Reklama

Walka banerowa trwa. Jest prośba o interwencję Policji

W tym roku mieliśmy bardzo dziwną kampanię wyborczą, która powoli dojeżdża już do mety. Zostały ostatnie dni na przekonywanie wyborców wszelkimi możliwymi sposobami. I kiedy kandydaci na prezydenta robią swoje, ich sztabowcy oraz zwolennicy i sympatycy, robią swoje w terenie. Nieodłącznym elementem tych działań jest tradycyjna walka na ilość rozwieszonych banerów, które niekiedy są niszczone. Jest prośba do Policji, aby zajęła się tym problemem.

Z jakiegoś powodu część osób i to po różnych stronach scen politycznych uważa, że banery w ilości mniejszej lub większej są w stanie przekonać do głosowania na danego kandydata. Praktyka natomiast pokazuje zupełnie coś innego. Liczy się przede wszystkim formacja, która wystawia danego kandydata, jego program, predyspozycje do zarządzania państwem lub to, jak dany kandydat dał się poznać w działalności publicznej. Niemniej banery to równie ważna rzecz, choć z innych powodów.

Kwestia ilości banerów porozwieszanych w różnych miejscach nie ma na celu przekonania kogoś do głosowania, choć jakiś element agitacji z pewnością ma. W tym względzie jednak jest to bardziej sprawa prestiżowa. Im kandydat jest bardziej widoczny w przestrzeni publicznej, tym w odczuciu mieszkańców daje to poczucie o dużym poparciu dla niego w danym mieście, miejscowości lub wsi. Można więc powiedzieć, że to bardziej kwestia psychologiczna niż stricte agitacyjna. Choć wiele osób uważa, że jak zniszczy plakat lub baner to tym samym odbierze głosy lub dokuczy samemu kandydatowi.

Przede wszystkim trzeba jednak pamiętać, że niszczenie materiałów wyborczych to wykroczenie. Osoba lub osoby przyłapane na niszczeniu materiałów wyborczych mogą otrzymać mandaty, albo karę grzywny. Wysokość grzywny ustalana jest przez Sąd i może wynieść nawet 5 tysięcy złotych. Jeżeli komitet wyborczy oszacuje swoje straty na kwotę przekraczającą 500 złotych, to zgodnie z kodeksem karnym, grozi za to kara nawet pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. I być może niedługo ktoś taki usłyszy wyrok, albo otrzyma mandat.

W związku z nasilającą się falą aktów wandalizmu, polegającą na niszczeniu i kradzieży banerów wyborczych kandydata na Prezydenta RP Pana Andrzeja Dudy, jak również pozostałych kandydatów, bardzo proszę, aby zwrócił Pan szczególną uwagę i podjął stosowne kroki w celu zapewnienia właściwej ochrony materiałów wyborczych umieszczonych w przestrzeni publicznej Miasta Białegostoku. Prośbę swą motywuję wnioskami mieszkańców, którzy są bardzo oburzeni faktem kradzieży, bądź niszczenia materiałów wyborczych, umieszczanych za ich zgodą na prywatnych posesjach” – zwrócił się na piśmie do Macieja Wesołowskiego, Komendanta Policji w Białymstoku, radny Henryk Dębowski.

Już od ponad tygodnia także i nasza redakcja otrzymuje sygnały od mieszkańców odnośnie kradzieży przede wszystkim banerów Andrzeja Dudy i to z prywatnych posesji. Najczęściej są to płoty, ogrodzenia lub bramy. Za każdym razem przekazywaliśmy, aby tego rodzaju sytuacje były zgłaszane na Policję oraz do sztabu. Choć jak przekazała nam jedna z mieszkanek działo się też i trochę inaczej.

- Odebraliśmy z mężem cztery takie duże folie do powieszenia u nas na ogrodzeniu. Nauczona doświadczeniem, oznaczyłam je z tyłu. Oznaczyłam, bo już kiedyś nam pokradli, a potem to się znalazło znalezisko. I teraz też tak było. Że ktoś w nocy odczepił te plakaty i przyczepił kilka ulic dalej, akurat u osoby, która nie chciała żadnych plakatów mieć na swoim płocie. Wiem też od sąsiadki, że jej też ukradli i powiesili tam, gdzie wieszać nie można, żeby później pewnie skarżyć się do mediów, że Duda rozwiesza swoje plakaty w niedozwolonych miejscach. To jest dopiero perfidia – napisała do nas Pani Ewa z osiedla Wygoda.

Kontaktowało się z naszą redakcją także kilka osób w sprawie nie tyle kradzieży, co przede wszystkim niszczenia banerów Rafała Trzaskowskiego. W tym przypadku były to głównie uszkodzenia w formie cięć lub domalowywania różnych rzeczy na już wiszącym banerze. Z innych sztabów tego rodzaju zgłoszenia do nas nie dotarły. Co nie znaczy, że ich nie było.

Wszystkim, którzy uznają z jakiegoś powodu, że niszczenie, zamalowywanie lub kradzież banerów pomoże komuś głosy odebrać, a komuś dodać, przypominamy, że najbardziej to może przysporzyć kłopotów tym, którzy to robią. W okresie wyborczym wszelkie materiały wyborcze podlegają ochronie, a ich kradzież lub niszczenie może skończyć się wysokim mandatem lub nawet pobytem w odosobnieniu przed kilka miesięcy do nawet kilku lat.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: HD.)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do