Reklama

Sygnalizacja oszczędna inaczej

Nasz najlepszy w całej galaktyce system zarządzania ruchem, kupiony za ciężkie miliony, okazuje się dość drogi także w użytkowaniu. Bardzo dużo płacimy za prąd, jaki zużywany jest do sygnalizatorów i… zatruwamy powietrze.

O jakości działania systemu zarządzania ruchem w Białymstoku, wypowiadają się kierowcy każdego praktycznie dnia. Głównie po łacinie, bo wszystkie wulgaryzmy skończyły się już kilka miesięcy po jego uruchomieniu. Za to o kosztach, które ponosimy, dowiedzieliśmy się ostatnio trochę więcej. Ta droga zabawka, jest bardzo droga w utrzymaniu. A chodzi o prąd i koszty ponoszone w związku z tym.

Inżynierowie z firmy Siemens zredukowali pobór energii konsumowany przez sygnalizację uliczną do 1-2 watów. To osiągnięcie było możliwe dzięki zastosowaniu jednowatowej technologii, która pozwoliła Siemensowi zrewolucjonizować rynek i poprawić wydajność energetyczną standardowej technologii LED zasilanej 230V nawet o 85%. Jest to olbrzymia oszczędność dla miast oraz wielki plus dla środowiska” – podaje na swoich stronach internetowych portalsamorzadowy.pl.

Zatem dopiero teraz inżynierowie wpadli na pomysł wprowadzenia nowej technologii LED, która jest znacznie tańsza niż zwykłe lampy, jakie emitują światło w sygnalizatorach. Pomijając już, że te światełka bardziej paraliżują ruch niż pomagają go usprawnić, wychodzi na to, że za użytkowanie bardzo dużo płacimy jeszcze zanieczyszczeniem środowiska. Żarówki z sygnalizatorów emitują dużo dwutlenku węgla. A to nie poprawia fatalnej sytuacji ani z jakością powietrza, ani ze wzrostem średnich temperatur w Białymstoku.

Portal samorządowy podaje przykład znacznie większego od Białegostoku Berlina, gdzie wymieniono zwykłe światła LED-owe na 1-2 watowe. Okazuje się, że na tym zabiegu stolica Niemiec ma uniknąć emisji około 2000 ton dwutlenku węgla. Ponadto ma zaoszczędzić około 500 tysięcy euro rachunków za prąd rocznie. I co równie ważne, jeśli tam nie zostałyby wymienione stare LED-y na nowe LED-y, miasto musiałoby zasadzić co najmniej 2 tysiące drzew liściastych i to co roku, aby wyrównać emisję szkodliwego dwutlenku węgla. Bo to właśnie drzewa pochłaniają ogromne ilości dwutlenku węgla oddając w zamian za darmo tlen, bez którego nie da się żyć.

Tymczasem w Białymstoku buduje się drogi, po których jeżdżą samochody wydzielające spaliny i zatruwające środowisko. Wcześniej wycina się przecież drzewa w sposób już niemal nieopanowany. A do tego wszędzie gdzie się da, montuje się system zarządzania ruchem z jego fatalnie działającymi światłami, który przeklinają wszyscy żyjący, poza prezydentem i jego urzędnikami. Czym jest to dla środowiska, widać najlepiej po stacjach pomiarowych powietrza w Białymstoku, w których za chwilę może zabraknąć skali pokazującej zanieczyszczenia.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do