Wygląda na to, że niektórzy dyrektorzy szkół w Białymstoku będą mieli poważny problem. Utworzyli klasy sportowe, ale dzieci nie mają przeprowadzonych badań sprawnościowych. Mało tego, takich badań mieć nie będą, bo nie chcą się uczyć w klasach sportowych. I ich rodzice także nie chcą, aby dzieci uczyły się w klasach sportowych.
Pod koniec października informowaliśmy o problemie jaki się pojawił zaraz po rozpoczęciu bieżącego roku szkolnego. Urząd Miasta z Departamentem Edukacji zapewne problemu nie widzą, sądząc po dotychczasowych tłumaczeniach. Ale problem jest i to poważny. Nie wiadomo, czym się skończy. W zasadzie – powinien się skończyć dyscyplinarnym zwolnieniem dyrektorów szkół, którzy nie dopilnowali swoich obowiązków. Identycznie powinna się także zakończyć kariera szefowej departamentu edukacji, która pozwoliła na ten stan rzeczy.
„Rekrutację do oddziałów sportowych przeprowadza komisja rekrutacyjna powołana przez dyrektora szkoły. Terminy testów sprawnościowych są ustalane indywidualnie przez szkoły. Testy muszą się odbyć przed zakończeniem rekrutacji. Testy sprawnościowe są również przeprowadzane dla kandydatów, którzy zgłoszą się do szkoły w trakcie roku szkolnego. Ponadto nauczyciele wychowania fizycznego mogą przeprowadzić testy dla uczniów oddziałów sportowych/ogólnych w celu zbadania poziomu kondycji fizycznej” – wyjaśnił jeszcze w październiku Komisji Edukacji w Radzie Miasta Rafał Rudnicki, zastępca prezydenta odpowiedzialny za oświatę w Białymstoku.
Tak się składa, że w niektórych szkołach nie zostały przeprowadzone testy sprawnościowe, choć dzieci uczą się w klasach sportowych. Nawet te, które w ogóle nie mają żadnych predyspozycji ku temu. Rodzice podjęli walkę z dyrekcją o klasy normalne, ale wydaje się, że są bez szans. A przynajmniej szkoły, w których dzieci siłą wcielono do klas sportowych bez stosownych badań, zmuszają teraz rodziców do dostarczenia zaświadczenia lekarskiego, mającego potwierdzać, że dziecko może uczyć się z dodatkowymi godzinami zajęć sportowych.
- Kiedy zapisywałam córkę do szkoły, na długo przed wakacjami, nie było mowy o sportowej klasie. Teraz naciskają, żeby robić badania lekarskie. A ja nie chcę, bo to 6 godzin lekcyjnych więcej plus zawody i turnieje – mówi naszej redakcji jedna z mam, której córka uczęszcza do szkoły podstawowej nr 38 przy ulicy Porzeczkowej.
Kobieta nie jest jedynym rodzicem w szkole, który znalazł się w takiej sytuacji. W tej szkole jest więcej rodziców, którzy muszą biegać po zaświadczenia i to już ponad dwa miesiące po rozpoczęciu roku szkolnego. Niektórzy dali się przekonać dla świętego spokoju, ponieważ telefony ze szkoły były męczące. Inni, jak nasza rozmówczyni, nie ma zamiaru poddawać się szantażowi. Twierdzi, że placówka zaniedbała swoje obowiązki i teraz próbuje swoje zaniedbania przerzucić na rodziców.
Problem wypłynął około miesiąca temu, kiedy do radnych zaczęli się zgłaszać rodzice zdumieni tym, że dziecko zostało zapisane do klasy sportowej, bez ich wiedzy i zgody. Mało tego, szkoła nie pofatygowała się, aby właściwie przeprowadzić rekrutację, o której wspominał w piśmie Rafał Rudnicki, zastępca prezydenta Białegostoku. Kiedy temat wypłynął szefowa departamentu razem z zastępcą prezydenta odpowiedzialnym za edukację, nabrali wody w usta. Pismo, które trafiło do radnych w odpowiedzi i które zacytowaliśmy wyżej, nie wyjaśnia i przede wszystkim nie załatwia sprawy.
- W szkole miała być klasa zwykła i druga sportowa. Nazbierało się jednak dzieci na jedną klasę i powstała o profilu sportowym. Ale mówiono nam, że można było napisać podanie, żeby dziecko miało 4 godziny wf, a nie 10. I tak zrobiłam. Teraz dowiaduję się, że klasa od nowego roku szkolnego będzie tylko sportowa, a normalnej w szkole nie ma. Dodam, że szkoła nie jest sportowa – mówi naszej redakcji mama uczennicy ze szkoły podstawowej nr 38 na Dziesięcinach.
- Mój syn został siłą wcielony do sportowej klasy, bez mojej wiedzy i zgody. Teraz na dodatek wydzwaniają do mnie ze szkoły, że mam przynieść badania lekarskie, że może uczyć się w klasie sportowej. A ja nie chcę, żeby on chodził do klasy sportowej. Nie wyrażałam na to zgody i nie mam zamiaru dostarczać żadnych badań. Tym bardziej, że dziecko często choruje i poza tym nie ma żadnych predyspozycji w tym kierunku. Nie lubi sportu i już. Chyba ma takie prawo? Chociaż sądząc po decyzji szkoły, ani dziecko, ani rodzic nie może decydować, ani nawet wiedzieć, co jest dla niego dobre. To skandal i tego tak nie zostawię – to już słowa innej z mam, tym razem ze szkoły podstawowej nr 47 przy ulicy Palmowej w Białymstoku.
Rodzice mają zamiar poszukać jeszcze innych rodziców z innych białostockich szkół, którzy znaleźli się w identycznej sytuacji i wspólnie napisać pismo do Kuratorium Oświaty. Uważają, że taka sytuacja jest niedopuszczalna. My natomiast sprawdziliśmy jak wygląda to z pozycji szkoły. Okazuje się, że kiedy nie wiadomo o co chodzi, to jak zwykle wiadomo o co chodzi. O pieniądze. Szkoły, które posiadają klasy sportowe, otrzymują zwyczajnie wyższą subwencję na swoją działalność. Mało tego, część nauczycieli pożegnałaby się z zatrudnieniem, gdyby na siłę nie tworzono klas sportowych. Dzięki temu nauczyciele w-f mają więcej godzin i albo utrzymali swoje zatrudnienie, albo wręcz szkoła zatrudniła nowych wuefistów. W innych jeszcze przypadkach, nauczyciele mają dodatkowe godziny i dodatkowe wynagrodzenie.
- Z mojej wiedzy wynika, że są dzieci, które tych testów nie przeszły, rodzice zgody nie wyrazili, a klasa sportowa funkcjonuje – mówiła w październiku radna Agnieszka Rzeszewska, kierująca Komisją Edukacji do szefowej Departamentu Edukacji w Urzędzie Miejskim i do zastępcy prezydenta Białegostoku, odpowiedzialnego za edukację.
My tę wiedzę możemy uzupełnić o opinię rodziców, którzy z nami się w tej sprawie kontaktowali. Wystarczy, że członkowie Komisji Edukacji przejdą się do szkoły podstawowej nr 38 oraz 47 i poproszą o wykaz zaświadczeń lekarskich, które szkoły powinny posiadać jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego. Wszystko co później należy zrobić, to już tylko wyciągnąć konsekwencje od osób odpowiedzialnych za zaniedbania. Niewykluczone, że takich szkół, które postąpiły niezgodnie z prawem, w Białymstoku jest o wiele więcej.
- Dyrekcja w piątek na zebraniu powiedziała, że w przeciągu 2 tygodni mamy zrobić badania w przychodni sportowej. Chyba im się mocno pod nogami pali, skoro tak naciskają. Niech naciskają, badań nie zrobię, bo zapisywałam córkę do normalnej klasy – dodaje nasza rozmówczyni.
W tej sytuacji zamiast szkoła na rodziców, to już radni powinni nacisnąć na dyrekcje szkół i departamentu edukacji. Sprawą na pewno powinno się również zainteresować Podlaskie Kuratorium Oświaty.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: bialystok.pl)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
moja córka przeszła takie testy do klasy sportowej i choć miała bardzo dobre wyniki to sie do niej nie dostała bo szkoła nastawiona na piłkę siatkowa i córka jest zbyt niska .Trafiła do normalnej klasy a na wf się nudzi bo jwyróznia sie od innych te testy to tylko formalność ,że były
Klasa w SP 38 była tworzona od początku, były dyrektor obiecywał stworzenie dwóch klas ale nie było dużego naboru i została stworzona jedna klasa, klasa sportowa. Jak rodzice chcieli aby ich dziecko miało standardową ilość zajęć z W-Fu to wcale nie musieli przenosić ich do tej szkoły. Od samego początku roku było wiadomo że będzie to klasa sportowa. Testy sprawnościowe zostały przeprowadzone przed przyjęciem do klasy. Dlaczego dzieci osób które chcą uczęszczać do klasy sportowej maja cierpieć?? Nie było przymusu przenoszenia dziecka do tej szkoły!!! Rodzic dziecka z SP 38 który che klasy sportowej
Klasa w SP 38 była tworzona od początku, były dyrektor obiecywał stworzenie dwóch klas ale nie było dużego naboru i została stworzona jedna klasa, klasa sportowa. Jak rodzice chcieli aby ich dziecko miało standardową ilość zajęć z W-Fu to wcale nie musieli przenosić ich do tej szkoły. Od samego początku roku było wiadomo że będzie to klasa sportowa. Testy sprawnościowe zostały przeprowadzone przed przyjęciem do klasy. Dlaczego dzieci osób które chcą uczęszczać do klasy sportowej maja cierpieć?? Nie było przymusu przenoszenia dziecka do tej szkoły!!! Rodzic dziecka z SP 38 który chce klasy sportowej
TO ZE TESTY ZOSTALY PRZEPROWADZONE TO DLA DZIECI CHETNYCH DO KLASY SPORTOWEJ...MOJE DZIECKO NIE PRZECHODZILO ZADNYCH TESTOW SPRAWNOSCIOWYCH PONIEWAZ MIALA BYC W NORMALNEJ KLASIE...NA POCZATKU ROKU DOWIEDZIELISMY SIE ZE JEST W KLASIE SPORTOWEJ...A TO ZE CHCIALAM ABY MOJE DZIECKO CHODZILO DO PORZADNEJ SZKOLY TO CHYBA WYRAZ TEGO ZE ZAUFALAM PEDAGOGOM I DYREKCJI TEJ SZKOLY
Nieprawda, że klasa od początku miała być sportowa. Wielu rodziców było zaskoczonych przychodząc 4 września na rozpoczęcie roku szkolnego i dowiadując się o tym. Nikt im nie powiedział przy rekrutacji, że będzie to klasa sportowa i proszę nie pisać kłamstw. Gdyby było wiadomo o tym od początku, klasy w ogóle by nie było, bo rodzice zostawiliby dzieci w poprzedniej szkole. Obiecywano nam gruszki na wierzbie i niech obecna dyrektorka nie mówi, że to obiecanki poprzedniego dyrektora i nic o nich nie wie, bo zawsze była obecna podczas jego spotkań z rodzicami.
A testy w czerwcu były robione dla chętnych, którzy ewentualnie chcieliby żeby ich dzieci były w drugiej, równoległej klasie i to właśnie o profilu sportowym. Jedna miała być zwykła. Skoro część rodziców nie przyprowadziła dzieci na testy w czerwcu, to dlaczego nie poinformowano ich o tym, że to klasa sportowa i żeby zostali w poprzedniej szkole zamiast przenosić tutaj dzieci? Taka jest prawda, że wszyscy zostaliśmy nabici w butelkę, rodzice dzieci chcących być w klasie sportowej i tych, którzy nie chcieli. Powstało takie nie wiadomo co - ni pies ni wydra. Teraz dyrekcja niech główkuje, co z tym fantem zrobić, skoro narobiła bałaganu.
SP 38 mamiło wszystkich, chciało kraść dzieci z innych szkół. Obiecywało gruszki na wierzbie.Teraz: ciągle coś nie tak... nic nie wychodzi, patologiczne zjawiska, z lupą szukać zadowolonego ucznia bądź rodzica. Jeszcze przed reformą ta szkoła MIAŁA BYĆ WYGASZANA
Proponuję aby ani redaktor zapytała najpierw inne strony, a potem smarowała artykuł na prośbę wiecznie niezadowolonych rodziców. Naprawdę nie macie już o czym pisać? Niektórzy rodzice, choćby nawet dostali przysłowiowe gruszki na tej wierzbie to i tak znaleźli by powód do narzekań. Ten typ tak ma i już. Rodzicu jeśli nie podoba ci się szkoła to cóż, zawsze można zmienić. Szkół w mieście dużo. Mojemu dziecku się podoba i bardzo chętnie ćwiczy, może temu że od najmłodszych lat uczyliśmy je aktywności a nie siedzenia w domu z komputerem.
Jaki portal taki artykuł. ŻAL. Proponuję zacząć sprawdzać wiarygodność informacji, bo kariery na nierzetelności raczej zrobić się nie da pani redaktor.
Tak to jest jak dyrektorka wsadzona na stołek jest osobą niekompetentną, ale za z klucza zwiazkowo- partyjnego
Ktosiu i gościu, przynajmniej byś pisał z innego urządzenia. Głupio i kompletnie niewiarygodnie wygląda to samo IP, zresztą widniejące nie tylko pod tym artykułem. Niestety, internet nie jest aż tak anonimowy jakby się wydawało, co? Żeby takie mechanizmy ogarnąć trzeba jednak mieć coś w głowie, a nie tylko plecy w odpowiednim miejscu :)
Bardzo dziękuję pani redaktor za cenne uwagi. Ups...naprawdę nie wiedziałem że można to sprawdzić...co za czasy.... A tak serio, czy obraziłem panią w swoich komentarzach, tak jak pani mnie w swoim? Krytykować innych jest łatwo, gorzej ta krytykę znosić, prawda?
Krytyka mnie za podanie faktów? A co? Nie pasują do teorii? Bywa i tak. Wtedy właśnie pojawia się krytyka nie związana z tematem artykułu. Dodam jeszcze, że jak już się wchodzi na moje podwórko, to najpierw trzeba buty powycierać i otrzepać ze słomy, bo wyłazi mocno i wówczas widać IP. Jest bałagan w oświacie i to gruby. To tylko wycinek tego, o czym będę jeszcze pisała. A jak fakty znów będą nie pasować do teorii, można na przykład zacząć pisać pamiętnik ze swoimi przemyśleniami odnośnie mnie, która takie brudy wyciąga na światło dzienne. Sorry, taki mam zwód
Pani Agnieszko szkoda że trzyma Pani jedną stronę a nie idąc za swoim dziennikarskim zawodem nie dochodzi prawdy. Kilka faktów - jest klasa sportowa stworzona przez byłego dyrektora (miały być dwie ale było za mało chętnych), obecna Pani dyrektor była wtedy v-ce, przydział do klas tworzy dyrektor (a nie v-ce)- a w związku z tym iż musiało to zostać zrobione do końca sierpnia to chyba wiadomo kto to zrobił. - przepis na który się wszyscy powołują obowiązuje od 1 września 2017 r. a informacje o jego powstaniu były już wiadome wcześniej - czyli też wiadomo kto zaniedbał tej sprawy, albo może prościej nie dopełnił swoich obowiązków (ciężko się dziwić były to ostatnie dni na "stołku" dyrektora - więc .... tu proszę sobie już dodać czemu nie mi to komentować - zapytała Pani czemu tak postąpił?) - klasa jest jedna i od początku była mowa iż będzie to klasa sportowa - było to chociażby widać po ilości godzin w-f, natomiast jak Pani rozmówczyni "obudziła się" dopiero w listopadzie to proszę zapytać jej czemu tak późno? - na zebraniu nie było nacisków, zostaliśmy poinformowani o zrobieniu badań w celu sprawdzenia przeciwwskazań zdrowotnych (lub też ich braku), ponadto od samego początku było mówione, że rodzic może zwolnić dziecko z dodatkowych zajęć na podstawie pisma skierowanego do dyrektora szkoły. - w § 12. ustawy o której jest mowa apropo klas sportowych jest zapisane: "W przypadku opinii trenera lub instruktora prowadzącego zajęcia sportowe, lub opinii lekarza, uzasadniającej brak możliwości kontynuowania przez ucznia szkolenia sportowego, uczeń przechodzi od nowego roku szkolnego lub nowego semestru do oddziału szkolnego działającego na zasadach ogólnych." w związku z tym iż ta klasa różni się tylko ilością godzin z zajęć w-f i nie ma drugiej klasy 4 w tej szkole to dbając o dobro dziecka najstosowniejsze byłoby zwolnienie go z dodatkowych zajęć sportowych - ale to pytanie, Pani Redaktor, trzeba zadać osobom wyżej niż dyrektor szkoły, jako że ceni Pani swój zawód to może trzeba było to pytanie zadać w kuratorium czy też urzędzie miejskim a nie atakować - chyba że chce Pani z całej sytuacji zrobić pyskówkę, ale wtedy myślę że tym wpisem kończymy merytoryczną rozmowę. - kolejna rzecz - czemu Pani nie zwróciła uwagi na to że poza zajęciami sportowymi szkoła położyła mocy nacisk na rozwój ogólny dzieci ( mają zajęcia dodatkowe z drugiego języka obcego, planowane są zajęcia z języka angielskiego - bo jak stwierdził jeden z rodziców w poprzedniej szkole dziecko miało kilku nauczycieli od angielskiego i z wiedzą już nie jest tak dobrze, ponadto biorą dzieci udział w uroczystościach organizowanych przez szkołę czyli rozwój humanistyczny też jest, uczą się przy tym walki ze stresem i wiary w swoje możliwości, są prace plastyczne itd... mógłbym tu wymieniać ale nie o to chodzi - proszę tylko zobaczyć że jest jedna klasa 4 i dwie klasy pierwsze (nie licząc oczywiście gimnazjum) więc nauczyciele maja sporo czasu aby dobrze popracować z uczniami a i uczniowie mogą wszyscy znaleźć coś dla siebie - nie chcę oczerniać poprzedniej szkoły ale w poprzedniej aby się gdzieś dostać nie było tak łatwo, liczą się małe sukcesy i odkrywanie swoich zainteresowań, te dzieci mają po 10 lat) - kolejna rzecz, czemu Pani Redaktor nie sprawdziła tak prostej rzeczy jak miejsce odbywania się zajęć w-f w szkole z której przyszła część dzieci do klasy 4, te zajęcia często odbywały się na korytarzu , klasy 1-3 miały duży problem w zimę aby dostać się na salę, bo w okresie gdy jest ciepło jest podwórko a jak zimno ? to co? - korytarz. W tej szkole nie ma mowy o zajęciach sportowych na korytarzy, nawet najmłodsi maja tą możliwość, co wydaje się że powinno być standardem. Niby prosta rzecz a nie taka oczywista. - kolejna rzecz na zebraniu klasy 4 nie było widać aby rodzice nie byli zadowoleni z ilości zajęć w-f, swoje zdanie na zbyt dużą liczbę godzin wypowiedział jeden rodzic, wiec dlaczego większość ma "cierpieć", czy Pani Redaktor rozmówczyni była na zebraniu? Czy podjęła merytoryczną dyskusję, czy też stwierdza fakty na podstawie zasłyszanych rzeczy bo jej nie było? Poza tym dodam tu jedną rzecz, iż dzieci rozwijają sport jakim strzelectwo, a to w odróżnieniu do biegania za piłka nie wymaga wysiłku fizycznego - czyli szkoła robi co może i dba o wszystkich, nawet o tych co nie mogą za bardzo się ruszać z różnych powodów. Pozdrawiam Rodzic ucznia z klasy 4 PS. Proszę o konkretne przykłady, a jeżeli coś tym dzieciom (dziecku) dzieje się nie tak to czy ten dany rodzić był u Pani Dyrektor i czy porozmawiał o tym jak rozwiązać problem indywidualnie jego dziecka? Jak był to co zostało mu zaproponowane? Bo prawda co do wf jest taka, na jednych zajęciach strzelają, na drugich mają ogólnorozwojowe zajęcia, a z 6 godzin specjalizujących do gry w siatkówkę, każdy rodzic może zwolnić bez krzywdzenia pozostałych dzieci, nikt nie zmusi żadnego dziecka do udziału w turnieju/zawodach, bo wystarczy że rodzic nie puści dziecka i po sprawie, a jak inne dzieci chcą się rozwijać to może po prostu nie brońmy im tego.
co do szkoły 47 białystok to nie prawda ,dzieci które przechodzą testy to rodzice je przyprowadzają i podejmują decyzje pisemnie co do zgody oto że dziecko ma chodzić do klasy sportowej .po takiej zgodzie dopiero dziecko MOŻE zostanie przyjęte do klasy sportowej .i wtedy są robione badania czy dziecko może wykonywać dany sport.TA PANI CO OCZERNIA SP 47 TO CHYBA NIEWIE GDZIE JEJ DZIECKO CHODZI DO SZKOŁY.
co do szkoły 47 białystok to nie prawda ,dzieci które przechodzą testy to rodzice je przyprowadzają i podejmują decyzje pisemnie co do zgody oto że dziecko ma chodzić do klasy sportowej .po takiej zgodzie dopiero dziecko MOŻE zostanie przyjęte do klasy sportowej .i wtedy są robione badania czy dziecko może wykonywać dany sport.TA PANI CO OCZERNIA SP 47 TO CHYBA NIEWIE GDZIE JEJ DZIECKO CHODZI DO SZKOŁY.
