Gubisz telefon. Następnego dnia kupujesz nowy. Osiem miesięcy później dzwonią z Japonii, że znaleźli ten zagubiony. Można? Można.
Przekonał się o tym 54-letni farmer z Oklahomy, Kevin Whitney. Podczas rozładunku zboża do wielkiego silosu, z kieszeni jego koszuli wyślizgnął się telefon. Szybko pokryło go wysypujące się zboże. A tego było tyle, że pan Whitney zrazu postradał wszelką nadzieję odzyskania go. Następnego dnia kupił sobie nowego smartphone"a, a o zagubionym zapomniał. Tymczasem...
Jak bywało w kreskówkach wytwórni filmów animowanych w Bielsko Białej, przedmiot rozpoczął samodzielne, dalekie wycieczki. Najpierw z Oklahomy do Arkansas i Mississipi, potem do Luizjany, a stamtąd wraz z dużym transportem zboża na japońską wyspę Hokkaido. Tam, jakimś cudem, został odnaleziony. Po naładowaniu i włączeniu telefonu bez większego problemu znaleziono właściciela.
- To nie pierwszy raz, kiedy znajdujemy w zbożu telefon. Odsyłamy je właścicielom. Bo może telefon to nie majątek, ale kiedy go gubimy często przepada nam dużo ważnych danych, kontaktów i notatek. A to bywa frustrujące - mówił znalazca telefonu, manager doku zbożwego korporacji Zen-Noh, Eric Slater.
Zguba wróciła do farmera. Ponoć jest w idealnym stanie, przez całą drogę nie doznała najmniejszego uszczerbku. Obecnie cieszy się zasłużoną emeryturą na domowym biurku.
Komentarze opinie