Reklama

Sejmik: Przewodniczącego nadal brak. Koalicję pokonał pilot

Podlaski Sejmik wojewódzki niespecjalnie elektryzuje swoją pracą białostoczan. Miejscem znacznie ważniejszych decyzji dla stolicy Podlasia jest Rada Miasta, która jest też miejscem powstawania bon-motów i zabawnych wydarzeń i sytuacji. W poniedziałek podlascy radni Sejmiku pobili jednak miejskich na głowę kolejny raz nie wybierając sobie przewodniczącego. Tym razem zawinił pilot do głosowania, który okazał się za... skomplikowany do głosowania. No chyba, że winny jest mroźny klimat jaki panuje między koalicją PO i PSL.


W podlaskim Sejmiku od 3 miesięcy trwa bezkrólewie. Wtedy to zrezygnował ze stanowiska Jarosław Dworzański, który po odejściu z Platformy Obywatelskiej uniesiony honorem złożył urząd. PO usiłowała wskazać w jego miejsce Jacka Piorunka, ale koalicjant z PSL składał weto. W rewanżu Platforma blokowała ważne głosowania dla ludowców i sytuacja stawała się coraz bardziej napięta. W poniedziałek miało dojść do zakopania topora wojennego i kompromisu, którego szczegóły były nie całkiem jasne. 

Na sesjach w marcu i kwietniu temat przewodniczącego był głosami PSL i PiS-u blokowany: radni nie zgadzali się na umieszczenie tego punktu w porządku obrad. Wywoływało to rosnącą frustrację PO, bo 16-osobowa koalicyjna większość w Sejmiku coraz częściej okazywała się fikcją. W maju temat też stał pod znakiem zapytania: tym razem podobno z powodu wahań PSL, który nie potrafił wskazać swojego dodatkowego członka w prezydium (ludowcy nie potrafili się ze sobą dogadać kto nim będzie). Członkowie PSL pytani o wybory szefa Sejmiku i członka prezydium przed poniedziałkową sesją odpowiadali, że sprawy personalne nie są najważniejsze i że nie ma dyscypliny partynej. No i dodawali, że głosowanie ma być tajne co słabo wróżyło ewentualnym wyborom. 

Wniosek o wybory złożył radny PO Karol Pilecki, ale najpierw odbyla się dyskusja nad ważnym dla ludowców tematem rad społecznych placówek medycznych podlegających sejmikowi. Odpowiedzialny za to Bogdan Dyjuk z PSL nalegał na ich głosowanie, ale radni PO wsparci przez PiS zdjęli ten punkt z porządku obrad czym mocno wkurzyli ludowców. I wtedy zaczął się kabaret z głosowaniem nad wprowadzeniem do porządku obrad wyborów szefa sejmiku. Cała koalicja spodziewała się, że tym razem ten punkt wejdzie do porządku obrad (niespodzianki miały się wydarzyć w czasie tajnego głosowania na przewodniczącego). Nieoczekiwanie jednak wniosek nie przeszedł, bo... zabrakło jednego głosu (za było 15). Wtedy wicemarszałek Maciej Żywno poprosił o powtórzenie głosowania, bo... zaciął mu się pilot. Twierdził, że zagłosował "za", ale urządzenie nie uwzględniło tego w głosowaniu. Głosowanie zatem powtórzono, ale... znowu okazało się, że za wyborami jest tylko 15 radnych. Przez kilkanaście minut radni dyskutowali, a obsługa techniczna wyjaśniała sytuację aż okazało się, że radny PO Marian Szamatowicz podniósł rękę za, ale... źle wcisnął przycisk w pilocie.

- Ten pilot do głosowania jest bardzo skomplikowany, bo trzeba najpierw wybrać opcję, zatwierdzić przyciskiem Ok, a dopiero później przycisnąć przycisk głosowania. Widocznie pan Szamatowicz nie zatwierdził swojego wyboru i wyszło, że w ogóle nie głosował - wyjaśniał wiceprzewodniczący Piorunek namawiając Sejmik do trzeciego już głosowania w tej sprawie. Trafił na gwałtowny sprzeciw PiS-u, który odmówił kolejnej powtórki powołując się na sprawy formalne. 

