Takie rzeczy tylko w Chinach. Niejaki Tang Lei, wypiwszy sobie kilka głębszych postanowił sięgnąć po cudze. Rozwój wypadków był cokolwiek zaskakujący.
Bowiem okazało się, że włamał się do mieszkania akurat przez okno prowadzące do pokoju dziesięcioletniej dziewczynki. Osłupiał. Tymczasem małą wybudziła się i wielce zdziwiona spytała, kim Lei jest i co robi w jej pokoju. Mężczyzna, nie chcąc za żadne skarby świata przyznać się przed nią, że wlazł tam ograbić jej dom, a będąc - przypominamy - pod wpływem, powiedział, że jest Supermanem.
Rezolutna dziewczynka powiedziała "sprawdzam!", a właściwie zasugerowała, że jeśli Lei nie udowodni jej za chwilę że naprawdę jest Człowiekiem ze Stali, zacznie krzyczeć.
- Kiedy tak postawiła sprawę, nie miałem wyjścia - mówił mężczyzna. - Rozebrałem się do majtek, żeby choć trochę przypominać Supermana i wyskoczyłem przez okno.
Nie chciał rzucić się w dół. Miał w planach doskoczyć do pobliskiego, położonego piętro niżej dachu. Alkohol zaburzył jednak jego ocenę odległości i dach okazał się być dalej, niż Lei sądził. Mężczyzna zaliczył długi upadek z piątego piętra, a przed śmiercią uratowały go gałęzie rosnących nieopodal drzew. Tym niemniej, poharatany, musiał zostać przewieziony do szpitala.
To, że nie chciał zawieść dziewczynki, może i jakoś pozytywnie o nim świadczy. Ciekawe tylko, co pomyśleli sobie sąsiedzi z dołu, jeśli - przypadkiem - wyglądali za okno i właśnie przeleciał przy nim facet w samych gaciach.
(Huffington Post/Mateusz Kos/ Foto: Flickr.com/ San Diego Shooter)
Komentarze opinie