Reklama

Walka poddana w I rundzie



Z faux pas prezydenta Truskolaskiego można by nakręcić wieloodcinkowy serial. Jeszcze dłuższa byłaby lista spraw, za które można Truskolaskiego punktować. Zachodzę w głowę i nie mogę zrozumieć, dlaczego sześciu dżentelmentów, którzy weszli na ring, aby skrzyżować rękawice w walce o fotel przy Słonimskiej, poddaje się walkowerem?

Zgodnie z decyzją sztabu Komitetu Truskolaskiego, kampania obraca się wokół spraw bezrobocia i exodusu młodych. Spraw na tyle ogólnych, że nie narzucających ani prezydentowi, ani jego konkurentom, choćby muśnięcia konkretu. Truskolaski mówi, że to przez kryzys, że to niezależne od niego, że teraz na pewno się postara. A wszystko to przy żenującym milczeniu pozostałych kandydatów.

Pasywna gra dysponującego ogromnym budżetem Jana Dobrzyńskiego zastanawia najbardziej. Sondaże dają PiS-owi w mieście około 30% głosów twardego, wiernego elektoratu. Otwiera to Dobrzyńskiemu drogę do drugiej tury. Jeżeli nawet do niej dojdzie, bez zmiany retoryki zwycięstwo jest wątpliwe. Kiedy obserwuję "działania" kandydata PiS w tej kampanii, mam wrażenie, że myśli on już o ciepłym fotelu w sejmiku województwa, gdzie będzie mógł obsadzić stanowiskami harujących na niego od świtu do nocy młodych działaczy partyjnych i pozapartyjnych.

Pozostali kandydaci - na własne życzenie - przyjęli rolę milczących paprotek przy stołach rozlicznych debat. Pogodzili się z nieuchronną porażką. Przegapili moment, w którym mogliby skoczyć Truskolaskiemu do gardła i wysysać z niego ogromne poparcie, którym cieszy się w mieście. W tym momencie wszyscy bez wyjątku pracują już tylko na konto Dobrzyńskiego, a konkretnie - na konto niknących szans PiS na drugą turę wyborów. Te ciułane przez nich głosy uszczuplą o ułamek procenta dystans między Truskolaskim a Dobrzyńskim.

Dla postronnego obserwatora jest jasne, że prezydent Truskolaski, startując przecież z trudnej pozycji, prowadzi najbardziej skuteczną i najbardziej rozumną, najbardziej wyrachowaną kampanię. Zdaje sobie sprawę z własnych błędów i porażek, o czym świadczy właśnie to, że w kampanii się je pomija. Mówi się natomiast o tym, co tysiące białostoczan może cieszyć: o drogach, o rynku, o stadionie, o autobusach. Nie mówi się - dzięki zręczności Truskolaskiego - o niszczeniu zabytków Białegostoku, o macoszym traktowaniu pieszych, organizacji pozarządowych i ludzi kultury. A wystarczyłyby przecież nawet te cztery tematy, aby zbudować spójną, konkretną i nie tylko krytyczną, ale i konstruktywną kampanię.

Pretendenci poddali walkę w I rundzie, a konkurent stoi z opuszczoną gardą. Taka sytuacja.

(Radek Oryszczyszyn/ Foto: WK.)
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Ja - niezalogowany 2014-11-08 04:21:51

    a gdzie wtym miescie koncerty jakies powazne sa?

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Michał S. - niezalogowany 2014-11-07 20:08:39

    Bzdury.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Anka - niezalogowany 2014-11-07 20:00:14

    Bzdura kto wam to pisze?

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do