
Są tacy kandydaci na posłów, umieszczeni na listach wyborczych w okręgu nr 24 obejmującym województwo podlaskie, którzy zbyt wiele albo i w ogóle nie mają wspólnego z naszym regionem. Tymczasem chcieliby zasiadać w poselskich ławach dzięki głosom mieszkańców podlaskich miast i wsi. Czy w takim razie tacy spadochroniarze - jak się ich czasem potocznie nazywa - naprawdę znają tutejsze problemy i z zaangażowaniem reprezentowaliby tę część kraju w parlamencie?
Wybory parlamentarne coraz bliżej. Zaplanowano je na niedzielę, 13 października 2019 roku. Na listach dziewięciu komitetów zarejestrowanych w naszym okręgu jest 215 osób, ubiegających się o mandaty poselskie. Dla tylko 14 z nich znajdzie się miejsce w gmachu przy Wiejskiej w Warszawie. Większość kandydatów podała miejsca zamieszkania w miejscowościach województwa podlaskiego. To albo rodowici Podlasianie, albo ludzie związani z regionem, nierzadko podkreślający swoje przywiązanie do niego, znający tutejsze realia, problemy i bolączki mieszkańców. Ale są i tacy, którzy mieszkają w innych częściach Polski, a dziwnym trafem chcą być reprezentantami Podlasian. Pytanie, czy szczerze chcą działać na rzecz tego regionu.
Najbardziej jaskrawym przykładem polityka, ubiegającego się o poselską reelekcję, którego w Podlaskiem ciężko spotkać, jest Robert Winnicki (na zdjęciu), szef Ruchu Narodowego. Wyróżniamy go dlatego, że jest jedynką na liście Komitetu Wyborczego Konfederacja Wolność i Niepodległość. Jak czytamy na stronie PKW, deklarowane przez niego miejsce zamieszkania to... Warszawa. Winnicki był już zresztą jedynką na liście Konfederacji KORWiN Braun Liroy Narodowcy podczas tegorocznych wyborów do Parlamentu Europejskiego, startując z okręgu obejmującego województwa podlaskie i warmińsko - mazurskie. Wtedy Marcin Sawicki, tutejszy lider partii KORWiN, wyjaśniał, że ważna jest rozpoznawalność, a tę Winnicki gwarantuje, jest obecnym posłem, pokazywanym w ogólnopolskich telewizjach i cytowanym przez największe portale internetowe. Od tego czasu nastąpiła zmiana, bo Marcin Sawicki odszedł ze swojego macierzystego ugrupowania i przeszedł do Skutecznych. Dziś tłumaczy, że eurowybory a wybory parlamentarne w Polsce to zupełnie inne sprawy. Te ostatnie bowiem wyłaniać bowiem mają przedstawicieli poszczególnych regionów, którzy będą zabiegali o ich rozwój i lobbowali na ich rzecz, choćby w temacie funduszy centralnych przeznaczanych na drogi i inne inwestycje infrastrukturalne.
Poza Robertem Winnickim, jest jeszcze kilka innych kwiatków, jak np. Adrianna Iwanowska z Warszawy (Konfederacja), Kazimierz Bołtruczyk z Warszawy (Komitet Wyborczy Akcja Zawiedzionych Emerytów Rencistów) czy Krzysztof Bagiński, Krzysztof Kochowicz, Kazimierz Kania czy Kamila Kaliska z Lubina (Komitet Wyborczy Wyborców Koalicja Bezpartyjni i Samorządowcy).
- Warto zaznaczyć, że Robert Winnicki pochodzi ze Zgorzelca, studiował zresztą na Uniwersytecie Wrocławskim. Dziś podaje, że jest mieszkańcem stolicy. To tylko pokazuje, jak politycy są oderwani od swoich wyborców i rodzimych okręgów - komentuje Marcin Sawicki z ugrupowania Piotra Liroya-Marca Skuteczni. - Jak można zatem będzie walczyć o interesy mieszkańców Podlasia, skoro nie ma się z nimi związku? Po wyborach najłatwiej o nich zapomnieć.
