Reklama

Terror starych ryb i kotów na Dziesięcinach

- Fajnie, że ktoś kocha zwierzęta, ale czy musi być to jednoznaczne z zatruwaniem atmosfery wszystkim sąsiadom? - pani Maria uskarża się na sąsiadkę, która w piwnicach bloku dokarmia bezdomne koty.

- Idzie zrozumieć, że zima, że zwierzęta biedne, zziębnięte, głodne. I mnie nieraz serce się kraje. Ale chodzi o to, żeby z jednaj strony robić coś dobrego, a z drugiej nie tworzyć sytuacji, w których przez to co robimy, inni doznają krzywdy - dodaje nasza rozmówczyni.

O co idzie? A o to, że jedna z sąsiadek pani Marii dokarmia okoliczne bezdomne koty w pomieszczeniach piwnicznych jednego z bloków. Zwierzęta to bezpańskie, a więc do zwyczajów toaletowych udomowionych kotów im daleko. Dodatkowo sąsiedzi uskarżają się, że rzeczona sąsiadka dokarmia zwierzęta niekoniecznie świeżym jedzeniem.

- Najgorzej, jak im daje ryby. Nie pierwszej świeżości. Stare ryby i koci mocz to mieszkanka wybuchowa. Strach do piwnicy schodzić z zapalniczką, bo jeszcze wybuchnie - mówi pan Tomasz, mieszkaniec tej samej klatki. - Ale też trzeba być człowiekiem. Nie chcemy ściągać jakiegoś Sanepidu, czy straży miejskiej. Planujemy po prostu pójść do niej grupowo i pogadać. Może jeśli przypilnujemy, co im daje, postawimy jakieś kuwety, to będzie można połączyć pomoc kotom z zachowaniem jakiejś sensownej higieny.

Taka postawa cieszy. Jak widać, przy odrobinie dobrej woli, każdy problem da się rozwiązać. Za mieszkańców brzydko pachnącego bloku trzymamy kciuki.

(Mateusz Kos)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do