
Święto zakochanych czyli Walentynki już za kilka dni. W Białymstoku jest nawet Aleja Zakochanych, tyle że w tym roku zakochani nie pójdą nią na romantyczny spacer. W zasadzie na żaden spacer, bo stan Alei jest tego rodzaju, że można nią się wybrać wyłączenie na marsz surviwalowy. I jeszcze długo się to nie zmieni, bo Planty - gdzie jest Aleja Zakochanych - jest forsownie remontowana i łysa - jak nie przymierzając tonsura mnicha. Nawet jeśli miastu uda się zakończyć remont tej części zabytkowego parku w terminie to spacery Aleją Zakochanych będą możliwe tylko, gdy słońce nie będzie zbyt intensywnie świeciło. Dlaczego? Bo przez następne kilkanaście lat nie będzie tam cienia. Wycięto prawie stuletnie tuje, a zanim nowe urosną na tyle duże aby dać choć trochę cienia minie wiele lat.
Białystok uchodził za zielone miasto. Także w centrum nie brakowało drzew, zacienionych skwerów, klombów i trawników. Niestety w centrum sytuacja się już zmieniła, bo pod panowaniem prezydenta Tadeusza Truskolaskiego wycina się drzewa na potęgę. Nazywa się to porządkowaniem i przywracaniem historycznego wyglądu. Wokół miejskiego Ratusza jeszcze kilkanaście lat temu było naprawdę zielono: trawniki, krzewy, drzewa, fontanna i kwietniki. Obecnie są granitowe płyty i nieliczne drzewa, które sterczące jak kikuty wśród granitowych płyt. Bo tak - zdaniem prezydenta - jest bardziej metropolitalnie. Podobny los obecnie spotyka Planty. To duży, historyczny park, który jeszcze przed II wojną światową został obsadzony tujami (zwanymi też żywotnikami). Drzewa rozrosły się i tworzyły szpaler, wśród którego spacerowali białostoczanie. Mieszkało tam sporo zwierząt: ptaków i wiewiórek. Miasto zdecydowało się jednak przywrócić historyczny wygląd (chyba sprzed I wojny światowej?) i zdecydowało - przy oporze ekologów i sporej części mieszkańców - wyciąć tuje. Wycięto je, bo taki był plan rewitalizacji, na który miasto otrzymało unijne pieniądze. Nic to, że dotacje z UE zabraniają wycinanie drzew w ramach rewitalizacji. Radnym i mieszkańcom wytłumaczono, że taki jest plan i trzeba ciąć. Jak zapowiedziano tak zrobiono. Nowe sadzonki tui zostaną posadzone w miejsce starych i - zdaniem prezydenta i jego urzędników - będzie historycznie. Tyle, że tujom - aby dawały cień i tworzyły możliwość spaceru w innych warunkach niż na granitowym rozpalonym placu (jak np. obecnie na Rynku Kościuszki) potrzeba dziesiątków lat. Tym, które wycięto zajęło to około 50 lat, aby osiągnąć wielkość pozwalającą na czerpanie przyjemności ze spaceru. No, ale będzie historycznie. Modernizacja ma zostać zakończona do końca roku 2025. Z tym, że między planami a rzeczywistością są zazwyczaj duże rozbieżności. No chyba, że chodzi o okres przedwyborczy - wtedy zdarzają się cuda i miejskie inwestycje czasem są na czas (czytaj przed wyborami).
A ponieważ wyborów, w których startuje któryś z rodziny Truskolaskich w 2025 roku nie ma w planach to opóźnienia są i owszem. Przykładem jest inna część Plantów - park wokół tzw. Praczek (od strony Mickiewicza). Miał tam powstać ogród różany, altany i miejsce do wypoczynku. Wszystko - wraz z ogrodem z 3 tysiącami róż - miało zostać wykonane w II połowie 2024 roku. Nie powstało, bo... nastąpiło nieprzewidziane okoliczności. Jakie? Nie przewidziano, że potrzebne będą dodatkowe prace? Jakie? A tego już urzędnicy miejscy nie podają. Sadzonki róż zostały posadzone, altany stoją ale zanim to zakwitnie i będzie można tam z przyjemnością pospacerować minie jeszcze trochę czasu. Mniej niż przy wzroście tui, ale zdaniem botaników zakwitnięcie wszystkich 3 tysięcy sadzonek świeżo posadzonych róż jest mało prawdopodobne. No, ale to są kolejne nieprzewidziane okoliczności. Nieprzewidziane dla urzędników, bo botanicy i ogrodnicy raczej zdziwieni nie są.
Zdaniem pani dyrektor Agnieszka Błachowska z departamentu komunikacji społecznej Urzędu Miejskiego w Białymstoku różanka będzie oddana do użytku wiosną 2025 roku.
No cóż... Jak to śpiewał Golec uOrkietra - tu na razie jest ściernisko. Ale nie liczyłbym na San Francisco. Ważne, że wycięto stare drzewa i jest metropolitalnie. I porządne płyty granitowe leżą jak trzeba. To, że historycznie wyglądało to inaczej ważne nie jest. Ważne jest, że tak historycznie powinno to wyglądać zdaniem prezydenta i jego urzędników. A tylko ich zdanie jest prawdziwe, właściwe i słuszne.
Przemysław Sarosiek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie