
Na poniedziałkowej sesji Rady Miasta radni rozpatrywali przystąpienie do Zintegrowanego Planu Inwestycyjnego dla działki położonej między ulicą Sienkiewicza a stawem położonym przy ulicach Podleśnej i Mickiewicza. Radni KO dotąd popierający wniosek inwestora, widząc poziom emocji na sesji, zdecydowali się zwrócić wniosek do inwestora. Tyle, że już w czwartek mieszkańcy zaalarmowali, że w czwartek pojawili się robotnicy wycinający drzewa nad brzegiem stawu.
Ruszyła wycinka drzew?
Przyjęcie ZPI otwierałoby możliwość powstania w tym miejscu 12 piętrowego budynku podczas, gdy plany przyjęte przez urbanistów zakładały tam niską zabudowę usługową i rekreacyjne tereny zielone. Na obrady przyszło kilkudziesięciu mieszkańców z okolicy stawów Mickiewicza. I o ile doszło do zwrócenia wniosku do inwestora i w poniedziałek mieszkańcy nie kryli ulgi ale i obaw, bo decyzja nie kończy sprawy to w czwartek zaczęli informować w internecie o osobach karczujących drzewa i krzewy przy brzegu stawu. Wywołało to zdenerwowanie wielu osób, które uznały, że poniedziałkowa decyzja radnych była tylko zmyłką. Zwłaszcza, że po sesji radni Koalicji nie kryli, że nadal sprzyjają planom dewelopera.
- Nic nie wiem o robotach nad stawem co nie znaczy, że nic o tym nie wie urząd. Proszę wysłać pytania mailem to sprawdźmy - odpowiedziała lakonicznie Urszula Boublej, rzecznik prasowy białostockiego Urzędu Miejskiego.
Do momentu opublikowania materiału nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi.
W telegraficznym skrócie: inwestor, który zakupił nieruchomość czyli Eurofirma Nieruchomości zwróciła się z wnioskiem do białostockiego magistratu, aby rozpocząć procedurę umożliwiającą im postawienie tam budynków o wysokości 35 metrów. Deweloper chciałby też, aby budynek mógł mieć kilka kondygnacji podziemnych garaży i wiele mieszkań o niewielkim metrażu. Tyle, że kilkaset metrów od stawu miała być niewysoka zabudowa o charakterze usługowym, a dodatkowo okolice stawu zrewitalizowano kosztem ponad miliona złotych. Dodatkowo jeszcze sam zbiornik wodny również został sporym kosztem odnowiony jak i cała linia brzegowa. W efekcie w centrum miasta powstały fajne tereny zielone, z których chętnie korzystają mieszkańcy. Zbudowanie wielkiej budowli z podziemnymi kondygnacjami zagroziłoby dalszemu istnieniu stawu.
- Jesteśmy oburzeni, bo zaczynamy być dzieleni. Niektórzy radni opowiadają, że ten protest to dzieło kilkuset mieszkańców okolicznych bloków. A przeciw tej budowie jest całe osiedle! - powiedział nam jeden z mieszkańców.
Platformo: spójrz w oczy mieszkańców
Mieszkańcy o planach inwestora dowiedzieli się przypadkiem i natychmiast zaczęli protestować. Wybrali się na komisję infrastruktury i planowania przestrzennego Rady Miasta, ale nie przekonali jej członków. Radni PO, którzy mają tam większość poparli pomysł tworzenia Zintegrowanego Planu Inwestycji według wniosku Eurofirma Nieruchomości.
- Wszyscy jesteśmy przeciwko budowie tego wieżowca, który jest projektowany obok nas. Taki budynek sparaliżuje komunikację na ulicy Mickiewicza. Wiele osób budowało tu domy, kupowało mieszkania i nic nie wiedziało o planach zbudowania wieżowca. Zwłaszcza, że w studium dopuszczone są całkiem inne opcje: budynki do 10 metrów i lokale usługowe. Były opinie geologów, ze strony ochrony środowiska na „nie”. Dlatego bank jest tylko wysoki do 10 metrów. - mówili mieszkańcy
Trzej białostoczanie, którzy odczytali petycję do radnych w czasie sesji zwrócili też uwagę, że zintegrowany plan inwestycyjny musi być zgodny ze studium uwarunkowań i kierunków rozwoju.
Po odczytaniu petycji radny PiS Bartosz Stasiak zaproponował ogłoszenie pięciominutowej przerwy.
- W piątek mieszkańcy zaprosili wszystkich radnych na spotkanie, ale było tylko dwoje. Proponuję aby radni PO, którzy popierają ten wniosek w przerwie podeszli do mieszkańców, spojrzeli im w oczy i wyjaśnili dlaczego nie chcą słuchać tego czego oczekują - zaproponował radny.
Mieszkańcy wprawdzie wcześniej wysłali list otwarty do radnych i zyskali wielu zwolenników swoich racji (w tym
Kolorek, czyli Karol Stefanowicz znany jako Turysta z Podlasia), ale nagrodzili wniosek radnego oklaskami. Nieoczekiwanie szefowa Rady Miasta Katarzyna Jamróz (PO) podeszła do mównicy i ogłosiła, że radni PO wnioskują o odesłanie wniosku do inwestora.
Wygrana czy tylko rozejm?
Mieszkańcy opuszczając sesję nie kryli ulgi, chociaż część z nich wskazywała, że to nie jest jeszcze koniec całej sprawy. Radny Marek Tyszkiewicz, którego zapytaliśmy o przyczyny zmiany zdania odparł, że... zdania nie zmienił. Dodał, że w poniedziałek było za wiele emocji obecnych na sesji mieszkańców i należy sprawę odłożyć. Stwierdził, że autorzy petycji są w błędzie i teraz jest czas na edukację protestujących, aby zmienili zdanie.
Ostateczna przyszłość terenu ciągle jest otwarta. Projekt odesłany do wnioskodawcy może za chwilę wrócić z kosmetycznymi poprawkami. A rządząca większość w Radzie Miasta wcale nie została przekonana argumentami mieszkańców. Dlatego spodziewamy się, że sprawa będzie miała ciąg dalszy.
Przemysław Sarosiek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie