Reklama

Taka gmina: Śmieci i absolutorium



Inteligencją błyska Spółka Lech. To ta co osiągnęła sukcesy w odbieraniu śmieci w 2013 roku. Dzięki ich osiągnięciom nie muszę już sobie wyobrażać co się dzieje w Paryżu i innych francuskich miastach podczas strajku śmieciarzy. Wystarczy, że przypomnę sobie lato 2013, kiedy to administracja spółki Lech wprowadzała w życie tzw. ustawę śmieciową. I paryscy śmieciarze, i pracownicy Lecha osiągnęli w całkiem odmienny sposób – identyczny efekt: było brudno i potwornie śmierdziały wielkie góry śmieci. Przy czym francuscy śmieciarze robili to ramach strajku, a Lech w ramach realizacji swoich obowiązków.

Na czym polega błysk intelektu w Lechu? Ano na domiarach dla przedsiębiorców: restauratorów, właścicieli domów weselnych, prywatnych przedszkoli itp. Spółka w 2013 kazała im – jak wszystkim – przepowiedzieć ile będą produkowali śmieci. Potem nie odbierała ich od nich na czas (jak zresztą od wszystkich w tamtym okresie). A kiedy armagedon w postaci Sanepidu stał się realny, poradziła im (teraz temu przeczy), żeby dogadali się z prywatnymi firmami, i aby to one odebrały od nich zalegające śmieci. Oczywiście na podstawie dodatkowej umowy, za dodatkową opłatą. I śmieciowe zagrożenie tak rozwiązano, a przedsiębiorcy zmniejszyli deklarowaną ilość w papierach (wszak odbierał je prywaciarz).

Problem został rozwiązany – tak przynajmniej widzieli to przedsiębiorcy. Lech właśnie wyprowadził ich z tego przekonania. Dlaczego? Bo zdaniem rzecznika i władz spółki, ich firma jak mróweczka odbierała śmieci najpierw dokładnie analizując każdziuteńką deklarację. Dostarczała kontenery, odbierała śmieci i ogólnie analizowała wszystko tak długo aż po 3 latach wyliczyła, że ją oszukują! Że prywaciarze oszukują, bo śmiecą więcej niż to napisali w deklaracjach. A jeśli ktoś – poza spółką i wskazanymi przez nią firmami – odbierał od nich śmieci, to przestępcą jest. I basta. Bo tylko oni mogli je zabierać.

No i Lech walnął domiary po kilkadziesiąt tysięcy złotych. Dlaczego to tyle zajęło? Ustami rzecznika spółka odpowiada, że te deklaracje to było bardzo dużo papierków i każdy trzeba dokładnie obejrzeć, przeczytać, zrozumieć, sprawdzić...  Zagadką jest też metoda sprawdzania oświadczeń: ponoć kontrolerzy zwiedzali lokale licząc krzesła i poduszki. Na podstawie tego wyliczyli liczbę osób produkujących śmieci. Panowie kontrolerzy – znam doskonalszy sposób: sprawdźcie w fakturach zużycie papieru toaletowego. Załóżcie pół metra na kupę oraz jedną kupę na jednego gościa. Będzie równie sensownie i obiektywnie ale za to o ile śmieszniej... I bardziej a`propos tego co właśnie robicie.

A mówiąc poważnie – ktoś w Lechu siedział 3 lata na tyłku i czekał (czytał?). Kiedy zagrożeni śmieciami klienci rozwiązali problem zlecając prywatnie i za dopłatą wywóz śmieci, Lech czekał. Przedsiębiorcy nie mogli – gdyby tego nie zrobili wpadłby do nich Sanepid. A gdyby ktoś rozchorował się od smrodu i brudu z tych gór śmieci, to prokurator miałby ich alibi o monopolu Lechu na odśmiecenie miasta tam gdzie używany jest papier z przykładu powyżej.



Trzy lata po tym, gdy przedsiębiorcy zrobili co musieli, Lech sięgnął po ustawę i przepisy i wyliczył:

że śmieci są jego
nieważne przez kogo są wożone, kasa mu się należy jakby woził je sam
Lech jest mądrzejszy niż przedsiębiorcy i wie lepiej kto i ile ma produkować śmieci, ile ma zapłacić i jak je odbierać
A jak ktoś uważa inaczej to ma do tego prawo. Ale zapłacić i tak musi.

Wkurzeni przedsiębiorcy poszli na skargę do radnych z Komisji Zagospodarowania Przestrzennego. Ci uznali, że sprawa nie jest tak oczywista jak twierdzi Lech i wicetruskolaski Jóźwiak (łzawie zapewniał biznesmenów, że ich rozumie i wspiera ale zapłacić muszą i tak). Radni skierowali pytanie do rzecznika dyscypliny finansów publicznych – czy to jest w porządku, że przez 3 lata Lech nie widział problemów za niskich opłat i czy aby nie naraziło to miasta na szwank. Poza tym radni obiecali sprawdzić regulamin opłat i urealnić ceny uchwalonych przez dawną radę zdominowaną przez „truskoludków”. Poprawki mają iść w tym kierunku, by przedsiębiorcy nie płacili ze niewyprodukowane śmieci przez nieobecnego klienta, No i mają uświadomić kontrolerów z Lecha, że poduszki i krzesła z zasady nie produkują śmieci.

Jak to się skończy? Ależ to oczywiste: prezydentiat (Wielki Tadeusz i jego niepokalani zastępcy) ogłosi, że sprawa śmieci jest polityczna. Że płacić kasę dla miasta to święty obowiązek każdego przedsiębiorcy. Że skoro PiS twierdzi inaczej to się nie zna. Że przepisy nie muszą być zgodne z logiką. I wystarczy, że są zgodne z oczekiwaniami władzy. I ogólnie wszystko jest w porządku, a cały protest to próba oszustwa mieszkańców miasta. Właścicielom ukaranych firm ktoś po cichu wyrazi żal i współczucie, ale urzędnicy z wyrazem zmartwienia na twarzach wręczą im jednak słone rachunki.

A Lech? A w Lechu nadal będą posady dla naszych, tak żeby za 2 lata miał kto pracować w komitecie honorowym reelekcji i żeby było z czego płacić na kampanię wyborczą. Z ostrożności procesowej zaznaczam: obywatelsko dojrzale i dobrowolnie oraz z ochotą. Płacić na najlepszego Prezydenta na Świecie i w Okolicach.

I puenta: w świetle powyższych wątków temat braku absolutorium wydaje się być prosty jak konstrukcja cepa. Bo jak mawiał policjant w kultowym Vabanque "Panie Kwinto – panu to się należy za samo nazwisko". Parafrazując te słowa chce się powtórzyć: „Panie Truskolaski panu się ten brak absolutorium należy za bycie sobą”. Z roku na rok coraz bardziej.

(Adam Remy/ Foto: ASM)
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Marek z m jak miłość - niezalogowany 2016-06-22 22:58:31

    Zaczekajmy do września, dopiero będzie się się działo. Panu Stefanowiczowi podziekuje Władza i wiele się zmieni.... byle do września :-) idzie nowy narybek ma stołki.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do