
Jagiellonia Białystok rozpoczęła zmagania w fazie ligowej Ligi Konferencji Europy od skromnego, lecz cennego zwycięstwa 1:0 nad maltańskim Hamrun Spartans FC. Jedynego gola strzelił w drugiej połowie Jesus Imaz. Po meczu, który kosztował Żółto-Czerwonych sporo nerwów, trener Adrian Siemieniec nie krył, że jego zespół otrzymał ważną lekcję pokory.
Szkoleniowiec Jagiellonii przyznał, że słaba pierwsza połowa była wynikiem złego mentalnego podejścia do teoretycznie najłatwiejszego rywala.
– Fajna lekcja dla nas wszystkich, nie tylko dla nas jako zespołu, ale też przede wszystkim dla środowiska i otoczenia, że samo to, że spodziewaliśmy się łatwego meczu, to uważam, że to już jest błąd i trzeba tę gardę pokory cały czas trzymać.
Siemieniec pogratulował gościom i podkreślił, że nikt na tym poziomie nie znalazł się przypadkiem.
– Nie ma tak, a szczególnie na poziomie europejskim, gdzie każdy tu jest z jakiegoś określonego powodu i przypadkiem tu się nie znalazł, musiał na swoim podwórku osiągnąć sukces, musiał przejść przez drogę eliminacji. (...) Gratuluję im tego, że postawili się dzisiaj bardzo mocno, nie będąc faworytem przed spotkaniem, co pokazuje tylko, że byli dobrze mentalnie przygotowani do meczu, a nam zapala czerwoną lampkę, jeżeli chodzi o pierwszą połowę.
Trener dostrzegł podobieństwa do zeszłorocznego starcia z Petrocubem, choć role faworyta się odwróciły. Złe wejście w mecz pozwoliło Hamrunowi nabrać pewności siebie, a w szeregach Jagi wywołało frustrację.
– Są takie mecze, że jeżeli źle wejdziesz w spotkanie, a my dzisiaj źle weszliśmy w spotkanie, to przeciwnik nabiera pewności siebie, a ty zaczynasz się frustrować, zaczynasz być niecierpliwy, zaczynasz zmieniać to nastawienie na bardziej nerwowe, przez co gubisz kontrolę nad meczem, a też przeciwnik widzi, że może tutaj coś zdziałać, dostaje nadzieję.
Na szczęście, po przerwie drużyna z Białegostoku wróciła do swojej gry. Jedynym problemem, który zaważył na nerwowej końcówce, była nieskuteczność.
– Dobrze, że w drugiej połowie ocknęliśmy się trochę i weszliśmy na swoje obroty, strzeliliśmy bramkę. Wtedy największym problemem było to, że z sytuacji, które mieliśmy, a było ich sporo, nie strzeliliśmy drugiej bramki, bo to by zamknęło ten mecz.
Zwycięstwo Jagiellonii zapewnił Jesus Imaz, strzelając jedynego gola w meczu. Trener Siemieniec był pod wrażeniem precyzji hiszpańskiego pomocnika.
– To była piękna bramka, ja ją bym porównał do tej bramki strzelonej chyba tutaj z Backą Topolą. To było bardzo podobne zachowanie, kiedy Jesus dostał piłkę pod polem karnym, ułożył ją sobie, podniósł wzrok i uderzył nie tyle co bardzo silnie, a przede wszystkim bardzo precyzyjnie.
Siemieniec życzył Imazowi utrzymania formy, ale zaznaczył, że najważniejszy jest wynik:
– Naprawdę piękna bramka, fajnie, bardzo się cieszę, gratuluję mu tego gola, bardzo ważny gol, który dał nam finalnie zwycięstwo w tym meczu.
Ostatecznie, mimo trudów, Jagiellonia zdobyła trzy punkty, co w kontekście europejskim jest kluczowe.
– Oczywiście plusów jest bardzo dużo: kolejne punkty dopisane, budowanie rankingu, zarobione pieniądze na boisku, czyste konto – to jest zawsze zwycięstwo i to jest zawsze zwycięstwo w europejskich rozgrywkach i ja je bardzo doceniam.
Trener podsumował, że kibice i otoczenie muszą zrozumieć, iż piłka nożna to nie zawsze "fajnie, lekko i przyjemnie".
– My dzisiaj w pierwszej połowie za mało zrobiliśmy, żeby wygrać łatwo, lekko i przyjemnie, w drugiej połowie zrobiliśmy już więcej, aczkolwiek finalnie musimy się cieszyć z tego, że wygraliśmy i o tym nie możemy zapominać.
Nawet media maltańskie (sport.timesofmalta.com, maltafootball.com) zgodnie podkreśliły odważną postawę Hamruna, która niestety nie przyniosła im punktów. Mecz z obrońcą mistrza Malty pokazał, że Jagiellonia musi podchodzić do każdego europejskiego rywala z najwyższą pokorą.
A co Wy sądzicie na temat występu Jagiellonii przeciw mistrzom Malty?
Przemysław Sarosiek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie