
Wygląda na to, że już w przyszłym tygodniu Sejmik wybierze nowy Zarząd województwa i zakończy się w ten sposób prawie miesięczny pat zafundowany przez Koalicję Obywatelską i Polskie Stronnictwo Ludowe. Przewodniczący Sejmiku wybrany na to stanowisko dzięki wewnętrznym konfliktom w PiS-ie na pierwszej sesji blokował dotąd skutecznie wybór jakichkolwiek władz województwa zapewniając sobie i kolegom z partii dalsze trwanie przy władzy. Zanosi się jednak na to, że to już koniec: są szanse na kompromis i wybór zarządu, wiceprzewodniczących oraz komisji sejmikowych i zakończenie zrywania obrad przez KO i PSL.
Pierwszą nadzieję na to daje przygotowana zmiana ustawy o samorządzie wojewódzkim, która uniemożliwi paraliżowanie prac Sejmiku. PiS uznał, że to skandalem jest sytuacja, w której upór jednej osoby ogłaszającej przerwy wedle własnego uznania, może zaprzeczyć werdyktom wyborów powszechnych. A według takiego scenariusza postępuje obecnie Karol Pilecki, który dorobił się przezwiska "Przerwa" przed nazwiskiem. Nie jest żadną tajemnicą, że ten młody działacz Platformy Obywatelskiej realizuje scenariusz napisany mu przez działaczy tej partii w porozumieniu z PSL-em. Bo trudno inaczej wytłumaczyć sytuację blokowania obrad Sejmiku próbującego wybrać zarząd, prezydium i komisje. W tej sytuacji PiS postanowił w Sejmie przeprowadzić zmiany w ustawie uniemożliwiające cyniczną obstrukcję i grę w ciuciubabkę narażającą województwo na paraliż i umożliwiającą zakonserwowanie u władzy przegranych w wyborach polityków PO i PSL.
Nowelizacja ustawy wywołała wściekłość polityków PO i PSL, którzy zachowali się jak złodziej złapany na gorącym uczynku wrzeszczący do policjantów, że naruszają jego konstytucyjne prawo do wolności. Robert Tyszkiewicz z PO i Stefan Krajewski z PSL lamentowali o bolszewizacji przepisów oraz łamaniu samorządności starannie milcząc o tym w jaki sposób próbowali unieważnić werdykt wyborczy. Oburzony był także Karol Pilecki. Mimo to w piątek doszło do kolejnego spotkania przedstawicieli klubów KO, PSL i PiS-u. Celem był kompromis pozwalający na spokojny wybór władz województwa i Sejmiku we wtorek. Spotkanie trwało pół godziny.
- Pierwszym punktem była oczywiście sprawa nowelizacji ustawy. Naszym zdaniem to jest próba dolewania oliwy do ognia, a nie łagodzenia sporu. Nasi partnerzy z PiS stwierdzili, że proponowane zmiany w ustawie o samorządzie wojewódzkim nie będą miały wpływu na ustalony podczas spotkania porządek sesji - wyjaśniał Pilecki w mediach.
Nikt z Prawa i Sprawiedliwości nie chciał komentować przebiegu negocjacji ani warunków zgłoszonych przez PO i PSL. Nieoficjalnie wiadomo, że PiS zamierza dotrzymać uzgodnień niezależnie od tego jak zakończą się prace nad ustawą. Przepisy mają być gwarancją, że PO i PSL nie będzie dalej broniło się przed oddaniem władzy w województwie oraz umożliwi ratowanie budżetu Podlasia i nadrobienia ogromnych zaniedbań marszałków w wydawaniu unijnych pieniędzy. Podlasiu grozi utrata tak zwanej rezerwy wykonania, bo zarząd województwa poprzedniej kadencji nie radził sobie z realizacją Regionalnego Programu Operacyjnego. Wściekłość ze strony PO i PSL może sugerować, że opozycja liczyła na dalszą obstrukcję i nie chciała uznać przegranych wyborów.
W tej sytuacji bardzo prawdopodobne jest, że sesja sejmiku we wtorek zostanie wznowiona, a PiS wycofa wniosek o odwołanie Pileckiego. Sejmik ma wybrać wiceprzewodniczących oraz wicemarszałków i zarząd województwa.
Jeśli sejmik nie wybierze całego zarządu podlaskiego (a więc jeszcze wicemarszałków i członków zarządu) w ciągu trzech miesięcy od daty ogłoszenia wyników wyborów, czyli od 25 października w przypadku sejmiku podlaskiego, zostaną rozpisane nowe (po wprowadzeniu komisarza). Komisarz może zarządzać województwem nawet do 24 miesięcy.
(Przemysław Sarosiek/ Foto: wrotapodlasia.pl)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ale pan P.Sarosiek merytoryczny. Śmieszny. 24 miesiące to czas porodu dla słoni. Komisarz nie może rządzić przez 2 lata, skąd pan to wziął. Chyba wyssał z palca?