Reklama

Raport z sesji Rady Miasta Białegostoku w dniu 30 maja 2016 - sesja szyderczo uśmiechnięta i niezro



W programie sesji 43 punkty. Niektóre budzące spory i dyskusje, niektóre przechodzące bez echa i głosowane w ciągu minuty. Do tych pierwszych – gorących tematów zaliczyć trzeba na pewno informację Prezydenta Miasta dotyczącą „projektowania organizacji szkół i placówek na rok 2016/2017”. Długo referowana, podparta licznymi danymi i wskaźnikami, z których najciekawszy był ten, że ilość uczniów dzielimy przez ilość etatów pracowników szkół.

Jedna z pań nauczycielek, świetliczanek czy też bibliotekarek – podsumowując dyskusję powiedziała „Panie Prezydencie, pan się powołuje na rozmaite wskaźniki, które udowadniają, jak to jest dobrze i nawet coraz lepiej. Ja zaś wychodząc z pracy płaczę z bezsilności. Na każdą grupę 25 uczniów powinien przypadać jeden opiekun, w mojej świetlicy, opiekun przypada na 60-cioro dzieci, a Wy chcecie nam jeszcze zredukować etaty”.

Kolejny punkt – ustalenia punktów sprzedaży alkoholu, a konkretnie piwa na stadionie. Nie oszukujmy się, każdy kto w dzień meczu przechodzi obok stadionu widzi grupy leśnych ludzi, którzy spożywają alko pomiędzy drzewami. Sprzedaż piwa na stadionie jest potrzebna, gdyż być może ucywilizuje nieco ten zwyczaj. Swoją drogą – przydałyby się tam w okolicy kontenery na szkło i aluminium.

Kolejna sprawa – pisała już zresztą o tym prasa – zasady nabywania zabytków. Obecnie panuje upust 10%. Urząd Miasta proponuje zwiększenie upustu do 50%. Projekt upadł. I moim zdaniem słusznie, gdyż byłaby to zmiana wyłącznie kosmetyczna. Inwestor doskonale wie do jakiej kwoty będzie licytować. I czy upust będzie 10% czy 50% - to kwota pozostanie ta sama. Problem leży zaś zupełnie gdzie indziej. Miasto sprzedaje zabytki, inwestor zobowiązuje się, ze dokona remontu zgodnie z zaleceniami konserwatora, po czym... remontu nie dokonuje. Najlepszym przykładem jest kamienica przy ulicy Dąbrowskiego. Remont miał być przeprowadzony do 2015 roku. No i co? Czy miasto ma jakiekolwiek narzędzia, by egzekwować od nabywcy jego zapewnienia. Jeśli tak, to dlaczego ta kamienica wygląda tak jak wygląda i służy w zasadzie jako ściana do wieszania reklam?



Kolejna sprawa – plan zagospodarowania dla okolic ulicy Młynowej. Po raz trzeci czy czwarty na sesji. Przyszli mieszkańcy, prosili – przyjmijcie w końcu ten plan, czekamy na to od wielu lat, nie możemy dysponować naszymi działkami, naszą własnością. Ale radni mieli wątpliwości, gdyż jedna z działek została sprzedana przed uchwaleniem planu. Mieszkańcy na to, jeżeli podejrzewacie jakieś niejasne interesy, skierujcie sprawę do właściwych organów kontroli czy prokuratury nawet, ale ustalcie w końcu ten plan. Czekamy już tyle lat. Plan nie został zatwierdzony, został odesłany do wnioskodawcy. Czyli departamentu urbanistyki. Który, co ma sprawdzić? Który co ma w nim zmienić? Ja przyznaję się – nie wiem. Jako reprezentant mieszkańców, było mi po prostu głupio.

Ale najdziwniej poczułem się podczas odwoływania wiceprzewodniczącego. Każdy klub powinien mieć w prezydium swego przewodniczącego. Po wielu miesiącach wakatu na tym stanowisku i po wielu miesiącach ciągłych monitów stanowisko w końcu uzyskał przedstawiciel Komitetu Tadeusza Truskolaskiego. Ale nie minęło czasu mało wiele, gdy radny ów zmienił barwy klubowe. Więc powinien się owego stanowiska zrzec. Ale się nie zrzekł. Radni Komitetu Tadeusza Truskolaskiego zwrócili się zatem z prośbą o odwołanie. „Apeluję do pana przyzwoitości” powiedziała radna Anna Augustyn. „Jeśli tyle mówiliśmy o potrzebie praworządności, o tym aby każdy klub miał swego reprezentanta, udowodnijmy, że nasze słowa nie były tylko pustymi frazesami. Kto nam uwierzy, gdy mówiliśmy jedno, a teraz głosować będziemy zupełnie inaczej? To test wiarygodności dla nas wszystkich” dodawał inny radny.

Sam zainteresowany, o którym mówiono, głosu nie zabrał. Tajne głosowanie zadecydowało, że pozostanie on na swoim stanowisku. Powiem wam, że było mi z tym naprawdę źle. Dlaczego głosowanie było tajne? Dlaczego nie zabrał głosu żaden z radnych, którzy uważali, że wiceprzewodniczący pomimo zmiany ugrupowania nadal swą funkcję powinien pełnić? Jakie są ku temu przesłanki? Czyżbyśmy się wstydzili swego głosu? Czyżbyśmy się wstydzili swoich decyzji? Skoro uważamy, że mamy rację, że nasze wybory są słuszne, dlaczego je ukrywamy?

Patrzyłem na uśmiechy moich kolegów i koleżanek i kompletnie nie rozumiałem – co jest w tym zabawnego?

(Wojciech Koronkiewicz/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do