Jeśli chodzi o Senat, to tutaj popis dało PiS. W okręgu bowiem nr 59 (powiaty augustowski, grajewski, kolneński, łomżyński, moniecki, sejneński, suwalski, zambrowski oraz miasta na prawach powiatu: Łomża i Suwałki) rekomendowanym kandydatem Prawa i Sprawiedliwości jest... Kornel Morawiecki. Z Wrocławia. Obecny poseł na Sejm, który wszedł tam z listy ruchu Pawła Kukiza, deklarujący teraz przynależność do partii Wolni i Solidarni. Prywatnie ojciec premiera Mateusza Morawieckiego.
- Ordynacja wyborcza mówi, że po to występuje podział na okręgi, by każdy region, społeczność, miały swojego reprezentanta. A w przypadku Senatu większość sondażowa PiS jest wykorzystywana do faworyzowania osób, które z Podlasiem nie mają nic wspólnego, nie tu są ich korzenie. Ja się temu sprzeciwiam. Bo jak człowiek żyjący na drugim końcu Polski może mieć pojęcie o potrzebach naszych mieszkańców? Dobre porównanie to zsyp na śmieci: wrzucić można prawie wszystko - oburza się Sawicki.
Podobnych głosów nie brakuje. Niedawno podczas konferencji prasowej działacze Polskiego Stronnictwa Ludowego zwrócili uwagę, że Morawiecki walczy o głosy w okręgu, w którym w 2015 r. wygrał Bohdan Paszkowski, a po jego powołaniu na wojewodę podlaskiego w wyborach uzupełniających mandat wywalczyła Anna Anders - podobnie jak Paszkowski również z namaszczenia Prawa i Sprawiedliwości, z mandatu senatora zrezygnowała w czerwcu tego roku. Ludowcy dali do zrozumienia, że tak samo prawdopodobne, iż Morawiecki będzie reprezentował w Senacie Podlasie, jak i robiła to Anders, która regionem gdzie została wybrana, specjalnie się nie interesowała.
(Piotr Walczak / Foto: DDB)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Niestety często podlasianie zostając posłami zapominają skąd pochodzą
Kazimierz Bołtruczyk pochodzi z gminy Choroszcz. Często przebywa na Podlasiu i dobrze zna jego problemy
W Sejmie potrzebni są także posłowie - dojrzali politycy, myślący w skali całego kraju, polscy patrioci, orientujący się w polityce międzynarodowej, o wyraźnych poglądach, ideowi, a nie tylko "nasi dobrzy ludzie", o mentalności działacza samorządowego na skalę własnego podwórka ( i może troszkę dalej). Jeśli ma się iść do Sejmu tylko, by dbać o swój region, to może wystarczy działać w sejmiku wojewódzkim lub tp.? Hm, "być posłem, by dbać o swój region", to trochę ciasne myślenie, choć dobrze, ze ciut więcej, niż tylko "dbać o własną kieszeń", bo i to posłowie przecież , jak wiem, czasem najlepiej potrafią.
W Sejmie potrzebni są także posłowie - dojrzali politycy, myślący w skali całego kraju, polscy patrioci, orientujący się w polityce międzynarodowej, o wyraźnych poglądach, ideowi, a nie tylko "nasi dobrzy ludzie", o mentalności działacza samorządowego na skalę własnego podwórka ( i może troszkę dalej). Jeśli ma się iść do Sejmu tylko, by dbać o swój region, to może wystarczy działać w sejmiku wojewódzkim lub tp.? Hm, "być posłem, by dbać o swój region", to trochę ciasne myślenie, choć dobrze, ze ciut więcej, niż tylko "dbać o własną kieszeń", bo i to posłowie przecież , jak wiem, czasem najlepiej potrafią.
Równie dobrze można napisać artykuł o ludziach z Podlasia startujących w innych regionach Polski skorą są Polakami to mają możliwość i każdy niech decyduje za swoją osobę i środowisko w którego szeregi wstępuje i gdzie chce startować