Nowa minister edukacji – Joanna Kluzik – Rostkowska jeszcze przed powołaniem jej na stanowisko rządowe powiedziała, że nie wyobraża sobie religii na świadectwie maturalnym. Natychmiast wywołało to szerokie dyskusje, także wśród mieszkańców Białegostoku.
Od wielu lat trwają dyskusje nad tym, czy ocena z religii powinna być zaliczana do ogólnej punktacji czy też nie. Zwolennicy i przeciwnicy tego pomysłu toczą spory. Tymczasem nowa minister mówi, że nie da się ocenić wiary i nie można łączyć wiary z nauką, bo to dwie oddzielne sprawy. Co o tym myślą białostoczanie? Postanowiliśmy zapytać co sądzą o tym pomyśle.
- Mnie nikt nie pyta czy chcę chodzić na religię czy nie. Lekcje są, ale powiem, że czasami to co się dzieje na nich, to kpina. Moje koleżanki i koledzy z klasy często żartują sobie z katechetki – mówi 16-letnia Milena Misiuk. – Moim zdaniem nie powinno być tego na maturze, a to dlatego, że najpierw trzeba przyjść i zobaczyć co się wyrabia na lekcjach i kto jej uczy. Fajnie by było, żeby to byli ludzie, co wiedzą jak dotrzeć do młodzieży. A tak wychodzi kpina.
Innego zdania jest Pani Marianna Kowalska, której syn uczęszcza do białostockiego liceum. W jej domu religia i wiara to ważne sprawy.
- Uważam, że religia powinna być na świadectwie. Co to za nauka bez Boga? Zresztą w całej naszej historii zawsze Kościół i religia szły w parze. To kawałek naszej tradycji i trzeba ją znać. Chodzenie z Bogiem przez życie jeszcze nikomu nie zaszkodziło. A jak człowiek wchodzi w dorosłość to powinien mieć jakieś wskazówki.
W zupełnie innym tonie wypowiada się Pan Andrzej, który nie chciał zdradzić nazwiska, ponieważ jest nauczycielem w jednej z białostockich szkół.
- Moim zdaniem to niepotrzebne. Nowa minister ma rację. Nie można mieszać wiary i nauki. Zresztą dlaczego w tej sytuacji mają być poszkodowani ci, co nie wierzą w Boga? Przecież mają prawo nie wierzyć. A poza tym ja wiem jak wyglądają lekcje religii, choćby w naszej szkole. Chodzi tam po kilka osób, a reszta idzie w tym czasie gdzie indziej. Moim zdaniem szkoda pieniędzy i czasu. Córka, która się uczy w ósmym liceum mówi, że u niej dzieje się to samo. Naprawdę, religii nie powinno być na maturze, ani w ogóle w szkole. Religia powinna być w kościele, tak jak kiedyś było.
Podobne zdanie do Pana Andrzeja wypowiada matka studenta, który w tym roku zdał maturę – Pani Bogusława Kędzia. Uważa ona, że religia powinna wrócić do kościołów i sal katechetycznych.
- Syn mi mówił jak to wyglądało u nich w technikum. Zresztą, co to za robota jest? Jak taki młodzieniec idzie do kościoła to inaczej się zachowuje niż w szkole. W kościele ma być cisza i skupienie. A w szkole, to jest tak, że idą najpierw na papierosa, a potem niby na religię i śmieją się z księdza. To bez sensu.
Czy religia pozostanie w szkołach czy nie będzie już zależało od decyzji na szczeblu rządowym, podobnie jak i sprawy ocen na świadectwie maturalnym. Tymczasem może warto bardziej przyjrzeć się głosom samych uczniów i ich rodziców.
Komentarze opinie