Reklama

Sąsiadka wysyła do mnie egzorcystę!

Sąsiedzi bywają nieocenieni. Pożyczą sól, pomogą naprawić kran. A kiedy trzeba, mogą nawet wysłać do nas najprawdziwszego egzorcystę!

- Nie wiem co o tym myśleć. Z jednej strony to zabawne i jakoś też miłe. W końcu świadczy o tym, że sąsiadki się o mnie martwią. Ale z drugiej strony to chyba przesada, żeby tak obcesowo, z butami wchodzić w czyjeś życie. Albo tak interesować się czyimiś prywatnymi sprawami - mówi nam p. Jacek, którego sąsiadki w cokolwiek niecodzienny sposób chciały wyrazić troskę o niego.

- Dzień, jak co dzień. Siedzę w domu, robię sobie kolację, leci muzyka. Nagle słyszę dzwonek. Okazuje się, że to sąsiadka, która mieszka obok. Wita mnie trochę wzburzona i mówi, że kilka godzin wcześniej, kiedy wyprowadzała psa, przypadkiem usłyszała rozmowę dwóch innych sąsiadek, starszych pań, które zajmują mieszkania piętro niżej. Okazało się, że wyjątkowo niepokoi je, że słucham - jak to się wyraziły - jakiejś diabelskiej muzyki i że skoro taki miły ze mnie młody człowiek, koniecznie trzeba ratować moją duszę przed zakusami Złego. Owszem, słucham metalu, ale taki ze mnie satanista, jak z Rydzyka ksiądz - śmieje się.

Debata sąsiadek, jak się okazuje, obfitowała w kreatywne pomysły. A to chciały odmawiać za dusze rzekomego satanisty różaniec. A to dawać w tej intencji na mszę. Sytuacja zrobiła się poważniejsza, kiedy uznały za całkiem zasadne szukanie pomocy u profesjonalnego egzorcysty.

- Niby to nieszkodliwe, a i pewnie mało prawdopodobne, żeby fachowiec zechciał się zająć czyjąś sprawą bez zgody zainteresowanego i w dodatku tylko dlatego, że ktoś tam słucha sobie cięższego grania i częściej nosi ubrania czarne, niż seledynowe. Ale z drugiej strony... Nie chciałbym żeby ktoś mnie nachodził, wtrącał się w moje poglądy życiowe, albo religijne. W końcu wolność wyznania, choćby i satanistycznego, gwarantuje mi nasza konstytucja - rozważa p. Jacek.

Faktycznie trudno byłoby znaleźć milszego i weselszego człowieka niż nasz bohater. Ale faktem jest, że kilka dotyczących go szczegółów może zaniepokoić głęboko wierzącą osobę. Pan Jacek poza słuchaniem metalu i noszeniem czarnych ciuchów, ma długie włosy, kilka tatuaży, a jego baset wabi się "Czort". Baset wyjątkowo przyjacielski i łagodny - dodajmy.

Realne zagrożenie, czy psychoza?

- Na tym przykładzie widać jak na dłoni dwie istotne rzeczy - mówi nam Paweł Waliński, dziennikarz muzyczny, który między innymi o metalu pisuje od kilku dobrych lat - Raz, że ludzie nieraz w bardzo niesmaczny sposób interesują się życiem innych i próbują pomagać na siłę, nawet tam, gdzie pomoc jest zupełnie niepotrzebna. Druga rzecz to trwająca w ostatnich latach nagonka na rzekomych satanistów, prowadzona przez ludzi pokroju Roberta Nowaka z Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami. Ten wyraźnie przewrażliwiony, czy może  nawet psychicznie niestabilny człowiek, znajduje rozrywkę w ciąganiu po sądach bogu ducha winnych ludzi za jakieś urojone przewiny. A to ściga Nergala, a to Dodę. Dostało się nawet białostockiemu raperowi Hukosowi, któremu Nowak policyjnymi donosami uprzykrza życie już od kilku lat.

- Nie pomaga postawa kościelnych hierarchów, którzy nieraz nie mając pojęcia o temacie, odżegnują muzyków od czci i wiary. Kiedy czyta się opublikowaną w lipcu listę autorstwa egzorcysty, ks. Przemysława Sawy, człowiek zanosi się perlistym śmiechem - dodaje nasz rozmówca. - Raz, że gro nazw kapel podanych jest z błędami, jak na przykład "Def Leopard", "Natan Young", "B. Springsen", czy "Closterkiller", to dodatkowo miejscami zamiast faktycznych zespołów na liście figurują tytułu ich płyt. Wisienką na torcie jest fakt, że na liście pojawiają się grupy pokroju Stryken (ex-Stryker), znanych jako jeden z najbardziej otwarcie chrześcijańskich zespołów w historii rocka, który nieraz nagrywał numery inspirowane Biblią i głoszące potrzebę walki ze złem. Ba! Stryken zdarzyło się nawet być zatrzymywanymi przez amerykańską policję, kiedy starali się zapobiegać występom innych grup rockowych, mniej może korespondujących przekazem z wartościami chrześcijańskimi - na przykład Motley Crue.

Pan Jacek całą sprawę woli obrócić w żart. - Myślałem nawet, żeby pójść za ciosem i spróbować jakichś zabawnych prowokacji. Odprawić jakąś niby-czarną mszę, albo pójść piętro niżej i krzyczeć w nocy "Ave Satan!" - śmieje się. - Ale sąsiadki to starsze kobiety. Jeszcze wystraszyłyby się za mocno i podostawały zawałów, a przecież ja zupełnie nie chcę niczyjej krzywdy.

Pozostaje zastanowić się, komu bliżej do diabła - temu, kogo on zupełnie nie obchodzi, czy temu kto widzi go w każdym kącie.

(WnDg)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do