Na portalu forsal.pl w poniedziałek opublikowany został materiał, z którego wynika, że Białystok nam „urósł” liczebnie. Pokusiliśmy się o sprawdzenie tego faktu w odniesieniu do osób, które aktywnie uczestniczą na rynku nieruchomości. I wyszło nam nieco inaczej.
Nie ulega wątpliwości, że do Białegostoku przeprowadza się sporo osób, głównie z gmin ościennych oraz innych, mniejszych miast województwa podlaskiego. Wystarczy popatrzeć jak bardzo wyludniło się Grajewo lub Mońki, by zrozumieć, że ci ludzie raptem nie umarli, ale przeprowadzili się gdzie indziej. Część z nich mieszka w Białymstoku. O znacznej części, nawet z tych przyjezdnych, można już mówić w czasie przeszłym, bowiem i oni musieli wyjechać z Białegostoku w poszukiwaniu lepszych warunków do życia.
- Przeprowadziłem się z Grajewa do Białegostoku. Mieszkałem z żoną kilka lat, ale kiedy straciła pracę, sam nie dałem rady utrzymać siebie, jej i naszej córki. Rok temu znów przeprowadziliśmy się, tym razem do Wrocławia. Ale mieszkania nie sprzedaliśmy, nie zmieniliśmy też miejsca zameldowania, bo nie wiem jak długo będziemy we Wrocławiu. Chciałbym kiedyś wrócić do Białegostoku – mówi Tomasz Sidorowski.
Takich osób z pewnością jest więcej. Ale my postanowiliśmy popytać u bardziej doświadczonych, by dowiedzieć się, jak to jest z mieszkańcami naszego miasta. Wystarczyło zadzwonić do kilku agencji pośredniczących w obrocie nieruchomościami, by dowiedzieć się, że rzeczy zupełnie oczywistych. W teorii mieszkańców jest niemało, a w praktyce, mają kłopoty ze sprzedażą nieruchomości. Do czasu zakończenia transakcji są traktowani tak, jakby nadal tu mieszkali. Choć od dawna ich tu już nie ma.
- Mamy w tej chwili dużo więcej mieszkań do sprzedaży niż nawet rok temu. W dużym stopniu zależy to od kredytów. Część osób zamienia mieszkania większe na mniejsze i odwrotnie, ale sporo z nich chce je sprzedać, bo wyjeżdża z Białegostoku – informuje M2 Home Biuro Nieruchomości.
- Na pewno w tej chwili jest więcej chętnych do sprzedania niż do kupienia mieszkania. U każdego powód jest inny. Zamiana mieszkania, przeprowadzki, wyjazd z Białegostoku – podaje Wschodnia Agencja Nieruchomości.
- Mamy w tej chwili więcej ofert do sprzedaży mieszkania niż jeszcze kilka lat temu. Wynika to głównie z zastoju na rynku nieruchomości. Jest mały popyt na mieszkania z rynku wtórnego. Ludzie sprzedają nieruchomości z różnych powodów, np. zamieniają większe na mniejsze, rozwodzą się i wyjeżdżają stąd – dowiedzieliśmy się z biurze nieruchomości Dominium.
- Mamy bardzo dużo ofert atrakcyjnych mieszkań – informuje Agema Nieruchomości. – Nie pytamy klientów o powody sprzedaży, ale mogę powiedzieć, że więcej jest tych, którzy chcą mieszkania sprzedać niż tych, którzy chcą kupić.
Można założyć, że gdyby Białystok tak świetnie się rozwijał popyt na mieszkania wyglądałby inaczej. W odniesieniu do publikacji w forsal.pl warto by było zapytać czy wzięto pod uwagę fakt, że kilka lat temu przyłączono do Białegostoku okoliczne gminy, które dziś już znajdują się w granicach administracyjnych naszego miasta.
Komentarze opinie