Reklama

Słowo po niedzieli: Boże gdzie rozum?

Takie pytanie nasuwa mi się po ostatnim tygodniu, a w zasadzie po ostatnich kilku dniach. Najpierw pół świata grozi palcem Putinowi zamiast dać mu w mordę, później pada informacja, że ministerstwo polityki społecznej wydaje 50 milionów na program dla nikogo. A wczoraj piękna akcja w Warszawie z kibicami w roli głównej.

Jako, że polityka międzynarodowa zmienia się jak w kalejdoskopie skupię się na dwóch pozostałych kwestiach. Dyplomata ze mnie raczej żaden, bo gdybym miała rozwiązać sprawę Ukrainy, to najpierw oberwałoby się Francuzom i Amerykanom (przynajmniej słownie przez telefon), a teraz pewnie bym już negocjowała z Turkami o wspólnej akcji odbicia Krymu. Dlatego lepiej nie będę się wypowiadać, bo jak widać dyplomata ze mnie mierny. To zapewne wina kozackich genów.

I dlatego przejdę od razu do pomysłu ministerstwa, które wydało 50 milionów na to, żeby się polansować, że coś robi. Wiadomo, mylić się ludzka rzecz. Ale mózgu w dowolnym rządzie nie ma i to od lat. Ja już widzę, jak bezdomny leci szukać komputera po mieście, żeby się skontaktować w swojej sprawie z urzędem od pomagania. Tak samo jak Ci, co nie mają co do garnka włożyć, ale na internet muszą mieć. Z pewnością takich by się znalazło trochę, ale skoro nie pracują, to chyba mogą zajść do urzędu, by załatwić sprawę? Nie wiem dlaczego takich udogodnień nie wprowadza się dla tych osób, które pracują po wiele godzin dziennie, a żeby sprawę urzędową załatwić, muszą brać urlop w pracy? Bo w naszym kraju nie wychodzi się frontem do tego, co płaci na te wydumki, tylko do tego, co te wydumki ma gdzieś, bo z nich nie skorzysta. Pamiętam jak niedawno super mózgi z rodzimej placówki pomocowej, przy okazji wieści o przeprowadzce, planowały nowy budynek. Guzik ich tam obchodziło, czy będzie funkcjonalny czy nie. Ważne, żeby ładnie wyglądał. Choć z tym ładnie to też śmiem twierdzić, że nie do końca. Zamiast zastanowić się jak przyjąć niepełnosprawnych, jak zadbać o osoby posługujące się językiem migowym lub znające język rosyjski (z racji na liczną klientelę z Czeczenii) najważniejsze były… szklane ściany w nowym gmachu. No i obowiązkowo szklane ściany pomiędzy pomieszczaniami, w których będzie po 20 osób. Pewnie, żeby widzieć która z pracownic ma miesiączkę i gdzie trzyma podpaski, albo nie daj Boże jak będzie miała kanapkę z lepszą wędliną od szefostwa. Pomijam już fakt, że biura rodem z call center znikają wszędzie, ale skoro u nas jeszcze nie było, to trzeba zrobić. Tak jak to przejście podziemne. Bo to takie wielkomiejskie. Pewnie tak, dla kogoś kto z drewnianej chaty tu przybył. Mam nadzieję, że od tego pomysłu ktoś odstąpił. Choć znając intelekt kadry dowódczej, nie mam złudzeń, że najważniejsze rzeczy zostały pominięte i szklany budynek powstanie.

Myślenia nie ma, ważny jest lans. Podobnie jest i na stadionach. Polska właśnie wydała grube miliardy na nowe obiekty sportowe w całej Polsce. A tymczasem należałoby wydać najpierw grube miliony na edukację. Ja rozumiem, że kibiców jest dużo, że chcą dla swoich drużyn jak najlepiej, ale najlepiej wcale nie oznacza demolowania tych nowych stadionów. A już na pewno nie oznacza mordobicia co chwila. Nie interesuje mnie kto zaczął i po co. Od tego, czy ktoś komuś flagę powiesił do góry nogami, nie runęła światowa gospodarka, ani bezrobocie nie skoczyło. Rozumiem, że może być przykro, ale dorośli ludzie powinni umieć się zachować. A jeśli pójdę na imprezę i ktoś mi kurtkę zwinie i powiesi ją do góry nogami to co? Mam iść w mordę lać? Chyba z jaskiń ludzkość już dawno wyszła i potrafi rozwiązywać spory w bardziej cywilizowany sposób. Jeśli nie, to pora wrócić do szkoły, dokształcić się i dopiero uczestniczyć w imprezach masowych.

Jak patrzę co się dzieje na stadionach i nie ma tu znaczenia na jakich, to cholera mnie bierze. Tam są również i moje pieniądze z podatków, choć na mecze nie chodzę. Ale nie żałuję, niech się ludzie cieszą. Jednak jak widzę, że bydło niszczy cokolwiek z moich pieniędzy to się wkurzam. Nie ma dla mnie absolutnie żadnego znaczenia kto i kiedy zaczął, tak samo nie ma znaczenia jaki mecz i gdzie się odbywa. Debili nie brakuje w żadnym miejscu w Polsce i na żadnym stadionie. Kibiców znam, wcale nie mało, ale od kiboli trzymam się z daleka, bo nie po drodze mi z ich miernym intelektem. I po co poszczególne władze wydają tyle kasy na sport, który osiąga tak mierne wyniki? Doprawdy zachodzę w głowę od długiego czasu. W siatkówce, boksie, sportach zimowych odnosimy większe sukcesy, a tam jakoś nie słychać za często o burdach. Może dlatego, że kibice są zajęci prawdziwym kibicowaniem, mimo kłopotów finansowych i braku infrastruktury, a nie szukaniem powodów do awantur. Jak tak patrzę na decyzje poszczególnych kierowników instytucji państwa albo miasta to mam tylko jedno pytanie: Boże gdzie rozum?

Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska.
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do