W sp 47 nikt nikogo nie zmuszal by uczeszczac do klasy sportowej. To jest wylacznie decyzja rodzicow i dzieci!!
W tej szkole też nikogo nikt nie zmuszał, rodzice sami przynieśli dokumenty. Miały być dwie klasy, została stworzona jedna - klasa o profilu sportowym, było wiadomo o tym od początku września od pierwszych zajęć. Jeżeli to rodzicowi nie pasowało to mógł zabrać dokumenty nim dziecko zaczęło się uczyć. NIKT NA SIŁĘ GO NIE ZMUSZAŁ DO ZOSTANIA. A jak zaniedbał interesowanie się sprawami dziecka to niech ma pretensje do siebie a nie szuka winnych. A jak ktoś uważa że poprzedni dyrektor coś obiecał to niech idzie do niego, przecież pracuje w tej samej szkole i go zapyta czemu stworzył klasę o profilu sportowym a nie ogólnym niech się chłop z tego wytłumaczy a nie "chowa głowę w piasek".
Tak zwany rodzicu niezalogowany, serio? Myślisz, że wystarczy się podpisać w internecie rodzic i ja to łyknę jak pelikan? Proponuję zabrać się za swoje obowiązki i nie siać zamętu drogi pracowniku oświaty. Przez takie osobniki powstają właśnie takie sytuacje patologiczne i trwa odwracanie kota ogonem, zwalanie winy na grom wie kogo, zamiast zwykłego "Przepraszam, poprawimy". Do roboty! A w moje obowiązki proszę się nie wtrącać, bo są akurat o milion razy lepiej wykonane niż Twoje. Takie wpisy jak powyżej idealnie odsłaniają poziom intelektu osób pracujących w szkolnictwie. Tu jest po prostu tragedia! Wystarczą dwie szare komórki, żeby zdać sobie sprawę, że nie pisałeś ani jako rodzic tej szkoły, która jest opisana, ani nie masz za grosz honoru, żeby podpisać się własnym nazwiskiem. Idź siać zamęt gdzie indziej
I tu się Pani Agnieszko mylisz .... Ale jak widać merytoryczne argumenty nie docierają. Umiesz tylko obrażać, choć ode mnie tego nie usłyszałaś. Pozdrawiam
I tu się Pani Agnieszko mylisz .... Ale jak widać merytoryczne argumenty nie docierają. Umiesz tylko obrażać, choć ode mnie tego nie usłyszałaś. Pozdrawiam
Niestety, się nie mylę. Co do argumentów, merytoryczne tylko i wyłącznie podałam w swoim artykule. Tłumaczenia i usprawiedliwienia tak zwanego rodzica, można co najwyżej wydrukować i czytać jak bajki do snu. I nie interesują mnie koślawe tłumaczenia z rzeczy, które absolutnie nie powinny mieć miejsca. Dobranoc
Pani Agnieszko gubi się Pani w tym co mówi. Została Pani poproszona o odniesienie się do tego długiego wpisu, co w nim jest nie prawdą? A Pani dalej jak zaklęta powtarza swoje wypowiedzi. Dalej Pani oczernia bazując na wypowiedzi jednej osoby. Jest Pani pewna że usłyszała prawdę? W tym tygodniu są zebrania w tej szkole i jak Pani pojawi się na zebraniu rodziców uczniów tej klasy to jedyne co Pani usłyszy to szereg zadowolonych rodziców, którzy nie chcą przenosić swoich dzieci do poprzedniej szkoły. Usłyszy Pani jak to ich dzieci dobrze się czuja w szkole i jak są z niej zadowolone. Tylko wtedy trzeba będzie się przyznać do błędu... chyba że dalej będzie Pani słuchała jednej osoby, która jak widać po tym tygodniu ma jeden cel - za wszelka cenę zniszczyć dobre relacje w klasie. Ale to już Pani wybór...
Nie mam zamiaru się odnosić. Niech się odniesie dyrekcja szkoły do fakty braku zaświadczeń z badań lekarskich, które powinny być wykonane przed 1 września. Tyle na ten temat
Polska szkola istnieje po to aby nauczyciel miał pracę. Sytuacja potwierdza moją tezę.
Polska szkola istnieje po to aby nauczyciel miał pracę. Sytuacja potwierdza moją tezę.