Reklama

W Białymstoku kolejarzy nie ma i nie będzie?

Wiele wskazuje na to, że już za około 5-7 lat pociągi mogą stanąć. I wcale nie z powodu złej jakości taboru, ani z braku szyn, ale dlatego, że będzie brakowało maszynistów i ogólnie pracowników kolei. Białystok postanowił jeszcze bardziej zaorać ten zawód, bo może nie będzie gdzie się go uczyć.

Szkolnictwo zawodowe w Polsce od dawna przechodzi kryzys. Natomiast od niedawna są podejmowane próby reanimowania różnego rodzaju szkół zawodowych. I słusznie, bo wykwalifikowanych pracowników z konkretnym fachem w ręku jest z roku na rok coraz mniej. Część samorządów widząc sytuację na rynku pracy i braki kadrowe w coraz większej ilości zawodów, podjęła próby promowania szkolnictwa zawodowego i zachęcania młodzieży do podejmowania nauki właśnie w szkołach zawodowych.

Białystok tego problemu jakoś nie chce zauważyć. Na dodatek ostatnia sesja Rady Miasta, a raczej jej część poświęcona planom zagospodarowania przestrzennego na osiedlu Starosielce, wskazuje, że w podejmowaniu decyzji, ani prezydent, ani radni obecnie większościowego klubu Koalicji Obywatelskiej, nie myślą o przyszłości mieszkańców. Liczy się tu i teraz.

- Rozumiem, że jest to projekt zmiany planu po to, by szkoła kolejowa już nigdy nie miała szansy na powstanie. Jak państwo doskonale wiecie, dwa roczniki idą teraz do szkoły, jest to najlepszy moment, by odtworzyć część szkół zawodowych. I wnosiliśmy o to dwa razy i dwa razy nie dopuściliśmy by odebrać tam funkcje oświatowe w tym miejscu. No i widzę, że za trzecim razem ta zmiana jednak nastąpi. Szkolnictwo zawodowe jest dużą szansą dla młodych ludzi w naszym mieście, którzy nie muszą koniecznie od razu iść na studia, ale zdobyć dobry zawód. Maszynistów za chwilę będzie brakowało i ta szkoła powinna wrócić do naszego miasta. To miejsce służyło oświacie. Chcieliśmy tam, jako klub Prawa i Sprawiedliwości, ulokować tam drugą bursę, bo brakuje bardzo wielu miejsc w internatach, ale widzę na to też nie ma zapotrzebowania, chociaż młodzież przyjeżdżająca do nas, ucząca się w szkołach średnich to ponad 50 proc. spoza miasta – mówiła radna PiS, Agnieszka Rzeszewska.

- Pytanie jest takie, czy pozwolić, aby szkoła dalej niszczała, czy ją w końcu zagospodarować? Bardzo się cieszę, że ten budynek nie będzie niszczał, że być może w końcu uda się go przywrócić do życia. Bo jeszcze 2-3 lata i tam naprawdę nie byłoby co zbierać – mówił z kolei radny Koalicji Obywatelskiej, Karol Masztalerz.

Na co budynek chce zagospodarować Miasto Białystok i w tym celu chce zmienić plany miejscowe? Otóż w budynku, w którym można by było reaktywować szkołę kolejową będą najprawdopodobniej pracować urzędnicy białostockiego magistratu. Budynek ma zostać zaadoptowany na potrzeby Urzędu Miejskiego w Białymstoku. Urzędu, który nie kształci, nie tworzy miejsc pracy, a żyje wyłącznie na koszt podatnika. Również tego podatnika, który miałby szansę wykształcić się w szkole kolejowej i podjąć dobrze płatną pracę.

Szefowa Departamentu Urbanistyki w Urzędzie Miejskim mówiła radnym, że po zmianie planów miejscowych funkcje oświatowe budynek będzie dalej posiadał, ale ma zostać zaadoptowany do potrzeb gminy Białystok. Nie wyjaśniła natomiast szczegółowo o jakie zaadoptowanie gminie chodzi. O tym, że może tam się mieścić jeden z departamentów urzędu, mówiono w poprzedniej kadencji i radni wówczas nie wyrazili na to zgody. Radna Rzeszewska przypomniała, że apelowano o przywrócenie szkoły kolejowej, która dawałaby szansę na zdobycie zawodu oraz pewną pracę jej absolwentom.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do