
Pisaliśmy o majątku szefa podlaskich struktur Nowoczesnej Krzysztofa Truskolaskiego sprowokowani jego ostrymi wypowiedziami w parlamencie. Syn prezydenta Białegostoku nadal nie odpowiada w jakich firmach i za co zarobił jako student majątek wart kilkaset tysięcy złotych ani nie wskazał żadnego innego - poza ADMT - miejsca swojej pracy. I chociaż żyje na koszt podatnika jako zawodowy poseł nie zniechęca go to do zaglądania do cudzych kieszeni. Jego tropem poszedł Przemysław Tuchliński, zastępca prezydenta miasta z nominacji Nowoczesnej, który dopytuje o nagrody i posady w państwowych firmach radnych PiS, ale któremu wcale nie przeszkadzało kiedy sam jako dyrektor departamentu pobierał nagrody. Jeżeli to miało być śledztwo w sprawie nadużyć PiS-u to wyniki i efekty są jak w Gangu Olsena.
Przedstawiciele Nowoczesnej w piątek przedstawili dziennikarzom owoce swojego śledztwa czyli lektury oświadczeń majątkowych radnych. W ramach ogólnopolskiej akcji "Radny Plus" poinformowali o tym, o czym wszyscy doskonale wiedzą czyli o tym, że pięciu radnych PiS pracuje w państwowych firmach. Są to Katarzyna Siemieniuk (PGE Obrót), Konrad Zieleniecki (Enea), Jacek Chańko (Lotos), Marcin Szczudło (PGNIG) oraz Henryk Dębowski (Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa). Dodatkowo ten ostatni trafił na cenzurowane u posła Truskolaskiego, którego zżera ciekawość ileż to nagród otrzymał radny Dębowski w Urzędzie Marszałkowskim. Nie ukrywał swojego niezadowolenia z tego, że marszałek Jerzy Leszczyński powołując się na przepisy odmówił mu tej wiedzy.
Tuchlińskiego i Truskolaskiego bulwersują szybkie ścieżki kariery radnych PiS. W szczególności dotyczy to radnego Marcina Szczudły który najpierw został zatrudniony jako dyrektor ds. komunikacji w Polskiej Spółce Gazownictwa (było to powrocie do PiS), gdzie zarabiał ok. 20 tys. miesięcznie. Obecnie pracuje w PGNIG Obród jako wiceprezes ze średnimi miesięcznymi poborami około 32 tysięcy miesięcznie.
- Prezes Jarosław Kaczyński mówił, że do polityki nie idzie się po pieniądze, a pani premier Beata Szydło mówiła, że rządy PiS-u będzie charakteryzować pokora, skromność. - Radni PiS-u obiecywali słuchać mieszkańców, a chyba bardziej są zainteresowani tym, żeby uzyskiwać jak najwyższe dochody z zatrudnienia w spółkach skarbu państwa - mówił Tuchliński.
Wtórował mu Krzysztof Truskolaski, którego szczególnie bulwersował fakt, że radni pracują na pełnych etatach zamiast pomagać mieszkańcom, często nie w Białymstoku, i zarabiają naprawdę ogromne pieniądze.
Obaj politycy Nowoczesnej zapowiedzieli, że niebawem przedstawią owoce swoich analiz u radnych sejmiku wojewódzkiego. Jak zrozumieliśmy przedmiotem ich analiz będą radni Prawa i Sprawiedlwiości.
Słuchając wypowiedzi na konferencji prasowej można było doznać uczucia deja vu. Z jednej bowiem strony Krzysztofa Truskolaskiego i Przemysława Tuchlińskiego bulwersowały nagrody radnego Dębowskiego, a z drugiej za naturalne uznane były nagrody dla Tuchlińskiego w czasie, gdy był dyrektorem departamentu.
- Tak, dostawałem nagrody. Jak to za co? Za pracę zgodnie z ogólnymi zasadami - mówił z niezmąconym spokojem wiceprezydent, który chwilę wcześniej pałał oburzeniem, że Dębowski (kierownik komórki kontroli w Urzędzie Marszałkowskim) dostawał jakieś nagrody.
Wnioski nasuwały się same: członkom Nowoczesnej wolno otrzymywać nagrody i zarabiać po kilkanaście tysięcy złotych jako studenci ekonomii i nie ma w tym nic podejrzanego ani zdrożnego. Nie wolno jednak tego samego robić członkom PiS.
Zastanawia też inna sprawa: kompletna ślepota Tuchlińskiego i Truskolaskiego w zakresie zatrudnienia swoich koalicjantów w Platformy Obywatelskiej. Tutaj Nowoczesnej nie przeszkadza, że eks-radny Tomasz Janczyło pracował w samorządowej szkole bez obowiązku świadczenia pracy na podstawie niesprawdzonego dokumentu potwierdzającego awans zawodowy. Nie widzieli nic zdrożnego, że inni radni PO - np. Marek Chojnowski, Maciej Biernacki = pracują w jednostce podległej samorządowi wojewódzkim. Ten ostatni nie tylko jako wicedyrektor WORD, ale także w PZDW. Obie te instytucje podlegają partyjnej koalicji PO-PSL. Nie przeszkadza im też, że wcześniej - przez długie lata - obecny wiceprezydent Zbigniew Nikitorowicz również był wicedyrektorem WORD-u, ani fakt, że awans na wiceprezydenta (i wzrost zarobków) Przemysław Tuchliński zawdzięcza legitymacji partyjnej.
Słuchając argumentów Nowoczesnej i świętego oburzenia dwóch młodzianków z tej partii uznałem, że Murzynek Kali z "Pustyni i w puszczy" Sienkiewicza przegrałby w konkurencji z nimi. A gdyby w obecnych czasach żył Molier to nowa wersja "Świętoszka" zyskałaby nie jeden a dwa pierwowzory. Bo tak uprawia politykę tylko Nowoczesna. Inna sprawa, że argumentacja i logika jaka rządziła podlaskiej akcji "Radny Plus" wzbudzała podejrzenie, że autorzy odczuwają dużą tęsknotę nie tylko za przyzwoitością ale i za rozumem.
Przemysław Sarosiek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Brak słów.Młody Truskolaski powinien rozliczyć tatusia, np.w sprawie przyznawania nagród swoich urzędnikom, jak również dlaczego tatusia nie interesują zabytki miasta.Nagle znika kamienica przy ul.Piasta i nie ma winnych tylko są nagrody.Kamienica przy Dąbrowskiego domek Napoleona być może te budynki czeka ten sam los co się stało na ulicy Piasta.Dlaczego Truskolaski zatrudnia dyrektora , który ślubował wierność socjalistycznej Polsce.
Brak słów.Młody Truskolaski powinien rozliczyć tatusia, np.w sprawie przyznawania nagród swoich urzędnikom, jak również dlaczego tatusia nie interesują zabytki miasta.Nagle znika kamienica przy ul.Piasta i nie ma winnych tylko są nagrody.Kamienica przy Dąbrowskiego domek Napoleona być może te budynki czeka ten sam los co się stało na ulicy Piasta.Dlaczego Truskolaski zatrudnia dyrektora , który ślubował wierność socjalistycznej Polsce.