Miniony weekend do spokojnych nie należał. Siarczysty mróz pokrzyżował wiele planów, głównie tych wyjazdowych. Straż Miejska też miała bardzo pracowity czas. Interweniowała wobec osób bezdomnych i samotnych i pomogła wielu kierowcom uruchomić pojazdy.
Niektórzy mieszkańcy dziwili się patrząc przez okno, że do sąsiada podjeżdża pojazd straży miejskiej i na mrozie usiłuje odpalić samochód uziemionemu kierowcy. Ale strażnicy miejscy spisali się w tej roli doskonale i to wiele razy. W ciągu weekendu takich wezwań był bardzo dużo, bo i temperatury sięgały, zwłaszcza nad ranem, prawie trzydziestu kresek poniżej zera. Łącznie było aż 260 zgłoszeń dotyczących prośby o pomoc w uruchomieniu pojazdów.
Akcja pomocy świadczona białostockim kierowcom przez Straż Miejską nie jest nowością. Już w ubiegłym roku mundurowi pomagali uruchamiać samochody, kiedy te w czasie mrozów odmawiały posłuszeństwa. Zresztą, kiedy zrobi się nieco cieplej, ale z różnych powodów nie da się uruchomić pojazdu, bo ktoś na przykład nie był w stanie przez dłuższy czas pojeździć gdziekolwiek, można śmiało dzwonić na numer alarmowy 986 i poprosić o pomoc.
- Podczas ubiegłorocznej zimy problemy z uruchomieniem aut doskwierały kierowcom najbardziej między styczniem a kwietniem 2016 r. i w tym czasie strażnicy udzielili pomocy ponad 200 kierowcom – podaje Kamila Busłowska z Departamentu Komunikacji Społecznej białostockiego magistratu.
W miniony weekend strażnicy mieli sporo wyjazdów do unieruchomionych aut. I z pewnością, jeśli znów powrócą tak niskie temperatury, ponownie będzie można skorzystać z ich pomocy. Wiadomo, że w tym roku liczba interwencji tego rodzaju już jest większa niż w całym roku ubiegłym.
- Akcje, które organizuje Straż Miejska w Białymstoku, mają przede wszystkim pomóc naszym mieszkańcom funkcjonować w trudnych zimowych warunkach – mówi zastępca prezydenta Białegostoku Robert Jóźwiak.
Przypominamy, że skorzystanie z pomocy straży miejskiej jest bezpłatne. W razie potrzeby wystarczy zadzwonić pod numer 986 i zgłosić dyżurnemu, iż potrzebna jest pomoc. Funkcjonariusze przyjadą we wskazane miejsce i spróbują odpalić unieruchomiony pojazd przy pomocy przewodów rozruchowych. Mówiąc prościej: "pożyczą" prąd z akumulatora swojego auta. Należy jednak pamiętać, że oczekiwanie na radiowóz może potrwać, ponieważ nie wszystkie mają na wyposażeniu ów kable, a ponadto pierwszeństwo należy do interwencji w zakresie ochrony zdrowia, życia czy mienia mieszkańców miasta.
(Cezarion/ Foto: bialystok.pl)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie