Reklama

Sąd wziął stronę mieszkańców. Nie ma zgody na kolejny wieżowiec przy Grunwaldzkiej

Wojewódzki Sąd Administracyjny uchylił uchwałę Rady Miasta, w której w maju 2024 roku przyjęła ona nowy plan zagospodarowania przestrzennego dla osiedla Przydworcowe. Ten plan pozwolił na budowę 35-metrowego wieżowca i kilku kondygnacji podziemnych garażu na niewielkim skrawku gruntu między ulicami Grunwaldzką, Sosnkowskiego i Wyszyńskiego. Mieszkańcy okolicznych posesji protestowali przeciw temu, a największe zastrzeżenia mieli mieszkańcy zabytkowego domu przy Grunwaldzkiej 20. Wskazywali oni, że powstanie bloku doprowadzi do całkowitego zniszczenia ich nieruchomości.

Spór o to co może powstać w tej części osiedla Przydworcowe trwa już 14 lat. Od 2011 roku miejscy urbaniści i prezydent Tadeusz Truskolaski proponują budowę wieżowców w okolicach zabytkowych domów z lat 30-tych ubiegłego wieku. Wieżowce takie muszą mieć wybudowane podziemne parkingi dla mieszkańców, bo wokół nich nie ma miejsca dla parkingów. Rzecz w tym, że powstałe już wieżowce po drugiej stronie ulicy Grunwaldzkiej, ulicy Kijowskiej i Brukowej oraz powstałe tam podziemne parkingi spowodowały podniesienie wód gruntowych. W efekcie zalewane są piwnice zabytkowych domów. Spowodowało to pęknięcie ściany frontowej domu przy Grunwaldzkiej 20. 

Mieszkańcy wielokrotnie rozmawiali z miejskimi urbanistami, prezydentem i jego zastępcami wskazując, że już istniejące wieżowce to ogromny problem dla ich domów. Powstanie - kilkanaście metrów od ich budynku kolejnego wielkiego wieżowca z podziemnymi parkingami spowoduje, że podziemne wody gruntowe płynące od strony wzgórza św. Magdaleny podmyją budynek i niechybnie doprowadzą do jego zniszczenia. 

- Deweloper, który nabył ten teren doskonale wiedział o ograniczeniach wynikających z sąsiedztwa naszych domów. Dlatego protestowaliśmy kiedy w 2025 roku znowu uchwalono plan tylko dla tego skrawka osiedla, żeby mógł tu powstać budynek o wysokości 35-metrów. Ja już nie mówię o tym, że rzucałby on taki cień, że w naszym domu nie zobaczylibyśmy wcale światła słonecznego, ale jego powstanie spowodowałoby jeszcze większe zalewanie piwnicy w naszym domu i jego podmywanie. Radni podjęli decyzję na podstawie nieaktualnych badań i dokumentów, a my nie mieliśmy szans na przedstawienie własnych uwag, bo konsultacje, spotkanie komisji urbanistyki i sesja Rady Miasta odbyły się błyskawicznie. Na tyle szybko, że nie zdążyliśmy z tym nic zrobić - mówił Krzysztof Zdzitowiecki mieszkający na Grunwaldzkiej 20. 

To on wraz z innymi właścicielami zabytkowego budynku wnieśli skargę. Podpisywało się pod nią ponad 200 innych osób zamieszkałych na osiedlu Przydworcowe. Sąd przyznał rację mieszkańcom i stwierdził nieważność zaskarżonej uchwały. Sędzia Marta Czubkowska wskazała wyraźnie, że doszło do istotnego naruszenia zasad sporządzenia planu. Wskazała, że urzędnicy przygotowujac projekt przegłosowany przez radnych oparli się na nieaktualnym opracowaniu ekofizjograficznym - z 2011 r., a więc sprzed kilkunastu lat. Według naszych informacji dane do tego opracowania pochodzą z jeszcze wcześniejszego okresu, bo sprzed ponad 25 lat. 

- Naprawdę nie ma potrzeby, aby posługiwać się samymi mapami, by wiedzieć, że takie elementy środowiska jak szata roślinna, rzeźba terenu przez 13 lat bez wątpienia się zmieniły. Zmianie mógł ulec również poziom wód gruntowych - mówiła sędzia Czubkowska.

Sąd podzielił zdanie mieszkańców, że błędem było nie tylko wzięcie nieaktualnych danych dotyczących stosunków wodnych, warunków gruntowych itp. oraz wpływu nowopowstałej zabudowy wzdłuż ulicy Grunwaldzkiej. Przyznał też rację mieszkańcom, którzy oprotestowali tryb procedowania tej uchwały, ale w tym zakresie było to zgodne z procedurami. 

- Sąd nie stwierdza istotnego naruszenia trybu. Niemiej jednak sąd musi zauważyć, że cały sposób procedowania nad tą uchwałą poprzez wprowadzenie jej do porządku obrad z dnia na dzień, nie miało nic wspólnego z zasadami dobrej administracji - powiedziała sędzia Czubkowska.

Sąd wskazał, że plany właściciela terenu, którego dotyczy plan zagospodarowania jest nie do pogodzenia z interesem mieszkańców istniejących już nieruchomości. 

- Nie czuję żadnego triumfu po tym wyroku. Mamy dość tej wojny. Jesteśmy gotowi na kompromis: niech tu powstanie jakiś nowy budynek usługowy, przychodnia lekarska lub sklep. Ale nie wieżowiec z podziemnymi garażami, bo to jest zagrożenie dla naszego domu. Apeluję o to, żeby skończyć tą wojnę. My chcemy spokojnie żyć i mieszkać w swoim domu. Nic więcej - mówił Krzysztof Zdzitowiecki. 

Budynek przy ulicy Grunwaldzkiej zbudował dziadek i pradziadek pana Krzysztofa. Rodzina jest w posiadaniu tej nieruchomości od początku XX wieku, a w okolicach Grunwaldzkiej mieszka i jest związana od lat 70-tych XIX wieku. Obiekt jest jednym z nielicznych ocalałych budynków z czasów 20-lecia międzywojennego. Wiele takich budynków w ostatnich latach zostało zburzonych lub spłonęło, a w ich miejscu stanęły wieżowce. Osiedle Przydworcowe tak jak osiedle Bojary w znacznej części straciły swój niepowtarzalny charakter. 

Wyrok WSA nie jest prawomocny, a urzędnicy Departamentu Urbanistyki i Architektury Urzędu Miejskiego w Białymstoku nie wykluczają, że złożą skargę kasacyjną. Urzędnicy czekają teraz na uzasadnienie sądu. Część radnych (zwłaszcza opozycyjnych) zapowiada, że zaproponuje na sesji, aby podjąć uchwałę o nieodwoływaniu się od wyroku sądu i rozpoczęcie całej procedury od nowa. Dodaje też, że czują się wprowadzeni w błąd w momencie przyjmowania planu zagospodarowanie tej części osiedla. 

Przemysław Sarosiek 

Aktualizacja: 31/01/2025 19:11
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do