- Wybieranie przewodniczącego przez 3 miesiące to sprawa koalicji i PiS w tym nie uczestniczy, ale wszystko ma swoje granice. Ile razy można to głosować? Może koalicja wpisze w normalny sposób ten temat do porządku zamiast zgłaszać propozycje na sesji i niech się nie kompromituje dalej tymi wrzutkami. Jeśli jest jakiś problem w koalicji to niechaj go sobie wyjaśnia poza sesją Sejmiku. Ewidentnie coś nie gra skoro od 3 miesięcy jest jakiś problem - mówił Elżbieta Kaufman-Suszko, szefujący radnym PiS. 
 
- W tej koalicji od dawna coś nie działa jak trzeba i to nie jest przycisk czy pilot do głosowania. W czasie sesji są dziesiątki głosowań i jakoś nie ma problemów z przyciśnięciem odpowiedniego przycisku. I nikt nie proponuje powtarzania głosowań do osiągnięcia pozytywnego wyniku - komentowali złośliwie radni PiS koalicyjną wpadkę.

Radny Szamatowicz i jego koledzy z PO zapewniali, że głosowali za, ale zawiodło urządzenie czym wzbudzali rozbawienie koalicjantów z PSL, którzy żartowali, że technika sprzeciwiła się porozumieniom w wyborach i ktoś (w domyśle Jarosław Dworzański) rzucił klątwę na ten temat. Nikt jednak nie dementował, że PO i PSL doszli do porozumienia i na nowego przewodniczącego zgłoszony będzie Jacek Piorunek. Nazwisko czwartego członka prezydium jednak nie padło: PO podkreślało, że to kompetencja PSL-u i nic im do tego. 

(Przemysław Sarosiek/ Foto: wrotapodlasia.pl)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    i.bialystok.pl - niezalogowany 2018-05-29 12:34:03

    Głosowanie POwinno być JAWNE! A winni z PSL/PO, którzy PKS doprowadzili do bankructwa, wyprzedają majątek i wyburzają dworce poniosą wkrótce karę? To skandal: chcą ominąć prawo i przyciąć na kasie? Odnośnie sytuacji PKS: autobusy trzeba przerobić na ekologiczny i tańszy napęd CNG/LNG na co można dostać dotację (program "GAZela" NFOŚiGW), którego nie mogą kraść kierowcy, co jest powszechną praktyką (np. PKS Łomża) doprowadzającą do bankructwa wiele PKSów, przydałby się także kamera monitoringu kierowcy/pasażerów z zapisem na dysk w autobusie, by kontrolować sprzedaż biletów z pominięciem kasy do kieszeni kierowcy i poprawić bezpieczeństwo pasażerów. W Białymstoku warszawska firma wybudowała dworzec PKS mniejszy od poprzedniego, by zmieściły się ich budynki handlowe (podzielone na 2 bo 1 cały wymagałby raportu oddziaływania na środowisko), bez powiązania z koleją i komunikacją miejską, zamiast prawdziwego centrum przesiadkowego? Zburzono jeden z największych dworców PKS w Polsce z przejściami podziemnymi do peronów, wcześniej celowo zaniedbany, brudny, zamiast go posprzątać i wymyć. Postawiono wiatę z 4 kasami, chcą sprzedać też inne dworce PKS w Augustowie, Siemiatyczach itp. „PKS firma fest wszyscy kradli jeszcze jest.” „Zapis monitoringu z placówki PKS ujawnia kradzieże paliwa na ogromną wręcz skalę. Nagrań dokonano przed rokiem, ale prezes firmy, na polecenie którego zakupiono i potajemnie zainstalowano monitoring, twierdzi, że o nagraniach nic nie wiedział. Utrzymuje, że dowiedział się o nich – w lutym tego roku - gdy nagrania przesłał mu Urząd Marszałkowski.- Zarząd spółki PKS mimo naszych błagalnych próśb, nie podjął żadnych działań, aby ukrócić haniebny proceder. Gdyby nie nagranie nikt by nie uwierzył że dyrektor PKS przymykał oczy na złodziejstwo. W PKS zrobiono dokładnie odwrotnie. Człowieka który nakrył i nagrał złodziei usunięto a złodzieje mają się doskonale”.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do