Wczoraj na stronach internetowych Powiatowego Urzędu Pracy w Białymstoku zobaczyłam ogłoszenie skierowane do pracodawców. Otóż nasz urząd chce dofinansować staże dla osób bezrobotnych. Wszystko niby ładnie i fajnie. Jest tylko jedno ale… czy dla wszystkich bezrobotnych?
Otóż nie. Mimo, że w szczegółach ogłoszenia urzędu pracy widnieje wyróżniony pogrubioną czcionką priorytet: „Priorytet VI Rynek pracy otwarty dla wszystkich” to po zapoznaniu się z ofertą, wiadomo już, że tym priorytetem można się posłużyć w toalecie. I też pewnie nie do końca, bo papier do drukarek dla delikatnej skóry końcówki pleców przyjemny nie jest. Rozumiem, że nazewnictwo urzędowe jest skonstruowane tak, żeby prosty człowiek nie miał zbyt łatwo i nie połapał się o co chodzi, ale w tym przypadku to już chyba lekka przesada.
Okazało się bowiem, że rynek pracy być może i jest otwarty dla wszystkich, ale ci wszyscy to bezrobotni do 30 roku życia oraz ci, po 50 – tce. Być może w naszym powiecie nie ma innych bezrobotnych? Mogłabym w to uwierzyć, ale mam znajomych i przyjaciół, który nie mieszczą się w tym szerokim pojęciu „wszyscy”, bo mają ponad 30 lat i bezskutecznie poszukują zatrudnienia. Mało tego. Są również zarejestrowani jako bezrobotni w tym samym urzędzie, który ogłasza takie wspaniałe priorytety. Nie chcę się czepiać do urzędników, którzy muszą wykonywać chore polecenia chorego systemu, bo sama wiem jak to jest. Sama tkwiłam przez dziesięć lat w mało logicznym systemie pomocy społecznej. Tym bardziej rozumiem, że urzędnicy z PUP muszą stosować się do zapisów i formułek, które wymyślają światłe umysły na wysokich szczeblach. Ale na litość Boga, macie możliwość mówić swoim przełożonym o rzeczach bezsensownych, macie w końcu obowiązek zgłaszania swoich pomysłów i uwag, które waszym zdaniem sprawdzą się w praktyce.
W naszym pięknym państwie, a zwłaszcza w mieście, utarło się, że skoro szef kazał, to ruki pa szwam i do roboty. Zero refleksji, zero pomysłów i inicjatyw. Ale gdybyście ze sobą rozmawiali i konsultowali praktykę, wszystkim za kilka lat byłoby przyjemniej i nikt nie nazywałby was darmozjadami i nieudacznikami. Skoro jednak wam to pasuje, to niech tak zostanie. Ze swojej strony dodam, że już zupełnie nie rozumiem tego, że urząd pracy na tej samej stronie internetowej ogłosił przetarg na przeprowadzenie szkoleń dla bezrobotnych. Znaczy to tyle, że zgłosi się jakaś firma X, która zgarnie hajs za to, że sobie pogada z bezrobotnymi. No po prostu bosko! Nie mam pojęcia ile można skasować za takie szkolenia, ale zakładam, że to nie będzie najniższa krajowa. Bezrobotni przyjdą, posłuchają, Niektórzy może zrobią notatki i dalej będą chodzić, i odznaczać się jak do tej pory. Pytam więc, po co w urzędzie pracy są urzędnicy, którzy sami nie potrafią zorganizować i przeprowadzić podobnych szkoleń w ramach swoich obowiązków? Czy to nie jest przypadkiem robienie z ludzi głupków w żywe oczy?
I na koniec jeszcze taka sprawa. Starostwo Powiatowe, które finansuje tę instytucję, w tym roku wyda ponad trzy miliony złotych na jej funkcjonowanie. I czy naprawdę nie da się przy takiej kwocie znaleźć u siebie pracowników, którzy przeszkolą bezrobotnych? Może jest w tym zawarta prawda znana od lat, że urząd pracy faktycznie daje pracę – urzędnikom. W końcu ktoś musiał rozpisać przetarg!
Komentarze opinie