścić na rynek płytę nowego artysty, a właściwie co zrobić, aby osiągnął sukces – szeroko pojętą popularność przekładającą się na zyski. Jakiś czas temu Microsoft zaprosił mnie na spotkanie dla polskich blogerów. Najważniejszym wnioskiem zdawało się być to, że blogi będą musiały stawać się coraz bardziej specjalistyczne. Jeśli pisałeś o medycynie, teraz powinieneś nie tylko wyspecjalizować się np. w dermatologii, ale znaleźć sobie jeszcze jakąś konkretną działkę w dermatologii. W ten sposób mocno określisz swoją grupę docelową i staniesz się wartościowym specjalistą dla czytelników i współpracujących z tobą reklamodawców. Zdaje się, że ta sama regułą powinna dotyczyć rynku muzycznego. Dlaczego zabawny i inteligentny programista, nie miałby zostać w swoim świecie rozpoznawalny i słuchany dzięki muzyce? Może nie pisze świetnych tekstów o miłości, ale przecież jego odbiorcy otrzymują pełne emocji teksty o…programowaniu. Programiści to inteligentni i zamożni ludzie. Mają pieniądze na swoje pasje i zainteresowania. Pewnie z ciekawości mogliby kupić płytę gościa, który świetnie posługuje się nie tylko językiem html czy css. Ukulele, na którym gra, samo w sobie przepełnione jest poczuciem humoru. Przecież daleko jej do gitary basowej. Jest trochę taką… opowiadającą żart gitarą basową.
Programiści z całej Europy Środkowej zjechali się na Front Trends – jedną z największych najlepszych konferencji dotyczących frontendu. Wszyscy oczekują usłyszeć szybką, pięciominutową opowiastkę, spostrzeżenie dotyczące branży. Jakie musiało być ich zaskoczenie, gdy usłyszeli to…
Maciek Korsan to młody, zdolny i znany w białostockim środowisku programista. Jest autorem świetnych zdjęć, organizuje w swoim mieście spotkania fanów Instagrama. Wielu kojarzy go z harcerstwem. Rozmawiam z nim na Facebooku.
Pamiętasz miny na widowni, gdy śpiewałeś? Przecież miałeś po prostu wygłosić wykład w języku angielskim.
Maciek Korsan, SICC: Miny ludzi nie widziałem, bo światła ze sceny mnie oślepiały. Ale ogólnie osiągnąłem cel, bo śmiali się w miejscach, w których śmiech miał wystąpić.
Co to była za konferencja i jak tam się znalazłeś?
Front trends. Największa i najlepsza konferencja dotycząca szeroko pojętego frontendu…w sumie nawet w tej części Europy. 50 procent to Polacy, reszta to ludzie z zagranicy. Pojechałem jako uczestnik – zupełnie normalnie. Na tych konferencjach jest tak, że w czasie dnia jest jeden blok, gdzie każdy ma 5 min i może opowiedzieć o swoim projekcie, o jakiejś ciekawostce. Więc ja zrobiłem piosenkę (uśmiech)
Więcej o konferencji programistów, ale także i o naszym bohaterze – czym się jeszcze zajmuje, co robi w Białymstoku i o czym dokładnie zaśpiewał podczas tej wyjątkowej konferencji dowiecie się na portalu: www.przedsiębiorczepodlasie.pl.
(Źródło i foto: http://przedsiebiorczepodlasie.pl/frontend-is-an-art/)
Komentarze opinie