Poseł Truskolaski nie pokaże nikomu nagrania z udziałem rzecznika MON, kiedy ten gościł w Białymstoku. Straż Miejska obowiązujące prawo zna i dlatego odmówiła udostępnienia nagrań jednej z kamer miejskiego monitoringu. Poseł prawa najwyraźniej nie znał, skoro prosił o udostepnienie takiego nagrania.
Straż Miejska odmówiła posłowi Truskolaskiemu udostępnienia nagrania z jednej z kamer miejskiego monitoringu. Już kilka dni temu wskazywaliśmy, że wniosek, który poseł skierował w tej sprawie, raczej nie powinien spotkać się z pozytywnym przyjęciem. Słusznie założyliśmy, że nie miał uzasadnienia prawnego. Poseł ani nie pracuje w służbach mundurowych, ani w służbach stojących na straży porządku publicznego, więc ktokolwiek, kto doradził mu wystąpienie z takim wnioskiem, strzelił kulą w płot. Zresztą nie po raz pierwszy.
Już kilka dni temu poddawaliśmy w wątpliwość działania posła Truskolaskiego w tym względzie. Jeśli chciał się dowiedzieć, co robił Bartłomiej Misiewicz w Białymstoku, trzeba było poprzestać na interpelacji do ministra Macierewicza. Albo popytać studentów o zachowanie rzecznika MON, obecnych tego samego wieczoru w białostockim klubie nocnym. Na pewno występowanie o nagrania z miejskiego monitoringu, aby je następnie upublicznić, to nie był dobry pomysł. Mówił o tym na naszych łamach także pełnomocnik dziekana do spraw bezpieczeństwa narodowego Uniwersytetu w Białymstoku.
- Mam poważne wątpliwości natury prawnej czy z wyjątkiem Policji i innych organów stojących na straży bezpieczeństwa państwa, ktokolwiek inny może korzystać z nagrań miejskiego systemu monitoringu. Nagrania wszak nie są ogólnodostępne i służą ochronie porządku publicznego – komentował sprawę dr Jarosław Matwiejuk.
Jednak poseł postanowił pokazać się w niektórych mediach. I niestety wypadł źle. W zasadzie pokazał się jako bardzo słaby polityk. Zapomniał, że dlatego, iż prawo stanowi, to wypadałoby je najpierw znać. Ale Truskolaskiemu nie przeszkodził brak podstawowej wiedzy i kolejny raz udowodnił, że kiedy otwiera usta, na coś mądrego raczej nie ma co liczyć.
Nie tylko poseł wykazał się brakiem wiedzy. Niektóre media poszły tym samym tropem i prosiły Straż Miejską w Białymstoku o udostępnienie nagrań. I posłowi, i mediom wyjaśnień udzieliła Joanna Szerenos-Pawilcz. Jak wyjaśniła rzeczniczka mundurowych na łamach portalu tvn.24.pl, nagrania z monitoringu "mogą być udostępnione na zasadach regulujących postępowania dowodowe w sprawach o przestępstwa i wykroczenia, to jest policji, sądom, prokuraturze oraz innym organom ochrony bezpieczeństwa państwa".
Możemy w tym miejscu ubolewać tylko nad jednym – poseł najwyraźniej nie ma ważniejszych spraw do załatwienia dla regionu, skoro zajmuje się prywatnym wyjściem urzędnika. I w tym przypadku powstaje pytanie, czy Misiewicz faktycznie zrobił coś bardziej karygodnego niż poseł, który zajmuje się sprawami, choć nawet nie wie, jak się za nie zabrać? I czy to nie jest marnowanie pieniędzy podatników na równi lub gorzej od ewentualnego wykorzystywania służbowej limuzyny za maksymalnie 15 złotych?
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten leszcz znowu chcial byc na topie :D A tu dostal dzwona :D
Następny nadludź. Myśli, że jak ma wysoko postawionego tatuśka, to w jednej chwili dostanie wszystko. Wstyd mi za takich posłów-ignorantów. Normalny człowiek, zanim się zbłaźni niewiedzą, to przynajmniej szuka informacji, ale jak widać tutaj jest tylko jedyna i wyłączna skarbnica wiedzy, nazwisko.