
Zupełnie inaczej władze Białegostoku podchodzą do problemów przedsiębiorców z branży gastronomicznej niż władze innych miast Polski, w tym naszego regionu. W stolicy Podlasia nie ma zgody na zwolnienie z opłat za koncesję na sprzedaż alkoholu. Bo nie ma z czego realizować programów antyalkoholowych.
Jeszcze na początku tego roku przedsiębiorcy z branży gastronomicznej, a konkretnie właściciele pubów i klubów, które nie mogą zarabiać na zwykłej gastronomii, prosili o zwolnienie z opłat za koncesję z tytułu sprzedaży alkoholu. Jest to zrozumiałe, ponieważ od wielu miesięcy nie sprzedają alkoholu i nie zarabiają na tym, bo wprowadzone obostrzenia sanitarne uniemożliwiają im tego rodzaju aktywność gospodarczą. A skoro to do władz poszczególnych gmin należy wydawanie koncesji, przedsiębiorcy z Białegostoku liczyli na to, że uda im się uniknąć opłat z tego tytułu. Prosili o zwolnienie z tych opłat, co brzmi logicznie wobec aktualnej sytuacji.
„W związku z pojawiającymi się informacjami w mediach ogólnopolskich o możliwości zwolnienia przedsiębiorców, prowadzących lokale gastronomiczne z opłat za koncesję na sprzedaż alkoholu, bardzo proszę, aby pochylił się Pan nad tym problemem i przygotował stosowny projekt uchwały na najbliższą sesję rady miasta. Biorąc pod uwagę, że nasi rodzimi przedsiębiorcy (z uwagi na trwający lockdown – spowodowany pandemią COVID-19) nie mogą prowadzić swojej działalności, uważam, że pomoc miasta jest niezbędna” – pisał do prezydenta Białegostoku jeszcze na początku lutego tego roku radny Henryk Dębowski.
Okazało się jednak, że w tej sprawie prezydent pomagać nie zamierza. Tradycyjnie, jak to jest w tego rodzaju przypadkach, informuje, że od pomocy jest rząd. Miasto Białystok z kolei nie będzie zwalniać przedsiębiorców z opłat koncesyjnych, mimo że działalności nie prowadzą, bo nie mogą. Właściciele pubów i klubów, w których sprzedawany był alkohol muszą zapłacić, bo z tych środków realizowane są programy rozwiązywania problemów alkoholowych. Odpowiadający w imieniu prezydenta Białegostoku na interpelację radnego Dębowskiego sekretarz miasta stwierdził wręcz, że nie ma możliwości zwolnienia z takich opłat wybranych przedsiębiorców, bo zwalniając z opłat za koncesję trzeba byłoby zwolnić wszystkich, albo nikogo.
„Nadmieniam, że dochody z opłat za korzystanie z zezwoleń na sprzedaż napojów alkoholowych zgodnie z ustawą o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi przeznaczone są na realizację gminnych programów profilaktyki i rozwiązywania problemów alkoholowych. Rada Miasta dnia 23 listopada 2020 r. podjęła uchwałę w sprawie przyjęcia Miejskiego programu profilaktyki i rozwiązywania problemów alkoholowych na 2021 rok. Program zakłada realizację katalogu zadań własnych gminy określonych w ustawie. Każde obniżenie puli tych środków będzie skutkowało koniecznością obniżenia wydatków na przeciwdziałanie alkoholizmowi. Zasadą jest, że środki na przeciwdziałanie alkoholizmowi nie mogą być w budżecie miasta mniejsze niż zgromadzone wpływy z wydawanych koncesji” – odpisał radnemu Dębowskiemu Krzysztof Karpieszuk, sekretarz miasta.
Sekretarz nie dodał jednak, że taki miejski program profilaktyki i rozwiązywania problemów alkoholowych w każdej gminie musi być ustalony i przyjęty do realizacji przez radę gminy. Bo tak się składa, że nie jest to widzi mi się radnych, tylko obowiązek ustawowy. Sekretarz nie dodał też, że w ustawie tej nie ma ani słowa, że program musi być realizowany z opłat za koncesję z tytułu sprzedaży alkoholu. Ustawa mówi jasno, że taki program powinien być ustalony, przyjęty i realizowany. Ale z jakich środków, to już kwestia każdej gminy. I warto w końcu byłoby, gdyby sekretarz miasta zrozumiał wraz z prezydentem, że do tej pory zasadą było również normalne prowadzenie działalności gospodarczej, która uległa zmianie w wyniku epidemii, jaka swoim zasięgiem objęła praktycznie cały świat.
Tak, czy inaczej, jest to kolejny już przykład kompletnej bezradności samorządu białostockiego w obliczu problemów, z którymi przyszło nieoczekiwanie się zmierzyć. Tego samorządu, który miał być silny i stawać na wysokości zadania w różnych sytuacjach. W tym, jak i w innych przypadkach, król okazał się nagi, bo samorząd jest zwyczajnie bezradny i dla przedsiębiorców kompletnie zbędny. Choć w rzeczywistości, patrząc choćby tylko na tę sytuację, nawet jest wręcz kulą u nogi. Nie sprawdził się kompletnie w tak trudnym czasie.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie