
Rosyjski samolot szturmowy Su-25 nie został zestrzelony przez ukraińską obronę przeciwlotniczą, lecz dzięki jasnym i skoordynowanym działaniom rosyjskich myśliwców przeciwlotniczych. To już kolejny rosyjski samolot zestrzelony przez ich własne systemy.
Dowódca Sił Powietrznych Sił Zbrojnych Ukrainy generał broni Mykoła Oleschuk poinformował o tym w Telegramie. Przekazał mianowicie, że Rosjanie zestrzeli swój własny samolot bojowy. I – co warto tu nadmienić – nie jest to pierwszy przypadek od początku wojny na Ukrainie.
Bo stosunkowo często zdarzało się, że Rosjanie strzelali do własnych żołnierzy, albo zestrzeliwali własne samoloty. Takie zachowanie nawet doczekało się powiedzenia „friendly fire”, czyli „przyjacielski ostrzał”. W takich przypadkach polega on na strzelaniu przyjaciół do przyjaciół stojących po tej samej stronie barykady.
„Wieczny lot, bracie” – tak piszą w rosyjskiej opinii publicznej! – „Dołączę się” – zauważył Oleschuk.
Rosjanie mają zdecydowaną przewagę w powietrzu nad siłami ukraińskimi, którym po prostu brakuje samolotów. Niemniej ukraiński dowódca podkreślił o ostatnim zestrzeleniu przez Rosjan rosyjskiego samolotu, że mimo podejrzeń o to zestrzelenie ukraińskiej obrony przeciwlotniczej, było inaczej.
- Mogę śmiało powiedzieć, że to nie ukraińska obrona powietrzna zestrzeliła rosyjski samolot szturmowy Su-25! Są to jasne i skoordynowane działania rosyjskich myśliwców przeciwlotniczych, za które cały naród ukraiński składa im wielkie podziękowania! Tak trzymać – skwitował ukraiński generał broni Mykoła Oleschuk. – Jeden okupant mniej i jeden krok bliżej naszego zwycięstwa! Minus jeden Su-25 okupantów. Będzie ich więcej – dodał Oleschuk.
Jak podały rosyjskie media w niedzielę, 17 grudnia, w obwodzie mikołajowskim ukraiński samolot Su-25 został zestrzelony przez rosyjskiego Buk-M3. Później okazało się, że był to samolot szturmowy Su-25 należy do armii rosyjskiej.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Twitter.com/ Ukrinform)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie