
Zawód taksówkarza to zajęcie objęte wysokim ryzykiem. I nie mam tu na myśli ryzyka napadu, oszustwa ze strony nieuczciwego klienta albo złapania gumy w trakcie dobrego kursu. Środowisko, w jakim pracuje taksówkarz sprzyja temu, że wsiadając do auta i zamawiając kurs trafimy na psychopatę.
Przyznam się bez bicia. Boję się jeździć taksówką. Bo jeśli nawet - co nie zdarza się rzadko - zostanę oszukany okrężną drogą do celu, rzekomym brakiem reszty, to nawet w sytuacji z punktu widzenia prawa w pełni poprawnej, trafiam prawie zawsze na taksówkarzy reprezentujących typ osobowości wyjątkowo drażniący.
Z faktu, że taksówkarz dużo bywa w mieście, przemieszczając się to tu, to tam, wydaje mu się, że na tematy miejskie wie absolutnie wszystko. Jakakolwiek własna opinia na temat buspasów, obwodnic, stanu dróg jest przez pana taksówkarza natychmiast zbywana tyradą rozpoczynającą się od nieśmiertelnego "powiem panu tak…".
Klient ma zawsze rację, ale w taksówce ta zasada nie obowiązuje.
Ech, ile ja się nasłuchałem o tym, jaką to tragedią będzie zamknięcie Rynku Kościuszki i uczynienie z niej strefy pieszych i rowerów. I o tym, co strasznego uczynią hipermarkety. Buspasy miały kompletnie sparaliżować ruch w centrum. Wszystkie te kasandryczne prognozy panów w taksówkach okazały się bezzasadne.
Czy wszyscy taksówkarze muszą przez cały czas narzekać? Na Tuska, pogodę, Truskolaskiego, Kaczyńskiego i co tam jeszcze chcecie? Czy jako klient nie mam prawa do odrobiny optymizmu podczas tego kilkunastominutowego kursu, za który przecież płacę z własnej kieszeni?
Niedawno uczestniczyłem w publicznej rozmowie na temat Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Przez kilka dni dosyć solidnie przygotowywałem się do dyskusji, zbierałem materiały, analizowałem argumenty za i przeciw, różnych stron. Tak się złożyło, że na tę rozmowę musiałem udać się taksówką i traf sprawił, że rozmowa zeszła na temat akcji Owsiaka. Rozmowa to może za dużo powiedziane, bo - choć czułem się przygotowany do dyskusji - na argument pana kierowcy, że "Owsiak to ch..j i złodziej" - nie miałem już doprawdy nic do dodania.
Trudno mi pojąć, dlaczego to akurat kierowcy taksówek uważają się za najbardziej uciemiężony, najbardziej niebezpieczny, najtrudniejszy i najcięższy zawód na świecie. Tym bardziej, że państwowa reglamentacja czyni z ich zajęcia zawód zamknięty, podobnie jak zawody prawnicze. Wielu z nas mogłoby chcieć zarabiać pieniądze za przewożenie ludzi z miejsca na miejsce, jednak ten przywilej zarezerwowany jest tylko dla nielicznych. Dzięki temu opłaty są wyższe, niż gdyby pozostał taksówkarz zawodem otwartym. Tymczasem uprzywilejowana grupa taksówkarzy odgrywa rolę Chrystusa zawodów, irytująco jęcząc i skomląc na cały świat, który pokarał ich tą niby niewdzięczną i niby charytatywną rolą.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Pracuję w tym zawodzie i też nie pozwolę się obrażać. Widocznie miał pan pecha panie Radku ale polecam wybieranie taksówki i taksówkarza, dużo to nie kosztuje, wystarczy być spostrzegawczym i inteligentnym. A jak pan zrobi badania psychologiczne i lekarskie oraz zapłaci za licencję to jak najbardziej może pan zostać jednym z nas. Pozdrawiam i życzę powodzenia
Rozumiem, że mogę, choćby i dzisiaj, powiesić sobie na aucie napis TAXI i wozić ludzi za pieniądze?
Tak apropo zawodu to jest on już od paru lat uwolniony.. Słabe przygotowanie panie Radku a przy okazji to jak można wsadzić wszystkich do jednego wora i obrażać ... Mimo to pozdrawiam ...