Reklama

3 zł za godzinę? Duda: Dla wielu instytucji publicznych liczą się wyłącznie jak najniższe koszty



Nie jest dobrze. Instytucje publiczne, które powinny dawać przykład dobrych praktyk, często podpisując umowy z firmami zewnętrznymi, na przykład sprzątającymi ich obiekty, kierują się wyłącznie niską ceną. W efekcie doprowadza to do sytuacji, że z pracownikami zawierane są umowy cywilnoprawne, otrzymują oni głodowe stawki, a ich czas pracy znacznie przekracza liczbę godzin tych, którzy są zatrudniani na etatach. Tak w skrócie ocenia Katarzyna Duda (na zdj. z prawej), autorka raportu Ośrodka Myśli Społecznej im. F. Lassalle"a pt. "Outsourcing usług ochrony oraz utrzymania czystości w instytucjach publicznych: wpływ publicznego dyktatu najniższej ceny usług na warunki zatrudnienia pracowników przez podmioty prywatne”.

Przedstawiciele Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Inicjatywa Pracownicza przekonują, że dużo instytucji publicznych nie stosuje tzw. klauzul społecznych. A to pozwoliłoby w większym stopniu chronić pracownikom i ograniczyłoby nadużycia ze strony zatrudniających ich przedsiębiorców.

- Przedstawiona przez nas tydzień temu sprawa spółki "Jest Czysto Polska Sp. z o.o.", zatrudniającej sprzątaczki w Sądzie Rejonowym w Białymstoku, nie jest jedynym tego przejawem. 25 kwietnia rada miejska podjęła uchwałę dotyczącą dofinansowania prywatnych przedszkoli w celu zapewnienia odpowiedniej ilości miejsc, również nie znalazły się tam żadne zapisy zabezpieczające prawa pracowników podmiotów, które mogą stanąć do przetargu - tłumaczy Sara Kubiak z prezydium Białostockiej Komisji Środowiskowej IP. - Realizacja ważnych celów społecznych jest istotą działania instytucji, takich jak sądy, szkoły czy urzędy i, naszym zdaniem, wymaganie od nich odpowiedzialności za byt niższego personelu jest ściśle powiązane z realizacją tych celów. Nadgodziny, wyśrubowane normy i rażąco niskie stawki, a nawet działania niezgodne z prawem zdarzają się bardzo często w firmach, którym zlecono usługi techniczne.



Raport pokazuje, że stawki potrafią być tak niskie, że ochroniarze i sprzątaczki dla zapewnienia sobie dochodu pozwalającego na przeżycie przepracowują nawet 300 godzin w miesiącu. W Polsce odsetek biednych pracujących stale rośnie i wynosi około 1/7 ogólnej liczby zatrudnionych (wg IPS UW). Z tego 7% to pracujący na podstawie kodeksu pracy i aż 25% wykonujący usługi na podstawie umów cywilno - prawnych.

Katarzyna Duda wyjaśnia, że badając warunki pracy w instytucjach publicznych pytano, na jakich zasadach odbywa się współpraca z zewnętrznymi podmiotami. Przede wszystkim: czy wymagają od nich zatrudnienia pracowników na podstawie umów o pracę i co się dzieje, jeśli pracownicy na takich umowach nie są zatrudniani. Okazało się, że znaczna część instytucji publicznych w całej Polsce nie stosuje klauzul propracowniczych, a więc wymusza na firmach konkurencję niskimi stawkami pracy. Przedsiębiorstwa dostosowują się do tych wymogów i drastycznie zaniżają koszty usług. W efekcie pracownicy pracują za 3 - 4 zł za godzinę.

- Muszą pracować zatem po kilkaset godzin w miesiącu. Nasz rekordzista przepracował na jednym dyżurze 165 godzin, a w miesiącu 520. Przy takich stawkach ludzie muszą przepracowywać tyle, co na dwóch, a nawet trzech etatach. Instytucje publiczne doskonale zdają sobie sprawę z tego, na jakich warunkach firmy zewnętrzne zatrudniają pracowników. W zamówieniach publicznych mamy do czynienia z państwową dyktaturą niskich kosztów pracy - mówi nam autorka raportu. - Jest to problem ogólnopolski.

Zdaniem Katarzyny Rakowskiej (na zdj. z lewej) z Komisji Zatrudnionych w Instytucjach Pozarządowych OZZ IP nowe formy zatrudnienia, jak outsourcing, służą nie tylko zmniejszaniu ceny usług kontraktowanych przez instytucje publiczne, ale też osłabianiu siły pracowników. A ci borykają się z wieloma problemami: brakiem umów, nieznanym pracodawcą, gdy jego siedziba znajduje się w innym mieście czy kraju. Przez to często nie wiadomo, do kogo kierować postulaty i żądania płacowe.

(Piotr Walczak)
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Merzok - niezalogowany 2016-05-05 22:27:33

    Chcieli kapitalizmu, to teraz mają swoją "wolność". Pracodawcy (a może raczej pracobiorcy) to jedno, ale kto normalny godzi się na pracę za 3 zł... 5 zł, 7 zł, 8 zł na godzinę? Dopóki znajdą się chętni, dopóty firmy nie zaczną proponować normalnych stawek, bo zawsze ktoś wybierze życie niewolnika niż zdechnięcie z głodu, szukanie alternatyw (już na zbieraniu złomu i grzebaniu w śmieciach można więcej zarobić!!!) czy wyjazd zarobkowy za granicę, nawet przez biuro pracy. To także pracownicy degenerują rynek pracy, godząc się na takie warunki.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do